Czy ta czarna seria się wreszcie skończy? W ostatnim czasie nie ma tygodnia, byśmy nie musieli donosić o mniej lub bardziej poważnym urazie któregoś z graczy NBA. Ledwie kilka dni temu potwierdzaliśmy na naszych łamach, że w tym sezonie nie zagra już De’Anthony Melton, tymczasem dziś przekazujemy kolejnego tego typu wieści. Według najnowszych informacji wcześniej swój sezon musiał zakończyć Grant Williams.
Chciałoby się rzec – kolejny dzień, kolejna kontuzja w Charlotte Hornets. Ta może jednak zaboleć drużynę z Karoliny Północnej zdecydowanie bardziej niż zwykłe użądlenie szerszenia. Wszystkiemu winien poważny uraz, którego Grant Williams doznał pod koniec czwartej kwarty sobotniego, zakończonego porażką 125-119 meczu z Milwaukee Bucks. 25-letni skrzydłowy próbował wejścia pod kosz, lecz tak nieszczęśliwie zderzył się z potężnym Brookiem Lopezem, że jego kolano się ugięło i wygięło do wewnątrz, gdy próbował zwolnić. Natychmiast dał znak w stronę ławki rezerwowych i wkrótce potrzebował pomocy przy zejściu z boiska. I pomyśleć, że zdaniem zatrudnionych przez organizację z Wisconsin sprawozdawców zawodnik przyjezdnych… flopował.
Niemal od razu było pewne, że to coś poważnego. Najnowsze doniesienia nie pozostawiają nawet najmniejszych wątpliwości. W wyniku kolizji z podkoszowym rywala były zawodnik Boston Celtics i Dallas Mavericks doznał poważnego zerwania więzadła krzyżowego przedniego (ACL), uszkodzenia łąkotki oraz innych więzadeł w prawym kolanie. Jasne jest, że w tym sezonie już go na parkiecie nie zobaczymy, ale kontuzja odniesiona na dość jeszcze wczesnym etapie rozgrywek sprawia, że ma szanse się wykurować na początek następnej kampanii.
Utrata Williamsa to potężny cios dla ekipy Szerszeni, która w tym sezonie lepsze występy przeplata słabszymi. 25-latek pełnił funkcję „szwajcarskiego scyzoryka” w już wcześniej trapionej urazami drużynie trenera Charlesa Lee. Zazwyczaj grający na pozycji silnego skrzydłowego koszykarz ostatnio czesto musiał dzielić się minutami „na piątce” z młodym Moussą Diabate, a to wszystko z powodu… kontuzji, z którymi zmagają się dwaj podstawowi dotychczas środkowi Hornets – Mark Williams i Nick Richards. Chociaż mierzy niespełna dwa metry wzrostu, spisywał się co najmniej przyzwoicie, pomagając poskładać tę układankę do kupy.
Można wręcz powiedzieć, że od momentu przyjścia do Charlotte z Dallas w ubiegłym sezonie, stał się jej kluczowym elementem. W samym tylko obecnym sezonie – do feralnego pojedynku z Bucks – notował średnio 10,4 punktu, 5,1 zbiórki i 2,3 asysty na mecz. Niezaprzeczalne przywództwo na placu gry i poza nim, w połączeniu z wszechstronnością w obronie i solidnym (36,5%) rzutem z dystansu uczyniły Granta ważnym elementem rotacji, obok LaMelo Balla, Brandona Millera czy Milesa Bridgesa (obecnie również kontuzjowanego). Można powiedzieć, że mimo niezbyt zaawansowanego wieku pełnił rolę weterana-lidera dla wciąż młodej drużyny Szerszeni.
Utrata tak ważnego zawodnika sprawi, że sztab szkoleniowy na czele z trenerem Lee może być zmuszony kompletnie przemodelować plan gry na resztę sezonu. Pod nieobecność 25-latka, grę na swoje barki będą musieli wziąć nie tylko starsi gracze, ale też młodzi gniewni, jak wspomniany już Diabate czy debiutant Tidjane Salaun. Jeśli Hornets liczą na uratowanie tego sezonu i doskoczenie do czołówki Konferencji Wschodniej, będący ostatnio w gazie – mimo kontrowersyjnych wypowiedzi, o czym pisaliśmy tutaj – Ball będzie musiał unikać obniżek formy, a do tego jeszcze bardziej kluczowy będzie rozwój Millera, który w zamierzeniu ma być jedną z twarzy przyszłości drużyny.
Grant Williams z kolei powinien teraz skupić się na rehabilitacji i powrocie do pełni sił. Po tego typu urazach zawsze trudno jest się odbudować, ale przy odpowiednim wsparciu i trafnych metodach leczenia niewykluczone, że będzie gotowy na start sezonu 2025-26. Jego nieobecność pozostawi znaczącą lukę w zespole, który będzie musiał radzić sobie bez niego. Wytrwałość i determinacja tej wciąż młodej ekipy z pewnością zostanie poddana niejednej ciężkiej próbie. Od nich samych zależy, jak sobie z tym poradzą.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!