Siedem kolejnych spotkań za nami. W spotkaniu Milwaukee Bucks – Charlotte Hornets 63 punkty duetu Giannia-Lillard „przykryły” 50 „oczek” LaMelo Balla i zapewniły drużynie z Wisconsin czwarte zwycięstwo z rzędu. San Antonio Spurs z wracającym do gry Victorem Wembanyamą okazali się lepsi od Golden State Warriors, New York Knicks niespodziewanie przegrali z Utah Jazz, Orlando Magic potwierdzili dobrą formę w starciu z Detroit Pistons, a Denver Nuggets pokonali Los Angeles Lakers.
Utah Jazz – New York Knicks 121:106
- Mający jedną z najlepszych w lidze ofensyw Knicks nie po raz pierwszy w tym sezonie nie potrafią zrównoważyć gorszego dnia rzutowego dobrą defensywą. Tej nocy goście zanotowali zaledwie 39% skuteczności z gry i przerwali serię czterech kolejnych zwycięstw. Druga najsłabsza drużyna w NBA, jaką przed tą kolejką spotkań byli Jazz, dzięki przewadze na tablicach, zdecydowane 19-punktowe prowadzenie zbudowała sobie na początku drugiej połowy. NYK zdołali odpowiedzieć jeszcze w tej samej kwarcie, jednak na próbę powrotu rywali do gry gospodarze odpowiedzieli 10 punktami z rzędu.
- Jedną z czołowych postaci spotkania w drużynie Jazz był Collin Sexton, który w czwartej kwarcie trafił cztery istotne trójki mające niebagatelne znaczenie dla późniejszego triumfu. W całym meczu obrońca zanotował 25 punktów i pięć asyst. 34 „oczka” na skuteczności 11-15 wraz z dziewięcioma zbiórkami zdobył natomiast Lauri Markkanen.
- Po stronie Knicks 27 punktów zdobył OG Anunoby, 23 wraz z ośmioma asystami dodał Jalen Brunson, a 16 punktów, 16 zbiórek i pięć asyst zapisał na swoim koncie Karl-Anthony Towns.
Orlando Magic – Detroit Pistons 111:100
- Ósme zwycięstwo w ostatnich dziewięciu spotkaniach Orlando Magic. Gospodarze stracili co prawda w pierwszej połowie z powodu drobnego urazu ścięgna udowego Jalena Suggsa, jednak po ośmiu meczach pozostali niepokonani przed własną publicznością. Losy dzisiejszej rywalizacji rozstrzygnęły się na początku czwartej kwarty, gdy serią 15-0 Magic podwyższyli dotychczasowe prowadzenie.
- Grających bez Paolo Banchero i Wendella Cartera miejscowych „za uszy” ciągnął Franz Wagner, który od momentu kontuzji Banchero notuje średnio blisko 28 punktów na mecz. Tej nocy skrzydłowy rzucił 30 „oczek”, będąc jedynym starterem z „dwucyfrówką” na koncie. 18 punktów dodał jego wchodzący z ławki brat Moritz.
- Po stronie Pistons, którzy przegrali po raz trzeci z rzędu, zabrakło dziś czwartego w lidze pod względem średniej asyst Cade’a Cunnighama. 19 punktów zdobył Jaden Ivey, a 18 Malik Beasley.
Chicago Bulls – Memphis Grizzlies 131:142
- W miejscu specjalnym dla swojego ojca, gdzie jego numer został przed laty zastrzeżony, bardzo dobrze czuje się również Scotty Pippen Jr. Przed kibicami w Chicago Pippen zanotował właśnie swój nowy rekord kariery w postaci 30 punktów, do którego dodał 10 asyst.
- Pomimo, że Bulls nie rozegrali złego spotkania Grizzlies zanotowali imponujące 57% skuteczności z gry, nie pozwalając rywalom ani razu wyjść na prowadzenie w meczu. Sami natomiast w czwartej kwarcie wyszli na 22-punktowe prowadzenie, od dłuższego czasu kontrolując tempo i przebieg spotkania.
- Po 30 punktach Pippena pod nieobecność Ja Moranta, 26 „oczek” dla gości rzucił pierwszoroczniak Jaylen Wells, a 23 punkty dodał Jaren Jackson Jr. Po stronie Bulls 29 punktów zapisał na swoim koncie Zach LaVine, natomiast 26 przypadło Nikoli Vuceviciowi.
Houstons Rockets – Portland Trail Blazers 98:104
- Po piątkowej porażce Trail Blazers zrewanżowali się rywalom zwycięstwo zapisując na swoją korzyść dopiero po wyrównanej końcówce. Na 21 sekund do syreny stratę do jednego punktu zmniejszył Alperen Sengun. W kolejnym posiadaniu Rockets zdecydowali się szybko faulować, czego skutkiem były dwa rzuty osobiste wykorzystane przed Deniego Avdiję. W akcji, która mogła dać gospodarzom remis faul przy rzucie wymusić próbował Fred VanVleet. Zamiast wycieczki na linię drużyna z Houston otrzymała kontratak rywali, po którym Blazers na linii rozstrzygnęli losy spotkania.
- 25 punktów dla zwycięzców zanotował Anfernee Simons, 24 dodał Shaedon Sharpe, a 22 Jerami Grant. Wyjątkową linijkę zanotował Donovan Clingan, który do 19 zbiórek nie dołożył ani jednego punktu. Dla Rockets 22 punkty zdobył Alperen Sengun.
Milwaukee Bucks – Charlotte Hornets 125:119
- Czwarte zwycięstwo z rzędu po cichu wracających do żywych w tym sezonie Milwaukee Bucks. Szczególnie w drugiej połowie Kozły pokazały kawałek dobrej koszykówki. W czwartej kwarcie drużyna Doca Riversa wyszła na 20-punktowe prowadzenie, jednak za sprawą serii 10-0 goście odrobili część strat w końcówce. Tymczasem zwycięstwo na linii rzutów wolnych „zabezpieczył” dla swojej drużyny Giannis Antetokounmpo.
- Hornets do nawiązania wyrównanej rywalizacji nie wystarczyło nawet 50 punktów LaMelo Balla. Rozgrywający do nowego rekordu kariery dodał 10 asyst i pięć zbiórek, trafiając tej nocy 17 na 38 rzutów z gry. Rywalizację zdominował natomiast duet Antetokounmpo-Lillard. Panowie zanotowali odpowiednio 32 oraz 31 punktów, a Grek do swojego dorobku dodał 11 zbiórek i sześć asyst.
San Antonio Spurs – Golden State Warriors 104:94
- Kolejna niespodzianka, której autorem są San Antonio Spurs. Drużyna z Teksasu do wtorkowego zwycięstwa nad Oklahoma City Thunder dodała dziś triumf nad imponującymi na starcie sezonu Warriors. Gospodarze w trzeciej kwarcie przegrywali już 17 punktami, aby sześć minut później złapać kontakt z rywalami i odwrócić losy nieukładającego im się dotychczas najlepiej spotkania.
- Od 1:55 w trzeciej kwarcie Spurs zamknęli spotkanie stanem 40-13. To ich trzecie zwycięstwo z rzędu, co po raz ostatni wydarzyło się w styczniu 2021 roku.
- Po trzymeczowej absencji do gry powrócił Victor Wembanyama, który zapisał na swoim koncie 25 punktów, dziewięć asyst i seidem zbiórek. 22 „oczka” zanotował Harrison Barnes, a 19 dodał Stephon Castle. Po stronie Warriors ze skutecznością 5-16 i 14 punktami przy swoim nazwisku spotkanie zakończył Stephen Curry. 20 „oczek” rzucił natomiast Andrew Wiggins.
Los Angeles Lakers – Denver Nuggets 102:127
- Nuggets odbili się od dna po trzech porażkach w ostatnich czterech meczach. W crypto.com Arenie oglądaliśmy tej nocy dwie zgoła odmienne połowy. Pierwsza wyrównana, która zapowiadała spore emocje w końcówce tego na papierze hitowego spotkania i zdominowana przez gości druga część meczu. Po trzeciej kwarcie wygranej przez Nuggets 37-15 Lakers pozostawili na parkiecie jeszcze swoich starterów, jednak nie byli oni w stanie nawiązać walki.
- 34 punkty 13 zbiórek i osiem asyst dla zwycięzców zanotował Nikola Jokić. 24 „oczka” dodał Jamał Murray, a 16 Christian Braun. Po stronie Lakers 19 „oczek” zapisał na swoim koncie natomiast Austin Reaves, a 18 punktów dorzucił LeBron James.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!