James Harden jest jedną z największych gwiazd NBA od ponad dekady. W swojej karierze osiągnął więcej niż znaczna większość koszykarzy w historii ligi. Kilkukrotnie został najlepszym strzelcem sezonu zasadniczego, otrzymał także statuetkę MVP. Brakuje mu jednak najważniejszego trofeum, czyli mistrzostwa. Najbliżej zdobycia pierścienia był w 2012 roku, kiedy Oklahoma City Thunder zmierzyła się z Miami Heat w finałach NBA. Niestety dla Hardena to był jego ostatni sezon w koszulce Grzmotów. Teraz z sentymentem wraca do tamtych lat.
Kariera Jamesa Hardena jest wyjątkowo burzliwa, szczególnie w ostatnich latach. “Broda” niejednokrotnie dołączał do faworytów w walce o mistrzostwo, jednak nie przyniosło mu to upragnionego pierścienia. Można odnieść wrażenie, że zabrakło jedynie szczęścia, lecz niektórzy twierdzą, że to właśnie Harden jest głównym powodem, dla którego jego drużyny nie zdobywają mistrzostw. Z pewnością ta klątwa ciąży gwiazdorowi, dlatego zdarza mu się zastanawiać nad scenariuszami na zasadzie: “co by było, gdyby?”.
W podcaście Earn Your Leisure były MVP odniósł się do swojej gry w barwach Oklahoma City Thunder. Tworzył wówczas trio młodych gwiazd z Kevinem Durantem i Russellem Westbrookiem. Grzmoty z roku na rok stawały się coraz lepsze, a w 2012 roku dotarły nawet do finałów NBA, gdzie zostały rozgromione w pięciu meczach przez Miami Heat z LeBronem Jamesem na czele. Dla Hardena jest to ważny moment, bo następny sezon rozpoczął już jako zawodnik Houston Rockets, lecz w finałach nigdy później nie zagrał.
– W moim debiutanckim roku graliśmy z Lakers – numerem jeden. Zdobyli mistrzostwo. W moim drugim roku byliśmy w Finałach Konferencji Zachodniej przeciwko Dallas, oni też zdobyli mistrzostwo. W trzecim roku byliśmy w Finałach przeciwko Heat – to było pierwsze mistrzostwo Brona. Zdobyli mistrzostwo. Tego lata pojechaliśmy na Igrzyska Olimpijskie i wygraliśmy złoty medal. Potem, w czwartym roku, latem, zostałem wymieniony – tuż przed pierwszym meczem – mówi trzydziestopięciolatek.
“Broda” podaje także powód jego rozejścia się z Thunder, który z perspektywy czasu wydaje się dość błahy.
– Gdyby Thunder zostali razem, zamiast rozpadać się z powodu czterech milionów, wygralibyśmy co najmniej dwa mistrzostwa – dodaje rozgrywający.
Wspomniane cztery miliony to kwota, o jaką generalny menadżer OKC – Sam Presti poróżnił się z Hardenem. W konsekwencji młody gwiazdor został wymieniony do Rockets. W trykocie Rakiet “Broda” spędził swoje najlepsze lata i właśnie tam jego gwiazda rozbłysła najmocniej. Dominował ligowe parkiety po atakowanej stronie parkietu, zdobywając niebywałe zdobycze punktowe. W sezonie 2017/18 zdobył MVP ligi i poprowadził swoją drużynę do finałów Zachodu przeciwko Golden State Warriors. Prawdopodobnie, gdyby pozostał w Thunder, nie notowałby tak niesamowitych statystyk, ale mógłby pochwalić się znacznie cenniejszym osiągnięciem – upragnionym tytułem mistrzowskim.
Mimo że wypowiedź Hardena dotyczy wydarzeń sprzed kilkunastu lat, to mocno porusza serca fanów. Z perspektywy czasu widać jak potoczyły się losy byłych gwiazdorów Thunder oraz samej organizacji, dlatego trzeba stwierdzić, że trio: Durant, Westbrook i Harden osiągnęłoby wspólnie o wiele więcej. Prawdopodobnie właśnie z tego powodu konkretnie to tzw. “what if” niezwykle pobudza wyobraźnie fanów, spekulujących o niedoszłej dynastii. Mowa o alternatywnej historii, więc nie można jednoznacznie ocenić wspomnianych przypuszczeń, jeśli jednak ktoś ma wątpliwości co do potencjału młodego składu OKC z początku poprzedniej dekady, to odsyłam do elektryzujących akcji, jakie można było oglądać w ich wykonaniu na porządku dziennym.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!