NBA jest wspaniała! To najlepsza liga świata. Marketingowo i PR’owo jest znakomita. Efektowna, angażująca, budująca i opowiadająca historie, którymi żyją kibice na całym świecie. Co chwilę wprowadza różne innowacje, nie boi się nowych technologii i ewidentnie na tym zyskuje. Jest jednak ta jedna rzecz, która doprowadza zawodników, media i kibiców do szału. To przewrażliwienie na punkcie przewinień technicznych. NBA tak bardzo się boi konfliktów na boisku, spięć i — co byłoby najgorsze — rękoczynów, że doszło do absurdu, gdzie gracze po efektownej akcji i spojrzeniu na sędziego lub rywala zostają ukarani przewinieniami technicznymi. Minionej nocy były aż dwie takie sytuacje i przywołało temat. NBA powinna to zmienić, bo traci na tym widowisko. Tracimy my wszyscy!



W świetle reflektorów znaleźli się sędziowie, którzy znów postanowili odcisnąć swoje piętno na spotkaniu. Tym razem w dwóch osobnych starciach oberwało się Tre Mannowi i Russellowi Westbrookowi, którzy za spojrzenie na rywala otrzymali po faulu technicznym. Przyjrzyjmy się dokładniej temu, co minionej nocy wydarzyło się na parkietach najlepszej ligi świata.

Do pierwszej z sytuacji doszło w Nowym Jorku, gdzie Brooklyn Nets podejmowali Charlotte Hornets. Mecz był wyjątkowo wyrównany, a wynik przez niemal całą drugą połowę oscylował w granicach remisu. Nie powinno zatem dziwić, że kiedy Tre Mann popisał się efektownym wsadem, który wyprowadził Szerszenie na prowadzenie, to od wewnątrz rozpierały go emocje.

Mann miał powody do celebracji, ale jedyne co zrobił, to naprężył muskuły i spojrzał w kierunku Noaha Clowney’ego, ponad którym zapakował przed chwilą piłkę do kosza. Sędziowie nie mieli jednak zamiaru tolerować tej — mówiąc z przymrużeniem oka — skandalicznej prowokacji i ukarali 23-latka faulem technicznym, co spotkało się z jednogłośną krytyką internautów.

W tej sytuacji Mann został ukarany za taunting, co można przetłumaczyć jako „drwina” bądź „szyderstwo”. Przedstawiciele ligi interpretują to jako niepotrzebne „dobijanie leżącego” rywala, który i tak przed chwilą został koszykarsko upokorzony. Rozgrywający zrobił jeszcze krok w kierunku rywala, ale jak okazało się kilka godzin później i bez tego można zapracować na „technika”.

Wyjątkową noc ma za sobą Russell Westbrook, który w starciu z Memphis Grizzlies odnotował swoje 200. triple-double w karierze, zdobywając 12 punktów, 14 asyst i 10 zbiórek. W trakcie jednego z indywidualnych ataków rozgrywający Denver Nuggets wykorzystał swoją siłę i przepchał się pod kosz przez Santiego Aldamę.

Następnie Russ spojrzał na rywala, odbiegając w kierunku własnego kosza. Nie było w tym złośliwości, nie było w tym wykrzywionej miny, nie było w tym żadnych słów prowokacji. Sędziowie mimo wszystko dopatrzyli się nieodpowiedniego zachowania i ukarali Westbrooka przewinieniem technicznym. Co ciekawe, wydaje się, że nawet ławka rezerwowych Grizzlies nie do końca wiedziała, co się właśnie wydarzyło.

W kierunku ligi posypała się fala krytyki, a internauci nie pozostawili na NBA suchej nitki. Tego typu przewinienia techniczne zabijają rytm spotkania i wprost przeszkadzają w jego odbiorze. Dla włodarzy wyeliminowanie takich uczuć powinno być szczególnie istotne, bo przecież w ostatnich latach liga zmaga się z coraz gorszą oglądalnością.

Choć taki „technik” potrafi wywołać uśmiech na twarzy, kiedy odgwizdany jest w kluczowym momencie meczu przeciwnikowi rywalizującemu akurat z twoim ulubionym zespołem, to nawet w takiej sytuacji trzeba spojrzeć na to racjonalnie. Zdecydowanie trudniej czerpać przyjemność ze spotkania, które w wielce wyczekiwanym momencie wybuchu emocji zostaje przerwane przez gwizdek, a często nawet trwającą znaczący czas analizę wideo.

Z drugiej strony można zrozumieć ligę, która obawa się powtórzenia sytuacji z Detroit, czyli legendarnego „Malice at the Palace”. Wczoraj obchodziliśmy 20. rocznicę tej pamiętnej bójki, która stanowi swego rodzaju plamę w bogatej historii NBA. O całym zdarzeniu raz jeszcze możecie przeczytać tutaj.

Co NBA może zatem zrobić, by ograniczyć wybryki niektórych zawodników, ale jednocześnie pozwolić im na czerpanie radości z gry? Jednym z rozwiązań może być wprowadzenie trwającego np. pięć sekund okresu, w którym gracze mają prawo na celebrację w postaci okrzyków, skoków czy wymachiwania rękami — cokolwiek dusza zapragnie, ale w duchu gry i zgodnie z przepisami, tj. bez m.in. popychania. Chodzi o to, by dać upust emocjom, rozładować swoją radość, ale jednocześnie nie wchodzić w fizyczną interakcję z rywalem.

Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!


Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    0 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments