W ostatnich tygodniach sporo się mówiło o tym, że Los Angeles Lakers będą poszukiwać wzmocnienia – albo przynajmniej uzupełnienia składu – w strefie podkoszowej. Na tapet na moment wrócił poruszany latem talent Jonasa Valanciunasa z Washington Wizards, wspominaliśmy również o ponownym zainteresowaniu Jeziorowców Walkerem Kesslerem z Utah Jazz. Tymczasem niewykluczone, że pomoc nadejdzie ze strony zawodnika, o którym część kibiców z Miasta Aniołów mogła już zdążyć zapomnieć.
Latem wspominaliśmy już na przykład w tym miejscu, że kontrakt z Los Angeles Lakers podpisał Christian Koloko. Dla podkoszowego z Kamerunu zawarta dwustronna umowa miała być nową szansą w NBA po tym, jak poważne problemy zdrowotne niemal przerwały jego karierę, którą rozpoczął w Toronto Raptors. Problem był tylko jeden – chociaż 24-latek otrzymał zielone światło na powrót od swojego sztabu medycznego, zgodę musiał wydać również ligowy panel ds. dopuszczenia do gry.
Wygląda na to, że ten składający się z trójki lekarzy organ nie znalazł żadnych przeszkód. Jak poinformował Shams Charania, środkowy rodem z Duali doczekał się oficjalnej zgody. Jeszcze w tym tygodniu Koloko ma rozpocząć oficjalne treningi z drużyną i zacznie stopniowo przygotowywać się do tak długo wyczekiwanego powrotu na parkiet najlepszej ligi świata. Nawet biorąc pod uwagę, że ostatni mecz były już koszykarz Raptors rozegrał jeszcze w 2023 roku, jego dostępność do gry to zdecydowanie dobra wiadomość dla Lakers.
Ściągając go latem, zdawano sobie sprawę, że zanim będzie mógł zadebiutować w nowym zespole, minie trochę czasu. Skoro jednak odpowiedzialny za transfery Rob Pelinka i jego świta zdecydowali się podjąć to ryzyko, oznacza, że wierzą w Christiana i najpewniej mają na niego jakiś plan. Trudno przypuszczać, żeby młody Kameruńczyk mógł wygryźć ze składu fenomenalnie się spisującego w tym sezonie Anthony’ego Davisa, jednak przy długim sezonie on również będzie potrzebował odpoczynku. W dodatku zawsze istnieje ryzyko kontuzji, a LAL pozbyli się ostatnio mogącego grać „na piątce” Colina Castletona. W tej sytuacji każda dodatkowa para rąk się przyda.
Nie musi to jednak oznaczać, że 24-latek od razu dostanie szansę w którymś z najbliższych meczów Lakers. Można się spodziewać, że najpierw zaliczy przetarcie na zapleczu w barwach South Bay Lakers, a potem sztab szkoleniowy na czele z JJ’em Redickiem podejmie decyzję, co dalej z tym fantem zrobić. No chyba, że w Los Angeles podejmą ryzyko i od razu wprowadzą Kameruńczyka do pierwszej drużyny. W końcu nowy sezon G League rusza dopiero 9 listopada, a w głównym rosterze wsparcie pod koszem potrzebne jest na cito, przede wszystkim ze względu na absencję Christiana Wooda. Wszystko powinno się wyjaśnić w ciągu kilku najbliższych dni.
Jeśli szybko wróci do formy, Christian Koloko może być wartością dodaną dla zespołu Jeziorowców. W swoim ostatnim sezonie na uczelni Arizona był jednym z wyróżniających się zawodników konferencji PAC-12: zdobył nagrody dla obrońcy roku oraz Most Improved Player. W 2022 roku został wybrany przez Raptors z 33. numerem draftu. Jako debiutant rozegrał 58 meczów w NBA (19 w pierwszej piątce), w których osiągał średnio 3,1 punktu, 2,9 zbiórki i 1 blok. Niestety, niedługo potem jego dobrze się zapowiadającą karierę zahamowały problemy zdrowotne. Zarówno on sam jak i wszyscy związani z organizacją z pewnością mają nadzieję, że to co najgorsze już minęło.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.