W wielu sportowych drużynach bywa tak, że debiutanci muszą przejść swoiste otrzęsiny. Najczęściej przybierają one formę przymusowego tańca lub śpiewu przed całą drużyną, a nierzadko i kibicami. Czasem jednak chrzest takiego „świeżaka” może przyjąć inną formę. Pokazał to znany ze specyficznego poczucia humoru LeBron James, który pod tym względem nie oszczędził nawet własnego syna.
Stało się. Chyba cały koszykarski świat czekał na to, aż LeBron James zagra w oficjalnym meczu NBA z Bronnym Jamesem, przechodząc tym samym do legendy jako pierwszy w historii ligi duet ojca z synem. Chociaż obaj zawodnicy wystąpili już wspólnie w spotkaniu przedsezonowym przeciwko Phoenix Suns, za formalny debiut teamu Jamesów uznano dopiero mecz otwarcia sezonu regularnego, w którym rywalem Los Angeles Lakers byli Minnesota Timberwolves. Wyczekiwany moment nastąpił pod koniec drugiej kwarty, o czym pisał w tym miejscu Michał.
Przed wyjściem młodszego z Jamesów na parkiet, jego ojciec dał mu kilka oficjalnych rad, mówiąc między innymi, żeby „niczym się nie przejmował i grał twardo”. Niewiele to miało wspólnego z udostępnionym przez Nike filmikiem, na którym widać, jak LBJ jeszcze przed meczem robi swojemu potomkowi kawał. Na nagraniu widać, jak legenda NBA wsypuje zawartość kolejnego pudełka płatków Fruity Pebbles przez szyberdach do samochodu Bronny’ego. Niedługo potem niczego nieświadomy chłopak wyszedł z domu i otworzył drzwi auta, które, jak się okazało, było wypełnione płatkami niemal po brzegi.
– Hej, młody, lepiej się nie spóżnij! – krzyknął LeBron ze swojego samochodu. Zaskoczony Bronny odparł tylko: – Yo, serio? No weź, człowieku!
Zanim odjechał z uśmiechem, 39-latek rzucił w stronę syna jeszcze jednym, w jego mniemaniu zabawnym, tekstem: – Hej, posprzątaj mój podjazd, jest bałagan.
– Yo, jesteś na to za stary. Co się dzieje, brachu, no weź – błagalnie odpowiedział jego syn.
Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach. Znający swojego ojca całe życie Bronny zapewne doskonale zna jego specyficzne poczucie humoru i przewidywał, że może się spodziewać czegoś takiego, choć niekoniecznie przed tak ważnym meczem. Ostatecznie jednak obaj Jamesowie dostali solidną porcję owacji na stojąco od publiczności zgromadzonej w hali Crypto.com Arena. Wprawdzie ich indywidualne występy trudno zaliczyć do najbardziej udanych – tym bardziej, że młodszy z koszykarzy spędził na parkiecie niespełna trzy minuty – to jednak najważniejsze, że Lakers rozpoczęli sezon od zwycięstwa. Nawet jeśli na następny wspólny występ ojciec z synem będą musieli poczekać, tego wtorkowego wieczoru z pewnością nigdy nie zapomną.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.