New Orleans Pelicans to przykład zespołu, który ma za dużo utalentowanych zawodników grających na podobnych pozycjach. Chodzi oczywiście o pozycje skrzydłowych, gdzie do gry gotowi są Brandon Ingram, Herb Jones i Trey Murphy. Jeden z nich właśnie podpisał nowy kontrakt.
Na tym etapie sezonu oczywiście jedyni gracze, którzy podpisują nowe umowy to zawodnicy, którzy są na rok przed zakończeniem debiutanckich kontraktów. Chodzi zatem oczywiście o Treya Murphy’ego. Ten wybrany w drafcie trzy lata temu skrzydłowy z każdym kolejnym rokiem pełni ważniejszą rolę w składzie Pelicans i to dzieki jego rozwojowi władze klubu tak chętnie próbują się pozbyć Brandona Ingrama.
Nowa umowa Murphy’ego będzie obowiązywała od 2025 roku, będzie trwała od tego momentu przez cztery kolejne sezony, jest w pełni gwarantowana, nie ma żadnych dodatkowych bonusów, ani opcji czy to po stronie zawodnika czy klubu. Przez te cztery lata konto 24-latka zasili łącznie 112 milionów dolarów.
Z jednej strony to oczywiście duża kwota, ale w obecnej NBA tyle płaci się zawodnikom, którzy są blisko statusu gwiazd, a jednocześnie są graczami pierwszej piątki. Murphy wyrobił sobie markę świetnego obrońcy na pozycjach skrzydłowego oraz bardzo dobrego strzelca. W całej karierze trafia ponad 39% rzutów za trzy punkty.
Już rok temu był przymierzany do regularnej gry w pierwszej piątce, ale z powodu urazu rozpoczął sezon na liście kontuzjowanych, a potem tylko 23 razy w 57 rozegranych spotkaniach zaczynał mecz w wyjściowym składzie. Pelicans wciąż starają się znaleźć nowy klub dla Brandona Ingrama, co pozwoliłoby im wzmocnić drużynę pod koszem, gdzie mają największy problem. A jednocześnie odblokować minuty i potencjał Murphy’ego.
Na początku tego sezonu jednak będą musieli sobie znów radzić bez niego. W trakcie przygotowań do rozgrywek naciągnął mięsień w prawej nodze i na pewno opuści mecz otwarcia z Chicago Bulls w środę, a być może też kolejne spotkania.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.