Początek sezonu zasadniczego już za dwa dni, wobec czego kolejne zespoły finalizują ostatnie ruchy kadrowe i przygotowują się do walki na najwyższych obrotach. Dla wielu zawodników zabrakło jednak miejsca w lidze, a wśród nich na ten moment znajdują się Lonnie Walker IV i Landry Shamet. Czy to wciąż sportowa i sprawiedliwa rywalizacja o miejsce w składzie, czy jednak znak, że NBA potrzebuje kolejnych zespołów?
Dla wielu zawodników okres przygotowawczy oraz spotkania przedsezonowe były okazją na zaprezentowanie swoich umiejętności i wywalczenie sobie miejsca w składzie jednego z zespołów NBA. Nie wszyscy liczyli na aktywną obecność w rotacji, ale nawet kontrakty typu „two-way” umożliwiające grę i dalszy rozwój w G League są wśród młodych graczy niezwykle pożądane.
Inni, ci bardziej doświadczeni, występami w meczach sparingowych chcieli utwierdzić swoją pozycję w klubie lub udowodnić, że ich obecność przybliży zespół do upragnionego celu. Wśród nich znalazł się m.in. Lonnie Walker IV, który jeszcze kilka lat temu był uznawany za bardzo solidną opcję, szczególnie z ławki rezerwowych. W trakcie rozgrywek 2021/22 w trykocie San Antonio Spurs obrońca zdobywał średnio 12,1 punktu, 2,6 zbiórki oraz 2,2 asysty na mecz.
W poprzednich rozgrywkach 25-latek reprezentował barwy kiepsko radzących sobie Brooklyn Nets, gdzie notował 9,7 punktu, 2,2 zbiórki oraz 1,3 asysty, jednak wzrosła jego skuteczność, która wynosiła 42,3% z gry oraz 38,4% zza łuku (w obu przypadkach najlepiej od 2020 roku). Po zamknięciu sezonu Walker IV podkreślał jednak, że był niezadowolony z pracy w Wielkim Jabłku z uwagi i cały czas towarzyszyło mu tam poczucie braku szacunku ze strony sztabu szkoleniowego.
Swojej szansy obrońca szukał w Boston Celtics, którzy dali mu szansę w trakcie sezonu przygotowawczego. W jednym ze swoich występów 25-latek pokazał się z wyjątkowo dobrej strony, kiedy to starcie z Toronto Raptors zakończył z dorobkiem 20 punktów. Tak prezentowały się wykręcane przez Walkera liczby we wszystkich przedsezonowych występach:
vs Denver Nuggets: 0 punktów, 1 asysta; 4 minuty gry
vs Denver Nuggets: 0 punktów, 2 zbiórki, 1 asysta; 7 minut, 0/4 z gry
vs Philadelphia 76ers: 9 punktów, 7 asyst, 4 zbiórki, 2 przechwyty; 4/7 z gry
vs Toronto Raptors: 20 punktów, 1 asysta; 4/9 za trzy
@ Toronto raptors: Nie zagrał
Pierwsze dwa spotkania, w których C’s zmierzyli się z Denver Nuggets, zostały rozegrane w Abu Zabi i 25-latek z pewnością nie może zaliczyć ich do udanych. Kiedy obrońcy tytułu wrócili jednak do Stanów Zjednoczonych, to Walker IV wyglądał już zdecydowanie lepiej i niektórym mogło się wydawać, że przebije się do rotacji Bostonu.
Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jednak Lonnie’ego, który został wczoraj zwolniony. Jeżeli Celtics chcieliby go zatrzymać, to kosztowałoby to ich aż 11 milionów dolarów (z uwagi na spore już wydatki klubu), do czego należy jeszcze doliczyć karę finansową związaną z podatkiem. Sam zawodnik przyznał, że zdawał sobie sprawę z sytuacji, a występy w Bostonie uznał najprawdopodobniej na okazję do wywalczenia sobie kontraktu w innym zespole.
W podobnej sytuacji znalazł się Landry Shamet. Uznawany za solidnego strzelca zza łuku obrońca zaliczył nieco gorszy sezon, w którym jego skuteczność za trzy spadła do 33,8%. Washington Wizards nie chcieli kontynuować z nim współpracy, więc na początku lipca został on zwolniony. Szansę dali mu New York Knicks i podobnie jak Lonnie Walker IV, Shamet również zaliczył kilka solidnych występów.
@ Charlotte Hornets: 16 punktów, 4 zbiórki, 2 przechwyty; 4/8 za trzy
vs Washington Wizards: 6 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty; 2/10 z gry
vs Minnesota Timberwolves: 13 punktów, 3 asysty, 2 przechwyty: 2/8 za trzy
vs Charlotte Hornets: 8 punktów, 2 zbiórki; 3/10 z gry, 2/7 za trzy
@ Washington Wizards: Nie zagrał
Shamet również nie zdołał przebić się do finalnego składu Toma Thibodeau, choć Knicks mają w nim jeszcze trzy wolne miejsca. W jego przypadku jednym z głównych powodów jest jednak uraz barku, którego 27-latek nabawił się w ostatnim czasie. Zdaniem Bobby’ego Marksa i Shamsa Charanii z ESPN Shamet byłby prawdopodobnie częścią NYK, gdyby w najgorszym możliwym momencie nie dopadł go uraz.
Włodarze klubu mają jednak twardy orzech do zgryzienia, bo muszą podpisać pełne umowy z co najmniej dwoma kolejnymi zawodnikami, ale ich finanse są mocno ograniczone (3,5 miliona dolarów). Nie będzie to najprawdopodobniej Shamet, choć dziennikarze informują, że po wyleczeniu kontuzji może on raz jeszcze dołączyć do Knicks.
Oprócz tego obaj zawodnicy mogą być wkrótce łakomymi kąskami dla zespołów, które kiepsko wejdą w sezon i w panice po zaledwie kilku tygodniach będą szukały jakichkolwiek wzmocnień.
To w szczególności zwolnienie Lonnie’ego Walkera IV wywołało burzę w mediach społecznościowych. Obrońca cieszy się bowiem uznaniem sympatyków koszykówki, a mimo to wiele wskazuje na to, że nie będziemy oglądać go w akcji na początku sezonu. Internauci po raz kolejny poruszyli zatem kwestię ekspansji ligi o dwa kolejne zespoły, by największe talenty miały miejsce do dalszej gry na parkietach NBA.
Z ostatnich doniesień wynika, że na powiększenie ligi musimy poczekać kolejne trzy-cztery lata i prawdopodobnie wtedy do NBA dołączy zespół z Las Vegas. Wśród kandydatów wymienia się również kilka innych miast, ale najpoważniejszym jest Seattle, które może odzyskać swoich SuperSonics.