Można odnieść wrażenie, że nie rozmawiamy o tym pierwszoroczniaku Los Angeles Lakers, o którym powinniśmy. Dalton Knecht rozegrał w poprzednim meczu zjawiskowe zawody prowadząc swój zespół do wygranej z Phoenix Suns. Swoją grą znacząco zyskał w oczach całej społeczności Lakers. Kibice już teraz widzą w nim zawodnika przyszłości ekipy z LA.
Spotkanie pomiędzy Los Angeles Lakers i Phoenix Suns było zdecydowanie jednym z najciekawszych spośród wszystkich rozgrywanych poprzedniej nocy. Ekipa prowadzona przez JJ-a Redicka wygrała 128:122 po dogrywce, do której doprowadził Dalton Knecht. To zawodnik, który trafił do ligi z 17. wyborem w tegorocznej selekcji. Przez ekspertów jest oceniany jako jedna z najbardziej niedocenianych postaci klasy 2024. W Los Angeles są przekonani, że mają nieoszlifowany diament.
Knecht od początku obozu przygotowawczego wygląda naprawdę dobrze. Swoją wysoką formę potwierdził poprzedniej nocy, gdy jego 20-punktowa seria punktowa pomogła Lakers pokonać rywala z Arizony. Na 5 sekund przed końcem czwartej kwarty trójka wychowanka Tennessee doprowadziła do remisu 113:113, który oznaczał dogrywkę. W niej Knecht stworzył dla ekipy z LA przewagę, na którą rezerwowy skład Suns nie potrafił odpowiedzieć. Po meczu wszyscy mówili o znakomitej dyspozycji pierwszoroczniaka.
– Anthony Davis był mega podekscytowany i powiedział mi, żebym przejął ten mecz… Fajnie, że mają do mnie zaufanie – zaczął Knecht. – Po prostu grałem, piłka wpadała do kosza. […] Moi koledzy z drużyny szukali mnie, a piłka po prostu wpadała. Codziennie ćwiczę te rzuty. Wielkie podziękowania dla moich kolegów z drużyny za zaufanie, tak samo dla sztabu trenerskiego – dodał. Młody gracz sprawia wrażenie niezwykle wdzięcznego za to, że znalazł się w tym miejscu i za to, że dostał od Lakers taką szansę.
Jego występ skomentował również trener JJ Redick. – To było niesamowite. […] Chodzi o jego mentalność. To było oczywiste podczas wcześniej gier przedsezonowych i w trakcie obozu treningowego – [Dalton] nie zna strachu, nie boi się ważnych momentów – przyznał szkoleniowiec. – Zafundował nam nie lada widowisko a moi asystenci próbowali mnie przekonać, żebym go nie wpuszczał z powrotem na cztery minuty przed końcem, więc muszę się z nimi rozmówić – żartował po wszystkim Redick.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET