Typując najbardziej pechowy klub NBA ostatnich lat trzeba mieć na uwadze New York Knicks. Kontuzje z drugiej połowy ubiegłego sezonu po raz kolejny wykluczyły drużynę z Big Apple z walki o tytuł. Już teraz wiadomo, że w nowy sezon zespół również wejdzie z problemami zdrowotnymi.
Wzmocnienia dokonane tego lata maja pomóc New York Knicks w powrocie na koszykarski szczyt. Mikal Bridges, który na papierze doskonale pasuje do układanki Toma Thibodeau, ma wraz ze swoim przyjacielem z uczelni Villanova Jalenem Brunsonem oraz powracającym do gry po kontuzji Juliusem Randlem stanowić główny trzon zespołu obudowany klasowymi zadaniowcami.
Jak się okazuje, jednego z nich w pierwszych miesiącach sezonu nie będziemy mieli przyjemności oglądać na parkiecie. Mitchell Robinson wciąż dochodzi do siebie po operacji kostki z maja tego roku. Wstępne informacje wskazywały, że podkoszowy od gry wstrzymany będzie przez 6-8 tygodni. Właśnie mija jednak czwarty miesiąc jego rekonwalescencji, a powrotu do rywalizacji wciąż na horyzoncie nie widać.
Z informacji Yarona Weitzmana z FOX Sports wynika, że Robinson na powrót do gry gotowy będzie dopiero na przełomie grudnia i stycznia. Rehabilitacja decyzją sztabu medycznego przebiega znacznie wolniej, niż powinna, jednak wszystko to w trosce o kompleksowe wyleczenie kontuzji. Przypomnijmy, że Robinson w grudniu ubiegłego roku przeszedł już podobny zabieg, jednak ze względu na zbyt krótki odpoczynek, ból powrócił.
Knicks nie będą mogli zatem skorzystać z jednego ze swoich istotniejszych zawodników i to na swojej najbardziej newralgicznej obecnie pozycji. Po utracie tego lata Isaiaha Hartensteina NYK poszukiwali na rynku jakościowego podkoszowego, jednak starania zakończyli na ponownym podpisaniu Preciousa Achiuwy. Wiele źródeł informowało jednak, że przed lutowym deadline klub dokona jeszcze wymiany w nadziei na dodanie zestawieniu istotnej głębi.
Robinson zdołał wystąpić jedynie w 31 spotkaniach rozgrywek zasadniczych 2023-24. Zawodnik notował wówczas średnio 5,6 punktu oraz 8,5 zbiórki na przestrzeni niespełna 25 minut na parkiecie. Jednym z pomysłów na jego zastąpienie ma być ponoć przesunięcie na pozycję centra Juliusa Randle’a.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.