Debiutancki sezon Victora Wembanyamy na poziomie NBA trudno określić inaczej niż udany. Reprezentant Francji z miejsca zaczął udowadniać, że szum związany z jego przybyciem za ocean był zdecydowanie uzasadniony. Chyba wszyscy spodziewają się, że podkoszowy San Antonio Spurs pójdzie za ciosem i z roku na rok będzie grał tylko lepiej. Już teraz jest wymieniany do zdominowania plebiscytu na obrońcę roku, a może i MVP. Co nie znaczy jednak, że nie powinien trzymać ręki na pulsie.
Paul Mokeski to jeden z najbardziej znanych koszykarzy z polskimi korzeniami, którzy występowali w najlepszej lidze świata. Środkowy, o którym wspominaliśmy niedawno w tym miejscu w zestawieniu polskich akcentów w NBA, na pierwszy i drugi rzut oka nie przypominał koszykarza, ale dzięki charakterowi i ciężkiej pracy potrafił utrzymać się na najwyższym możliwym poziomie przez przeszło dekadę, nawet jeśli przez większość kariery był tylko zawodnikiem rezerwowym. Ogółem zaliczył 694 występy w barwach w sumie pięciu drużyn, osiągając średnio 4 punkty oraz 3,4 zbiórki.
Popularny Big Mo nie ukrywa, że ceni sobie umiejętności Victora Wembanyamy, jednak warunki fizyczne podkoszowego San Antonio Spurs budzą jego obawy. Zdaniem 67-latka wzrost francuskiego koszykarza może sprawić, że będzie on podatny na poważne problemy zdrowotne w przyszłości. Wydaje się, że akurat Mokeski wie o czym mówi, w końcu sam nigdy nie był ułomkiem (213 centymetrów wzrostu).
– Ludzkie ciało nie jest stworzone do tego, by być tak wysokim. Od Darryla Dawkinsa i Mosesa Malone’a po Earla Curetona, Wilta Chamberlaina i Jacka Haleya – wszyscy zmarli z powodu problemów z sercem. Tak się dzieje z wysokimi graczami, takimi jak ja, którzy grali w NBA. Gdy któryś z nich odchodzi, można zauważyć, że raczej nie z przyczyn naturalnych. To poważny problem – stwierdził w rozmowie z Dustym Garzą z News 4 San Antonio.
Choć ostrzeżenie Mokeskiego jest zdecydowanie uzasadnione, znaczne postępy osiągane w ostatnich latach w medycynie i nauce, także sportowej powinny pomóc zminimalizować wszelkie potencjalne długoterminowe ryzyko związane z warunkami fizycznymi Wembanyamy czy też innych niemal równie wysokich graczy, jak Kristaps Porzingis (o jego zdrowotnych perypetiach można by już napisać kilka tomów) czy Chet Holmgren (z powodu urazu rozpoczął karierę w NBA rok później niż pozostali członkowie jego klasy draftu).
– Dzięki odpowiedniemu treningowi i wiedzy prawdopodobnie będzie miał o wiele mniej problemów. Martwię się o kogoś takiego jak on znacznie mniej niż, powiedzmy, 25 lat temu. Będzie w o wiele lepszej sytuacji niż ja kiedykolwiek byłem – dodał Mokeski.
Chociaż długoterminowe zdrowie Wembanyamy jest niewątpliwie w dobrych rękach, nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka związanego z potencjalnymi kontuzjami. Wysocy zawodnicy często są podatni na urazy dolnej części pleców i nóg, które mogą czasem przedwcześnie zakończyć karierę lub przynajmniej prowadzić do poważnych ograniczeń. Przede wszystkim Victor musi kontynuować budowanie masy mięśniowej, jednocześnie trzymając się przygotowanego przez sztab medyczny Spurs programu rozciągania, aby zachować elastyczność i zwinność.
– Kiedy patrzysz na jego reżim treningowy, możesz stwierdzić, że to praktycznie ekstremum. Jest tam joga, rozciąganie i te wszystkie inne rzeczy. My tego nie robiliśmy, a może szkoda. Machaliśmy po 15 pajacyków i to było nasze całe przygotowanie do gry – zakończył Big Mo.
Nie da się ukryć, że drużyna z San Antonio przechodzi gruntowną przebudowę, a trzon nowej ekipy ma zostać zbudowany właśnie wokół olbrzyma z Francji. Tego lata sprowadzony został doświadczony Chris Paul, który ma w zamierzeniu pomóc wprowadzić grę młodszego kolegi na jeszcze wyższy poziom. Victor z pewnością ma papiery na bycie nową wielką gwiazdą basketu. To nie znaczy jednak, że nie powinien już teraz podejmować odpowiednich środków ostrożności, aby chronić się przed potencjalnymi zagrożeniami zdrowotnymi w przyszłości.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.