Dokładnie 24 lata temu Vince Carter dokonał niemożliwego. W ostatnim meczu fazy grupowej turnieju Igrzysk Olimpijskich wykonał jeden ze swoich najsłynniejszych wsadów, przeskakując ponad bezradnym Frédérikiem Weisem.
25 sierpnia 2000 roku w Sydney, ostatni mecz fazy grupowej, przez którą Amerykanie przeszli jak burza. Także w tym spotkaniu szło im znakomicie, bo już na starcie drugiej połowy mieli kilkanaście punktów przewagi nad Francuzami. Jednym z liderów tamtego zespołu był Vince Carter, ówcześnie jedna z największych gwiazd NBA i już wtedy najlepszy dunker w lidze. Ledwie kilka miesięcy wcześniej Carter w cuglach wygrał legendarny dziś konkurs wsadów.
Chyba nikt nie spodziewał się jednak, że Vince jest w stanie zrobić coś takiego jak wsad ponad zawodnikiem w trakcie spotkania. Jeśli jednak ktoś miał tego dokonać to właśnie on. – W trakcie treningów Vince łapał piłki nawet po bardzo złych podaniach. W jakiś sposób udawało mu się zamieniać te podania na wsady. Nie mogliśmy w to uwierzyć, a Jason Kidd zwykł mówić, że wystarczy jak narzuci piłkę gdzieś nad obręcz, bo Vince i tak ją złapie – zdradził potem Rudy Tomjanovich, ówczesny szkoleniowiec amerykańskiego zespołu.
W tamtej chwili nikt jednak Carterowi piłki nie narzucał. Vince przechwycił po prostu piłkę po złym podaniu jednego z Francuzów, a potem – jak sam tłumaczył – zrobił jeden krok, drugi i to tyle. – W pewnej chwili myślałem, że nie uda mi się dosięgnąć obręczy… Nawet przez moment nie myślałem więc o tym, że ktoś jest pode mną – dodał Vince. Tym kimś był Frédéric Weis mierzący 218 centymetrów wzrostu, który znalazł się po prostu w złym miejscu o złym czasie.
Po wszystkim mało kto mógł uwierzyć w to, co się stało. – To było jak sen – mówił wprost Ray Allen, jeden z naocznych świadków tamtego wsadu. Jak zresztą przekazują inni świadkowie, większość kibiców w pierwszej chwili nie wyłapała tego, co tak właściwie zaszło. – Każdy patrzył na siebie w zdziwieniu. Wszyscy myśleli, że to się po prostu nie mogło wydarzyć – twierdził potem jeden z dziennikarzy obecnych na meczu.
Amerykanie wygrali koniec końców tamto spotkanie, a potem także wszystkie kolejne i przywieźli do domu kolejne olimpijskie złoto. Carter tymczasem przeszedł do historii także z innego powodu, a akcja znana pod nazwą „Le dunk de la mort” („Wsad śmierci”) to już dziś po prostu legendarne wydarzenie, które po latach nadal wzbudza mnóstwo emocji. – MJ tego nie zrobił. Clyde Drexler też nie. Dr J. także. No a Vince dokonał tego na igrzyskach – podsumował Tim Hardaway.
W tekście wykorzystano cytaty z artykułu „IN A SINGLE BOUND”, który pierwotnie ukazał się na ESPN w 15. rocznicę wsadu.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.