W kalendarzu NBA są dwie możliwości, aby w oficjalnych spotkaniach gwiazdy z różnych drużyn połączyły siły na parkiecie. Weekend Gwiazd i turnieje międzynarodowe sprawiają, że cenieni zawodnicy otrzymują namiastkę gry we wspólnych barwach. Wielu graczy wykorzystuje tę okazję na rekrutowanie swoich kolegów, a jednym z nich był tego lata Tyrese Haliburton.
Powoli kończącego się lata Stany Zjednoczone zdobyły piąty medal olimpijski z rzędu. Na amerykańskim zgrupowaniu stawiły się ikony NBA zarówno młodego, jak i starego pokolenia, które połączyły siły pod batutą powracającego do kadry LeBrona Jamesa. W finale Amerykanie pokonali 98-87 Francję z Victorem Wembanyamą na czele, a w całym turnieju odnieśli komplet zwycięstw.
Czysto sportowo Tyrese Haliburton może i nie pomógł wydatnie swojej drużynie, jednak rozgrywający zadbał o chemię w zespole i atmosferę w szatni. W turnieju olimpijskim zawodnik na parkiecie pojawił się w trzech z sześciu spotkań, spędzając w grze łącznie zaledwie 26 minut. Przy takim ogromie potencjału nie było możliwości, aby reprezentacja Stanów Zjednoczonych wykorzystała w podobnym stopniu wszystkich swoich zawodników, a Steve Kerr był zmuszony do zawężenia rotacji.
Dla młodych zawodników jak Haliburton gra w kadrze jest nie tylko możliwością na zdobycie doświadczenia w różniącej się od amerykańskiej odmiany koszykówce spod znaku FIBA, ale również na lepsze poznanie się z innymi ligowymi gwiazdami. Lider Indiana Pacers nie marnował czasu i zaczął namawiać kolegów do dołączenia do swojej drużyny. – Próbowałem rekrutować praktycznie każdego zawodnika z tej drużyny – przyznał z uśmiechem rozgrywający. – Każdy, kto chce dołączyć do Pacers jest tu mile widziany – dodał.
Po zaskakującym sukcesie z poprzednich rozgrywek, jakim był awans do finału konferencji, drużyna z Indianapolis liczy na kolejny udany sezon. Pomóc mają w tym między innymi przedłużenia umów z Pascalem Siakamem i TJ-em McConnellem. Haliburton wchodzi tymczasem w swój piąty sezon w NBA. W ubiegłych rozgrywkach notował średnio 20 punktów i 11 asyst na mecz, po raz drugi w karierze otrzymując nominację do Meczu Gwiazd.