Kevin Durant to jeden z najbardziej utytułowanych wciąż grających zawodników NBA. Doświadczony skrzydłowy zdobył między innymi dwa tytuły mistrzowskie (2017-18), reprezentując barwy Golden State Warriors u boku Stepha Curry’ego czy Klaya Thompsona. Inna sprawa, że KD… mógł wcale do Bay Area nie trafić. Równie zainteresowana nim była ekipa Miami Heat, a w rolę rekrutera próbował wcielić się jeden z ówczesnych jej koszykarzy.
Hassan Whiteside, bo o nim mowa, przywdziewał trykot Miami Heat w latach 2014-19, notując średnio 14,1 punktu, 11,9 zbiórki i 2,4 bloku na mecz. Chociaż jego kariera w NBA nie trwała długo, a zakończyła się po niezbyt udanym sezonie 2021-22 spędzonym w drużynie Utah Jazz, za swoich najlepszych lat był uznawany za jednego z czołowych środkowych w całej lidze. Dodatkowo stanowił jeden z kluczowych elementów drużyny Żaru, której ambicje sięgały mistrzowskiego tytułu. Nic dziwnego, skoro w jej składzie grali tacy zawodnicy, jak Chris Bosh czy Dwyane Wade.
Będąc gościem programu „The OG’s”, 35-latek opowiedział o tym, jak sam próbował wpłynąć na ściągnięcie do Miami Kevina Duranta. W tym celu udał się do samego Pata Rileya, próbując go przekonać do tego transferu.
– Powiedziałem Patowi [Rileyowi], że jeśli KD do nas przyjdzie, zgodzę się na obniżkę wynagrodzenia. Miałem na myśli zwiększenie naszych szans na wygrywanie. Mielibyśmy Gorana, D-Wade’a, Kevina Duranta, Chrisa Bosha, no i mnie na piątce… Byłem na to gotowy – powiedział były środkowy Heat.
Trzeba przyznać, że tego typu transfer mógłby odmienić oblicze ówczesnej NBA. Z będącym wówczas u szczytu formy Durantem, podopieczni Erika Spoelstry staliby się pretendentami do mistrzostwa na poziomie innych elitarnych drużyn, jak Golden State Warriors, San Antonio Spurs czy Cleveland Cavaliers.
Spójrzmy na skład, jaki miał do dyspozycji Coach Spo. Gorana Dragicia trudno nazwać gwiazdą, jednak był solidnym rozgrywającym, który świetnie potrafił rzucać, prowadzić grę i skutecznie dogrywać kolegom z drużyny. Lekko już podstarzały Dwayne Wade powoli zbliżał się do drugiego brzegu rzeki, ale wciąż miał w sobie wystarczająco dużo energii, by stworzyć z KD skuteczny duet. No i pozostaje jeszcze Chris Bosh. Jako podstawowa „czwórka” był ważnym i cenionym ogniwem zespołu, który miał przejąć rolę lidera. Niestety, problemy zdrowotne zmusiły go do przedwczesnego zakończenia kariery. Nawet bez LeBrona Jamesa, mając taką piątkę starterów ekipa z Florydy stanowiłaby poważne zagrożenie dla wszystkich w Konferencji Wschodniej. Niewykluczone, że wtedy to oni, a nie Cavs znaleźliby się w Finałach. Tego już się jednak nie dowiemy.
Pomimo wysiłków Whiteside’a oraz intensywnej rekrutacji, Durant nigdy nie zagrał w Miami. Najwidoczniej uznał, że gdzie indziej szansa na najwyższe laury będzie większa. Może również stwierdził, że nie odpowiada mu styl gry preferowany przez Spoelstrę? Niezależnie od powodów, Kevin postanowił wstrząsnąć krajobrazem NBA w inny sposób i dołączył do Warriors. Wprawdzie w San Francisco spędził zaledwie trzy lata, dwukrotnie pomógł kolegom zdobyć mistrzostwo ligi. Dziś, mając już 35 lat na karku, powoli zbliża się do końca kariery, ale wciąż potrafi grać na najwyższym możliwym poziomie. Udowodnił to na przykład w minionym sezonie, gdy w barwach Phoenix Suns osiągał średnio 27,1 punktu, 6,6 zbiórki, 5 asyst oraz 1,2 bloku na mecz.
Niewykluczone, że na decyzję KD miał też wpływ inny ważny aspekt. Jak przyznał z kolei inny z ówczesnych graczy Żaru Udonis Haslem, to był po prostu zły moment na sprowadzenie zawodnika Oklahoma City Thunder. W Miami wciąż dochodzono do siebie po utracie LeBrona i jest całkiem prawdopodobne, że Kevin od samego początku nie uniknąłby porównań do legendarnego koszykarza, niejako próbując wejść w jego buty. A co gdyby Heat nie spełnili stawianych przed sobą samymi oczekiwań? To więcej niż pewne, że nowy nabytek stałby się „kozłem ofiarnym”. Więc chociaż skrzydłowy spotykał się z przedstawicielami drużyny tamtego lata, ostatecznie zdecydował się inaczej pokierować swoją karierą. Dziś można stawiać dolary przeciwko orzechom, że tego nie żałuje. Na Florydzie tymczasem na mistrzostwo czekają od 2013 roku.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.