Jedno ze sportowych prawideł głosi, że ze znakomitego zawodnika niekoniecznie od razu musi być wybitny trener. Nie tylko w koszykówce możemy znaleźć multum przykładów na potwierdzenie tej tezy. By jednak nie odchodzić za daleko od tematu najlepszej ligi świata – za model posłużyć może na przykład Steve Nash. Jeden z najlepszych rozgrywających swoich czasów na stołku trenerskim wytrzymał niewiele ponad dwa lata i nic nie wskazuje na to, by zamierzał wrócić do pracy szkoleniowca.
Urodzony w Republice Południowej Afryki Kanadyjczyk spędził na parkietach NBA aż 18 sezonów (lata 1996-2014). Reprezentując barwy Phoenix Suns (dwukrotnie), Dallas Mavericks i Los Angeles Lakers, Steve Nash zaliczył w sumie 1,217 występów, w których osiągał średnio 14,3 punktu, 3 zbiórki oraz 8,5 asysty. Trafiał 49% wszystkich rzutów z gry, w tym aż 42,8% z dystansu. Zanim w 2015 zawiesił buty na kołku, dwukrotnie wybierany był MVP sezonu zasadniczego, brał udział w ośmiu Meczach Gwiazd, pięć razy był najlepszy w lidze pod względem asyst i wreszcie w sumie siedmiokrotnie znajdował swoje miejsce w którejś z drużyn All-NBA.
Jeszcze w 2015 roku Suns zdecydowali się zastrzec numer 13, z którym na koszulce w ich barwach występował Nash. Trzy lata później absolwent uczelni Santa Clara został wprowadzony do Koszykarskiej Galerii Sław im. Jamesa Naismitha, zaś w 2021 NBA umieściła go na 38. miejscu wśród najlepszych zawodników w historii ligi wybranych na jej 75-lecie. Steve świetnym koszykarzem był, ale w karierze trenerskiej nie poszło mu najlepiej, choć też nie do końca z jego winy, ale o tym później.
50-latek właściwie tylko raz podjął się pracy na stanowisku głównego trenera w najlepszej lidze świata, w latach 2020-22 piastując to stanowisko w Brooklyn Nets. Od czasu rozstania z drużyną nie szkolił już żadnej innej i wydaje się, że nie zamierza tego zmieniać, a przynajmniej na razie. Dał to do zrozumienia w wywiadzie, jakiego udzielił przebywając w Słowenii jako jedna z gwiazd zaproszonych na pożegnalny mecz Gorana Dragicia.
– Trenowanie było świetnym doświadczeniem, ale nigdy nie widziałem się na tym stanowisku na stałe. Nie sądzę, by właśnie taka kariera była mi pisana. Teraz zajmuję się trenowaniem swoich dzieci, ucząc ich życia. Zyskałem sobie możliwość wyboru dalszej ścieżki i to mnie w pełni satysfakcjonuje. Zawsze są jakieś projekty, możliwości współpracy i partnerstwa. Zawsze będę miał coś do zrobienia, ale na razie skupiam się na rodzinie – poinformował w rozmowie z Cesare Milantim z EuroHoops.net.
Jako jeden z głównych powodów, dla których nie widzi się dalej w roli trenera, Nash podał trudności związane z zarządzaniem wieloma różnymi osobowościami. Jego zdaniem zawód szkoleniowca to coś zupełnie innego niż liderowanie drużynie na parkiecie, z czym podczas swojej bogatej kariery nigdy nie miał problemów.
Casus byłego już trenera Nets może przypominać kibicom Lakers to, co być może czeka ich w przypadku JJ’a Redicka. Podobnie jak świeżo upieczony head coach Jeziorowców, tak i Steve wchodził do drużyny naszpikowanej gwiazdami bez jakiegokolwiek wcześniejszego doświadczenia w zawodzie. Niestety, nie spotkał się ze zrozumieniem podopiecznych. Szczególnie należy tu uwzględnić postawę Kyriego Irvinga, który nie ukrywał swojego braku szacunku do tego stopnia, że… po zakończonych przez Nasha treningach sam aplikował sobie dodatkowe, we własnym mniemaniu lepsze, sesje.
Trudno jest nazwać byłego rozgrywającego słabym trenerem, przynajmniej pod względem wyników. Podczas swojego pobytu w Nets zaliczył bilans wynoszący 94-67, co jest co najmniej przyzwoitym wynikiem, choć widocznie to nie wystarczyło by zapewnić sobie posłuch gwiazdeczek o nazbyt rozdmuchanym ego, dla których porażka w półfinale Konferencji w 2021 roku i odpadnięcie już w pierwszej rundzie kolejnych play-offów to najwidoczniej było za mało.
Nie jest wykluczone, że taka postawa tak zwanych podopiecznych zniechęciła Kanadyjczyka do dalszej pracy w zawodzie szkoleniowca. Właściwie trudno się dziwić. Inna sprawa, że podobno w ubiegłym roku miał się ubiegać o posadę w Toronto Raptors, więc być może jeszcze kiedyś wróci na ławkę trenerską. Na razie ma jednak ewidentnie inne plany.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.