W umowie LeBrona Jamesa z Los Angeles Lakers jest specjalna klauzula, która pozwala zawodnikowi zawetować ewentualny transfer. Jednak gdy pojawił się temat wymiany zawodnika do Golden State Warriors, dyskusje z dnia na dzień robiły się rzekomo coraz poważniejsze. Ostatecznie w porę zainterweniował sam agent gracza i nie doszło do finalizacji.
To temat, jakim media w NBA żyły rok temu. Okazało się bowiem, że Los Angeles Lakers i Golden State Warriors są zaangażowane w dyskusje na temat transferu LeBrona Jamesa do San Francisco. Sprawa była poważna, ponieważ we wszystko włączyli się także właściciele obu ekip. LBJ miał nie być zachwycony kierunkiem, w jakim zmierzał jego zespół, więc szukano rozwiązania ostatecznego.
Jednak transfer miał zostać dopięty wyłącznie w przypadku zgody na takie działanie od samego LeBrona. Koniec końców do niczego nie doszło i LBJ pozostał częścią składu Los Angeles Lakers. Według ostatnich informacji bardzo dużą pracę w tym zakresie wykonał agent zawodnika – Rich Paul. Temu nie podobał się pomysł z przenosinami do San Francisco, więc kwestionował zasadność wszelkich dyskusji w tym zakresie.
Rzekomo Paul chciał w ten sposób uchronić Jamesa od krytyki, jaka spadłaby na zawodnika za kolejną zmianę drużyny. W 2010 roku opuścił Cleveland Cavaliers, by dołączyć do Miami Heat, z którymi zdobył pierwsze dwa tytuły. Następnie wrócił do Ohio, gdzie wygrał z Cavs, a potem trafił do L.A. Tam również zdobył mistrzostwo NBA, gdy jego zespół okazał się najlepszy w bańce. Przed nim kolejna próba.
W trakcie rozmów z Warriors, jedną z osób, które najmocniej naciskały na transfer Jamesa miał być Draymond Green, dobry kumpel zawodnika Lakers. Ewentualny transfer byłby jednak w pierwszej kolejności rozpatrywany przez pryzmat połączenia sił LeBrona Jamesa i Stephena Curry’ego. Panowie nie ukrywali swojego entuzjazmu, gdy w końcu spotkali się w jednej drużynie latem tego roku, ubierając koszulki reprezentacji USA. James wcześniej podpisał z LAL przedłużenie swojego kontraktu.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.