O perypetiach związanych z wyborem reprezentacji narodowej przez Joela Embiida napisano już chyba wszystko. Jego decyzja o reprezentowaniu Stanów Zjednoczonych wciąż budzi kontrowersje, co pokazały choćby reakcje francuskich kibiców podczas zakończonych niedawno igrzysk olimpijskich. Co najciekawsze, a jednocześnie zastanawiające, najwidoczniej nic sobie z tego nie robią w Kamerunie, gdzie podkoszowy Philadelphia 76ers został wręcz doceniony.
Ewidentne dążenie Joela Embiida do wywalczenia w Paryżu ze swoją drużyną olimpijskiego złota zakończyło się powodzeniem. Francuscy kibice przez niemal cały turniej dobitnie pokazywali środkowemu reprezentacji Stanów Zjednoczonych co sądzą o nim i jego decyzji, co nie może dziwić. Zaskakiwać może za to decyzja kameruńskiego rządu. Zdaniem niektórych 30-latek „wypiął się” na kraj swojego urodzenia właściwie tylko dlatego, że… nie wywalczyli awansu na igrzyska olimpijskie. Nie zmieni tego nawet fakt, że w niedawnym wywiadzie nie wykluczał zmiany barw narodowych przez kolejną edycją największej sportowej imprezy czterolecia.
Tymczasem podczas wizyty w Kamerunie Embiid został przyjęty jakby został jakimś bohaterem narodowym. Został nawet odznaczony przez lokalny rząd specjalnym „Orderem Waleczności”. Nagroda, którą koszykarzowi wręczył sam prezydent Paul Biya, jest przyznawana Kameruńczykom, którzy „dokonali wyjątkowych osiągnięć w dziedzinie sztuki, nauki, rolnictwa, handlu lub przemysłu.” W ceremonii środkowy Philadelphia 76ers uczestniczył wraz ze swoim ojcem, który służył w armii jako pułkownik.
W przeciwieństwie do Francuzów, mieszkańcy Kamerunu ze zrozumieniem podeszli do decyzji Embiida o występach w barwach Team USA. Wprawdzie w barwach Lwów Nieposkromionych występuje na przykład Pascal Siakam z Indiana Pacers, to jednak pod względem szeroko pojętej konkurencyjności na rynku międzynarodowym Francja i – zwłaszcza – Stany Zjednoczone mają jednak więcej do zaoferowania. Nie ujmując nic ze skali kontrowersyjności jego wyboru, tę sytuację traktował jak swoistą reprezentacyjną wolną agenturę i wybrał – we własnym mniemaniu – najlepszą z ofert.
Z drugiej strony 30-latek nigdy nie wyrzekł się swojego pochodzenia. Urodzony w Jaunde koszykarz nawet zadbał o to, by przed meczami NBA być przedstawianym jako Kameruńczyk, a nie absolwent Uniwersytetu Kansas. Jakby nie patrzeć zawodnik, który do 16 roku życia mieszkał w Afryce, by później przenieść się za ocean, przynosi chlubę swojej ojczyźnie poprzez sportową postawę na parkiecie, ale również działalność charytatywną, z której słynie także w Filadelfii. Być może właśnie z tego tytułu otrzymał rzeczony order.
Po tragicznej śmierci jego brata Arthura, Joel z rodziną założyli specjalną fundację, a jej misją jest „wspieranie dzieci, które stały się ofiarami problemów społecznych w kraju poprzez edukację, zdrowie i sport, aby stworzyć produktywne i pozytywne środowisko do rozwoju.” Embiid współpracuje również z organizacją UNICEF, a w samym tylko 2017 roku przekazał 25 tys dol. na świąteczną zbiórkę charytatywną dla młodzieży w Kamerunie. Choć na niektóre jego zachowania da się patrzeć co najwyżej z politowaniem, to jednak zdecydowanie nie można stwierdzić, że podkoszowy Sixers jest złym człowiekiem.