Jeszcze miesiąc temu porównywano ich do legendarnego Dream Teamu z Barcelony. Wiele osób uważało, że kadra USA z tyloma gwiazdami NBA zdominuje igrzyska olimpijskie. Tymczasem sparingi pokazały, że przewaga reprezentacji Stanów Zjednoczonych nie jest wcale taka duża. Już nie tylko oni mają gwiazdy NBA w swoich zespołach, nie tylko oni mają super strzelców czy skutecznych podkoszowych. Przyjrzyjmy się faktom i argumentom, które powiedzą nam, co może pójść nie tak, czyli co jest słabą stroną kadry USA oraz kto i dlaczego ma szanse z nią wygrać.
Nie ma już różnicy
Kiedyś popularne było hasło „USA i reszta świata„, co miało pokazywać dominację Amerykanów, a pozostałe drużyny oraz zawodników stawiać w drugim szeregu. Dziś jak przyjrzymy się np. nagrodom MVP, to owszem w kadrze USA jest czterech zawodników, którzy w sumie mają osiem tytułów MVP sezonu zasadniczego NBA (LeBron James – 4, Stephen Curry – 2, Kevin Durant – 1 i Joel Embiid – 1). Jednakże w ostatnich sześciu latach, nie licząc roku 2023, kiedy tytuł otrzymał Embiid, to jednak zawodnicy spoza Stanów Zjednoczonych otrzymywali to wyróżnienie – Nikola Jokić z Serbii w 2021, 2022 i 2024, a Giannis Antetokounmpo z Grecji w latach 2019 i 2020.
Na igrzyskach olimpijskich zagra 50 aktualnych zawodników NBA, a to oznacza, że aż 38 z nich nie reprezentuje Stanów Zjednoczonych. Kanadyjczycy mają aż dziesięciu zawodników z najlepszej ligi świata. Shai Gilgeous-Alexander jest jednym z najlepszych obecnie graczy w NBA, a Lu Dort jednym z najlepszych defensorów.
W zespole Francji gra przyszła największa gwiazda NBA – Victor Wembanyama, a wspiera go pod koszem defensor roku, czyli Rudy Gobert.
Serbowie mają trzykrotnego MVP – Nikolę Jokicia oraz znakomitego strzelca Bogdana Bogdanovicia, a Vasilije Micić to dwukrotny mistrz i MVP Final Four Euroligi.
Australijczycy mają aż ośmiu graczy z NBA, gdzie obok rozgrywającego Josha Giddey’ego jego koledzy na obwodzie są bardzo groźni, a i pod koszem mogą się postawić rywalom.
Niemcy grają ze sobą od lat i obok braci Wagnerów jest nieśmiertelny Dennis Schroder i zaskakująco dobry Daniel Theis. Poza tym nasi zachodni sąsiedzi to aktualni wciąż mistrzowie Świata.
W Grecji osamotniony jest trochę Giannis Anetokounmpo, ale on też tanio skóry nie sprzeda.
Jaki jest więc pierwszy wniosek? Już nie tylko Amerykanie mają bardzo dobrych zawodników z NBA w swoim składzie. Może się np. okazać, że w meczu USA – Kanada najlepszym graczem na parkiecie będzie Shai Gilgeous-Alexander i to nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Poza tym wielu z tych zawodników trafiło do NBA po tym, jak grali znakomicie w fibowskiej koszykówce. Taki Daniel Theis w meczach swojej reprezentacji jest nie do poznania. Oczywiście ma inną rolę w drużynie i czuje się pewniej, wykorzystuje różnicę w przepisach, ale to nie zmienia faktu, że on podobnie do wielu z wymienionych wyżej zawodników w kadrach narodowych czują się lepiej, niż na parkietach NBA. Mają inne role na boisku, większą swobodę i dzięki temu czują się pewniej.
Amerykanie nie mają więc zespołu, który zarówno na papierze, jak i na boisku, miałby tak ogromną przewagę nad pozostałymi drużynami, jak to miało miejsce w przypadku legendarnego Dream Teamu z Barcelony.
Różnica w przepisach okaże się kluczowa?
Nawet jeśli niektóre piątki mogą rywalizować z kadrą USA na równi, to jednak Amerykanie mają ogromną przewagę na ławce rezerwowych. Nawet jeśli uznamy, że Embiid jest bez formy, a Stephowi nie będą wpadać trójki, to ich zmiennikami będą Bam Adebayao i Anthony Davis pod koszem, a na obwodzie pojawia się jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia na świecie – Anthony Edwards oraz super strzelec Devin Booker.
Teoretycznie więc USA nie mają sobie równych. Jak pierwsza piątka tego nie załatwi, to wejdzie druga i dociśnie rywala. Nie ulega wątpliwościom, że nikt nie ma tak dobrego składu. Nikt nie ma tylu znakomitych zawodników. Nikt nie ma takiej siły rażenia.
Rzecz jednak w tym, że na boisku gra się pięciu na pięciu, a koszykówka fibowska różni się od tej w NBA.
Przyjrzyjmy się na chwilę tym różnicom. Boisko jest mniejsze, a linia rzutów za trzy punkty jest bliżej. To zmniejsza przestrzeń do gry indywidualnej i wjazdów pod kosz. Ktoś może zaraz powiedzieć, że dzięki temu Amerykanie będą mieli łatwiej w rzutach z dystansu – to prawda, ale to może być broń obusieczna.
Do tej pory kadra USA w sparingach pokazała, że nie potrafi wykorzystać tej przewagi. Ich rywale oddawali znacznie więcej rzutów z dystansu od nich i może się zdarzyć, że jeśli dwóch, a może nawet jeden, zawodnik będzie miał „dzień konia„, to pomoże to pokonać gwiazdy NBA.
Do tego w fibowskiej koszykówce obrońca może cały czas stać w polu trzech sekund, co stanowi największą różnicę między NBA, a resztą świata. Zaciśnięta obrona w polu trzech sekund może okazać się skuteczna przeciwko fizycznie grającym Amerykanom.
Według przepisów FIBA gra się też krócej (4×10 minut, a nie 4×12), a zawodnicy muszą opuścić boisko po pięciu, a nie jak w przypadku NBA sześciu, przewinieniach.
Trzeba też dodać, że większość reprezentacji gra ze sobą od wielu lat. Trenerzy korzystają z zagrywek, które wszyscy znają, a kwestia zgrania, zrozumienia z partnerami, umiejętności gry ze sobą, znajomości nawyków i zwyczajów kolegów z drużyny jest nieoceniona. Nie bez powodu w NBA najczęściej wygrywają zespoły, które mają za sobą dłuższy okres wspólnej gry, niż jeden sezon.
To właśnie brak zgrania był efektem wielu strat kadry USA, zwłaszcza w pierwszych sparingach.
Warto też pamiętać o obronie strefowej i tym, że w fibowskiej koszykówce dużo częściej w defensywie pracuje się zespołowo, a w NBA indywidualnie. Nieporozumienia w obronie były też dużym problemem kadry USA w sparingach przed igrzyskami. Oczywiście wszystko zawsze nadrabiali talentem w ataku, ale w meczu o najwyższą stawkę, kiedy przegrywający będzie odpadał z walki o złoto, to jedna taka sytuacja, jedna akcja, może zaważyć o zwycięstwie lub przegranej.
Może się okazać, że w najtrudniejszych spotkaniach znacznie więcej od Devina Bookera, Joela Embiida czy nawet Anthony’ego Edwardsa na parkiecie przebywać będą najlepsi defensorzy, czyli Jrue Holiday, Derrick White i Anthony Davis. Ten ostatni w parze z Bamem Adebayo w sparingach grał znakomicie zarówno w ataku, jak i w obronie.
Barki LeBrona
LeBron wygrał USA sparing z Sudanem Południowym i Niemcami. Przeciwko pierwszym zdobył decydujące punkty na osiem sekund przed końcem, a z drugimi rzucił 11 ostatnich punktów swojej drużyny. Ale czy w wieku niemal 40 lat będzie w stanie dalej brać ciężar gry na siebie w kolejnych meczach o najwyższą stawkę? Te sparingi dały też znakomitą ściągawkę wszystkim rywalom jak grać w końcówce przeciwko Amerykanom, a raczej to jak Amerykanie będą grali przeciwko nim i to być pozwoli im się przygotować na sposób, w jaki LeBron będzie chciał grać w końcówkach.
Ten argument za ewentualną porażką Stanów Zjednoczonych nawet autorowi tego tekstu wydaje się najsłabszy, bo LeBron owszem będzie się wbijał pod kosz i szukał przewagi siły nad rywalami, ale w przypadku podwojenia czy potrojenia, na czystych pozycjach będą równie wielkie gwiazdy NBA.
Eksperci mówią „pewniacy”
Jeśli przyjrzymy się ocenom bukmacherów, bo dziennikarze i kibice mogą nie być w pełni obiektywni, to zobaczymy „totalną dominację„. Kursy u bukmacherów są odzwierciedleniem analiz ekspertów i pokazują, jak dany zespół jest postrzegany. Oczywiście, że gdyby zawsze wygrywali faworyci, to cały sport nie miałby sensu, ale warto przyjrzeć się temu, jak mocno stoi reprezentacja Stanów Zjednoczonych na tych igrzyskach.
Według ekspertów Fuksiarz.pl Amerykanie mają złoto w kieszeni, bo kurs na ich wygraną wynosi zaledwie 1,15. Podobnie w pierwszym meczu z Serbią, gdzie kurs jest jeszcze niższy – 1,10. Na zwycięstwo Serbów w tym spotkaniu jest aż 7,30.
Ziarnko wątpliwości
O tym, że USA są faworytami do zdobycia złota przekonany jest Brian Windhorst z ESPN i zwraca uwagę na ciekawe fakty. – Jeśli ktoś miałby wygrać z USA, to Serbia. Kanada ma wielu zawodników z NBA i jest drugą najbardziej utalentowaną drużyną w tym turnieju, ale kiedy grają z kadrą USA to jest to mecz NBA. Serbowie natomiast mają bardzo wysoki skład, najlepszego zawodnika na świecie (Nikolę Jokicia), a do tego Bogdanovicia i Micicia – uważa Windhorst, który zauważa też, że Serbia ma aż trzy podejścia, żeby wygrać z USA.
Pierwszym był sparing w Abu Zabi, gdzie nie grał Bogdanović, drugi będzie na otwarcie igrzysk, a trzeci zapewne w walce o medale. – Cztery z pięciu meczów między tymi drużynami wygrałyby Stany Zjednoczone, ale to jest zawsze tylko jeden mecz i właśnie dlatego to się może wydarzyć na tych igrzyskach. Jeśli ktoś miałby pokonać USA, to właśnie Serbia – powiedział Windhorst w jednym ze swoich ostatnich podcastów.
Na papierze największe szanse mają Kanadyjczycy, bo mają aż dziesięciu zawodników z NBA. Shai może nie dać się zatrzymać nawet najlepszym obrońcom, a na obwodzie może zaskoczyć… Kelly Olynyk. W ostatnich dwóch sezonach w NBA trafiał z dystansu ze skutecznością 39%. Jeśli uda jego partnerzy będą atakować strefę podkoszową, to Olynyk może stać na czystej pozycji i trafiać za trzy punkty seriami.
– Każdy z tych zespołów jest dostosowany do koszykówki według przepisów FIBA. Nie mają w składzie samych gwiazd, które w swoich zespołach są liderami. Wszyscy znają swoje miejsce na parkiecie i wiedzą, jakie zadania mają do wykonania. Koszykówka wymaga odpowiedniego rytmu gry, zaangażowania, poświęcenia i kontynuacji. Bardzo trudno jest to osiągnąć w kilka tygodni. Dlatego uważam, że zwycięstwo reprezentacji USA będzie zagrożone wiele razy na tych igrzyskach – uważa Tim Legler, były zawodnik NBA, a obecnie analityk ESPN.
Legler, który zawsze ma bardzo cenne spostrzeżenia, uważa podobnie do Windhorsta, że zespół z Kanady, mimo iż ma najwięcej zawodników z NBA i jeśli chodzi o liczbę talentów, jest na 2. miejscu po kadrze USA, to jednak rywalizacja między nimi będzie przypominać mecz NBA, a to może być łatwiejsze reprezentacji Stanów Zjednoczonych. – Inne drużyny mają gwiazdy, mają liderów oraz zawodników, którzy znają swoje miejsce w zespole i zadania do wykonania na parkiecie. To one bardziej przypominają drużyny koszykarskie, niż skład pełen gwiazd NBA. To może być duże wyzwanie dla Amerykanów w tym turnieju – dodał Legler.
To wszystko jest oczywiście gdybanie i nie należy się też przywiązywać do sparingów, kiedy to trenerzy eksperymentują ze składami i sprawdzają różne ustawienia drużyny. Trener Steve Kerr potrafił robić zmiany hokejowe wymieniając całą piątkę, ale tego w meczach o stawkę zapewne już robić nie będzie.
Każdy jednak z tych najmocniejszych zespołów – Serbia, Francja, Australia czy Niemcy (nie zapominajmy o Grecji z Giannisem i Hiszpanii, która zawsze jest znakomicie przygotowana taktycznie), pokazał, że ma w swoich szeregach zawodników, którzy potrafią i wiedzą jak grać przeciwko gwiazdom NBA. Ich atutem jest też wspólna gra od wielu lat oraz sztaby trenerskie, które wiedzą jak wygrywać mecze w fibowskiej koszykówce.
Terminarz reprezentacji USA na igrzyskach olimpijskich
28 lipca, niedziela, godz. 17:15 USA – Serbia
31 lipca, środa, godz. 21:00 USA – Południowy Sudan
3 sierpnia, sobota, godz. 17:15 USA – Portoryko
Terminarz koszykówka – igrzyska olimpijskie 2024
- Pierwszy mecz rozegrany zostanie w sobotę 27 lipca o godz. 11:00. Będzie to spotkanie Australia – Hiszpania. Kolejne mecze będą o godzinach 13:30 (Niemcy – Japonia), 17:15 (Francja – Brazylia) i 21:00 (Grecja – Kanada).
- Pierwszy mecz reprezentacji USA w niedzielę 28 lipca o godz. 17:15 przeciwko Serbii!
- Pełny terminarz najlepiej sprawdzać na stronie FIBA – dokładnie tutaj.
- Więcej o terminarzu i systemie rozgrywek pisaliśmy tutaj w naszym specjalnym artykule.
Transmisje z igrzysk
- Prawa telewizyjne do igrzysk olimpijskich ma Eurosport. Dlatego cały turniej mężczyzn 5×5 transmitowany będzie na kanale Eurosport 6, a wszystkie mecze 3×3 Eurosport 2.
- Turniej koszykarski na igrzyskach będzie można też oglądać za pośrednictwem platformy HBO MAX. Według tego, co udało nam się ustalić, to nie jest potrzebny dodatkowy pakiet oprócz tego standardowego, czyli jeśli macie już HBO MAX, to będziecie mieli też dostęp do transmisji z igrzysk.
- Mecze koszykówki z igrzysk ma też pokazywać TVP Sport, ale na tę chwilę na stronie TVP Sport można znaleźć informację, że pokażą tylko mecz o 3. miejsce oraz finał.
- Więcej o terminarzu i systemie rozgrywek pisaliśmy tutaj w naszym specjalnym artykule.