Ben Simmons wchodzi do NBA z ogromnymi oczekiwaniami. Przez ostatnie lata był kreowany na gwiazdę, której talent może zmienić krajobraz ligi. Według Shaquille’a O’Neala, istnieje duża szansa na to, że nowy zawodnik Philadelphii 76ers będzie dla NBA takim samym graczem, jakim stał się 4-krotny MVP – LeBron James.
Ben Simmons przygotowując się do swojego debiutu w lidze spotkał na swojej drodze wielu znakomitych koszykarzy, którzy zachwycali się jego talentem i zapowiadali Australijczyka na ligową gwiazdę. Jednym z nich był LeBron James. Simmons nie ukrywał, że ceni sobie wszystkie lekcje udzielone przez 3-krotnego mistrza ligi. Uczestniczył w obozach, a ostatnio załapał się na trening z Jamesem i jego kolegami. Czy mógł znaleźć się w lepszej sytuacji?
Mimo wszystkich dobrodziejstw, rosnące wokół niego podniecenie sprawia, że Simmons będzie obserwowany na każdym kroku. Shaquille O’Neal w jednej z ostatnich rozmów podniósł poprzeczkę jeszcze wyżej. – Nie znam wszystkich pierwszoroczniaków, ale wiem, że Ben Simmons będzie naprawdę dobry – przyznał. – Jest graczem typu LeBrona. Co mam na myśli? LeBron sprawia, że jego koledzy na parkiecie stają się lepszymi koszykarzami – podaje piłkę, robi wiele małych rzeczy. Dokładnie tak samo funkcjonuje Ben – dodał.
Widzieliśmy to już w trakcie ligi letniej. Simmons ma niezwykły przegląd pola i potrafi dobrać odpowiedni kąt i odpowiednią linię podania. Podobnie jak LBJ na początku kariery – Australijczyk nadal ma problem z rzutem z wyskoku, ale trenerzy w Filadelfii na pewno będą z nim nad tym sporo pracować. – Poza tym jest bardzo inteligentnym graczem. Potrafi grać w tę grę – mówi dalej O’Neal, który kończył tą samą uczelnię co Ben – LSU.
Dorównanie poziomowi LBJ-a brzmi jak zadanie, z którym poradzić sobie może tylko jeden gracz na kilka generacji. W NBA wierzą, że to właśnie Simmons jest tym zawodnikiem. W gruncie rzeczy tylko jeden koszykarz jest w stanie zrozumieć to, w jakiej sytuacji Ben się znalazł. Trzynaście lat temu, gdy James rozpoczynał karierę, wokół jego osoby roztaczała się bardzo podobna otoczka. Miał ścigać legendę Michaela Jordana.
Mimo wszystko nie możemy dać się ponieść rodzącej narracji. Simmons potrzebuje czasu, aby okiełznać swój potencjał już na poziomie NBA. W trakcie kolejnych miesięcy najlepsi ligowi defensorzy będą starali się zaprzeczyć wszystkiemu, co o Simmonsie piszemy. Jedynka draftu stanie na środku największej koszykarskiej sceny i jeśli show nie będzie wystarczająco dobre, opinia o jego przyszłości szybko się zmieni. Przed nim długa droga. Z naszej perspektywy bardzo interesująca.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET