Mówi się, że przez ostatnie kilka lat Miami Heat przeczesywali rynek transferowy w poszukiwaniu gwiazdy, którą mogliby dołączyć do zespołu. Za każdym razem, gdy gracz z czołówki ligi staje się dostępny, to właśnie ekipa z Florydy zazwyczaj wymieniana jest w gronie potencjalnych zainteresowanych. Tak było również w przypadku, gdy wśród wolnych agentów znalazł się DeMar DeRozan, który zgodnie z oczekiwaniami miał poszukiwać umowy typu sign-and-trade.



Rzeczywiście, DeMar DeRozan według doniesień miał na stole kilka bardzo interesujących propozycji, jednak ostatecznie zdecydował się na dołączenie do Sacramento Kings. Po sfinalizowaniu transakcji, w której udział brali także Chicago Bulls i San Antonio Spurs, doświadczony koszykarz podpisał trzyletni kontrakt, w ramach którego zarobi 74 mln dol.

Jak poinformował Bobby Marks z ESPN, bardzo zdeterminowani, by ściągnąć do siebie 34-letniego gracza byli właśnie Miami Heat. Niestety, nie doszło do porozumienia z Bulls, a kością niezgody okazał się przede wszystkim jeden zawodnik – Duncan Robinson. Niestety, w całej NBA zabrakło chętnych na przejęcie tego gracza i jego masywnych (jakieś 19,4 mln dol. w przyszłym sezonie) apanaży. Tym samym zamiast na Florydzie DeRozan wylądował w równie słonecznej Kalifornii. Inna sprawa, że trudno zwalać całą winę za niepowodzenia transakcji na jednego tylko zawodnika.

– Fani Heat chcą więcej i więcej. Dokładnie widzą, co się dzieje w Bostonie czy w Nowym Jorku. Ale co jeszcze można zrobić? [Heat] mają ograniczoną liczbę wyborów w drafcie, których mogą użyć w transakcjach. Bardzo chcieliby pozyskać DeRozana. Próbowali na wszystkie sposoby, ale z całym szacunkiem, nie było chętnych na Duncana Robinsona. W ramach wymiany mogli zaoferować zaledwie jeden pick pierwszorundowy. Chcieli również Tyusa Jonesa, ale i w tym przypadku nie udało się osiągnąć porozumienia – stwierdził Marks

Co jest nie tak z tym Robinsonem? Weteran ma przed sobą jeszcze dwa lata z wartego w sumie 90 mln dol. kontraktu, który podpisał z Heat w 2021 roku. Nawet jeśli przyjmiemy, że, według danych Sportrac, tylko niewiele ponad połowa z jego zarobków za sezon 2025-26 (9,8 z 19,8 mln dol.) jest kwotą gwarantowaną, i tak są to dość solidne pieniądze jak za 30-letniego zawodnika, który prochu już raczej nie wymyśli.

Tym samym pomysł zatrudnienia Duncana nie zainteresował władz Bulls. W Chicago ewidentnie dążą ku odmłodzeniu składu, czego dowodem jest choćby oddanie doświadczonego obrońcy Alexa Caruso do Oklahoma City Thunder w zamian za zaledwie 21-letniego Josha Giddeya. To właśnie Australijczyk, do spółki z 24-letnim Cobym White’em, mają stanowić o sile Byków w kolejnym sezonie. Wprowadzenie do tego składu 30-latka ewidentnie nie pasowałoby do pomysłu na przebudowę drużyny z Wietrznego Miasta.

Nikogo nie przekonał nawet całkiem udany poprzedni sezon w wykonaniu Robinsona. Zawodnik, który całą dotychczasową karierę spędził w Miami, w minionych rozgrywkach zaliczył 68 występów (36 w pierwszej piątce), osiągając średnio 12,9 punktu, 2,5 zbiórki oraz rekordowe 2,8 asysty na mecz, legitymując się całkiem przyzwoitą skutecznością – 45% z gry, w tym 39,5% z dystansu. To wszystko ładnie wygląda, lecz niestety jego kontrakt okazał się przeszkodą nie do przeskoczenia.

Póki co trudno powiedzieć, by Heat mieli za sobą tego lata szaloną ofensywę transferową. Choć nie udało się zatrzymać Caleba Martina, który wybrał ofertę Philadelphia 76ers, na Florydzie zdecydowali się pozostać chociażby Kevin Love czy Haywood Highsmith. Promykiem nadziei na przyszłość wydaje się również postawa debiutanta Kel’ela Ware’a, który w niedzielnym meczu ligi letniej rzucił aż 26 punktów. 20-letni środkowy może być jednym z głównych atutów drużyny w najbliższych latach. Wszystkich jednak chyba nurtuje pytanie o przyszłość największego gwiazdora ekipy.

Według Barry’ego Jacksona z Miami Herald, na tę chwilę nie ma planów, by „wystawić na sprzedaż” Jimmy’ego Butlera, który planuje zresztą przetestować wolną agenturę w przyszłym offseason. – Butler początkowo chciał przedłużenia kontraktu z Heat już tego lata, jednak zmienił zdanie, gdy nie otrzymał żadnej oferty – stwierdził dziennikarz.

Heat nie znajdują się obecnie w najciekawszym położeniu. Mają starzejący się skład, niewiele do zaoferowania w wymianach, a większość ich obecnego składu nie przedstawia jakiejś wysokiej wartości handlowej w porównaniu z resztą ligi. O ile Pat Riley czegoś szybko nie wymyśli, Heat mogą być drużyną, dla której sufitem w nadchodzącym sezonie będzie tylko awans do turnieju play-in. Tymczasem z pewnością jest to drużyna z większymi ambicjami, sięgającymi nawet tytułu mistrzowskiego.


PROBASKET na WhatsAppie

Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!

Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.

Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    2 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments