Sezon NBA zakończył się już jakiś czas temu, więc koszykarze mają w tej chwili trochę czasu wolnego. Jedni spędzają czas na podróżach z najbliższymi, inni oddają się swoim pozakoszykarskim zainteresowaniom, ale są też tacy, którzy promują swoje drużyny poprzez pojawianie się na nie mających nic wspólnego z basketem wydarzeniach sportowych. Do takiej sytuacji doszło minionej nocy podczas jednego z odcinków Smackdown, cotygodniowej gali organizowanej przez WWE.
O swego rodzaju konflikcie pomiędzy drużynami New York Knicks oraz Indiana Pacers mówi się co najmniej od tegorocznych półfinałów Konferencji Wschodniej. Rozgrywki były zacięte, a do ich rozstrzygnięcia potrzeba było rozegrania aż siedmiu spotkań. Górą okazali się podopieczni Ricka Carlisle’a, a wszyscy związani z ekipą z Wielkiego Jabłka chyba wciąż jeszcze nie potrafią przejść nad tym do porządku dziennego.
W nocy z piątku na sobotę polskiego czasu do nowojorskiego Madison Square Garden zawitało WWE, które właśnie tam nagrywało kolejny odcinek Smackdown, swojej tygodniówki. Już sam początek gali przyniósł aplauz widowni, gdy okazało się, że wśród nich siedzi największy gwiazdor Knicks, Jalen Brunson. 27-latek zebrał zasłużone owacje. Widać było, że świetnie się bawi, choć poza nim nikt ze zgromadzonej na trybunach publiczności jeszcze nie miał pojęcia, co się szykuje.
Wszystko zaczęło się wyjaśniać tuż przed walką, w której celebryta Logan Paul miał walczyć z Santosem Escobarem oraz LA Knightem o miejsce w pojedynku na gali Money In The Bank, którego celem jest zdobycie walizki właściwie gwarantującej zwycięzcy potyczkę o tytuł mistrzowski w dowolnym miejscu i czasie w przeciągu roku od wywalczenia walizki. Słynny YouTuber odgrywa rolę heela (złej postaci), co pokazał jeszcze przed starciem, sprowadzając sobie do pomocy osobę towarzyszącą. Tyrese’a Haliburtona z Pacers.
24-latek został przywitany przez nowojorską publiczność serią gwizdów i buczeń, czemu właściwie trudno się dziwić. Po chwili spojrzenia jego i Brunsona się spotkały. To był pierwszy znak wskazujący na to, że obaj koszykarze nie pełnią na tej gali roli zaledwie przypadkowych widzów.
Po dłuższej chwili od rozpoczęcia walki dostaliśmy pierwszy dowód potwierdzający tę tezę. Obrońca Indiany otrzymał od osoby znajdującej się na trybunach kastet i, założywszy go na dłoń, ruszył w kierunku ringu, by zainterweniować i pomóc Loganowi w wygranej. Na to nie mógł pozwolić ulubieniec trybun, który przy akompaniamencie widowni skandującej „MVP” ruszył w kierunku przeciwnika. Gdy wydawało się, że dojdzie do kolejnego gorącego starcia pomiędzy oboma All-Starami, zostali oni szybko rozdzieleni przez sędziów. Jak się miało okazać, to nie był jeszcze koniec.
Toczącą się niejako w tle walkę wygrał ostatecznie wcielający się w rolę face’a (dobrej postaci) LA Knight, który przypiął Paula, tym samym zdobywając upragniony spot na gali MITB, która odbędzie się już w w lipcu w Toronto, w Kanadzie. Rzecz jasna, obecny posiadacz mistrzowskiego pasa Stanów Zjednoczonych nie był tym zachwycony. Wraz z wciąż wyposażonym w kastet Haliburtonem planowali zaatakować niezasłużonego – w ich mniemaniu – zwycięzcę pojedynku. Każdy, kto ogląda wrestling dłużej niż pięć minut wiedział, do czego to prowadzi.
W sukurs Knightowi przybył uzbrojony w stalowe krzesełko Brunson i po chwili wzajemnego zabijania się wzrokiem i słownego wymieniania uprzejmości, heelowie odpuścili, udając się na zaplecze. Face’owie z kolei mogli celebrować wraz z nowojorską widownią, co też bez krępacji uczynili. Tym razem to Knicks okazali się górą w starciu z Pacers.
Choć między koszykarzami nie doszło do żadnego fizycznego kontaktu, na ich twarzach wypisane były emocje, które mówiły wiele. Czy ich zachowanie było oskryptowane? Czy jednak znalazła się w tym odrobina prawdziwych odczuć graczy NBA? Tego się nie dowiemy, ale na ten moment jedno jest pewne. W przyszłym sezonie mecze z udziałem obu drużyn będą miały z sobie podwójną dawkę emocji. Tym bardziej, gdy przeciwko sobie zagrają Haliburton i Brunson, którego chyba śmiało można już nazwać najbardziej ukochanym mieszkańcem słynnego Wielkiego Jabłka.
Co ciekawe, nie był to odosobniony przypadek. Gwiazdy NBA niejednokrotnie pojawiały się już w przeszłości na galach WWE. Choć zazwyczaj były to tylko role epizodyczne, jak w przypadkach Trae Younga czy LaMelo Balla, w bardziej zamierzchłych czasach zdarzały się również pojedynki, a nawet całe feudy z udziałem najlepszych koszykarzy świata. Swoje pięć minut w świecie wrestlingu mieli choćby Karl Malone, Dennis Rodman czy Shaquille O’Neal.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy