Już niespełna tydzień dzieli nas od tegorocznego draftu, gdy swoją szansę na dostanie się do najlepszego ligi świata dostanie kolejny rocznik młodych, utalentowanych koszykarzy. Choć pod względem stricte sportowym klasa AD 2024 wydaje się wyrównana, to przynajmniej pod względem medialnym na czoło wysuwa się jedno nazwisko. Zgadliście – Bronny James.



Bill Simmons to nazwisko, którego chyba nie trzeba przedstawiać. Podcaster, dziennikarz, autor słynnej „Wielkiej Księgi Koszykówki”, a w cywilu jeden z największych fanów Boston Celtics. 54-latek słynie z tyleż kontrowersyjnych co autorytarnych opinii. Szczególnie te dotyczące jego ukochanej drużyny mają w sobie co najmniej szczyptę stronniczości doprawioną nierzadko nutą szaleństwa. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Choć popularny Sports Guy wciąż celebruje osiemnaste mistrzostwo w historii Celtics, jednym okiem zaczyna już spoglądać w stronę draftu. Jego uwagę skupił szczególnie Bronny James, który, choć typowany jest do bycia wybranym z jednym z ostatnich numerów drugiej rundy, ma zdecydowanie najgłośniejsze nazwisko spośród wszystkich zgłoszonych zawodników.

W środowym odcinku swojego podcastu The Bill Simmons Show, dziennikarz podpowiada ekipie Celtics, by właśnie syn LeBrona Jamesa został ich wyborem z 30. numerem pierwszej rundy. Nawet jeśli swoją opinią 54-latek próbuje tylko wbić szpilkę Los Angeles Lakers, jego pomysł wcale nie musi być aż taki nierealny, jak to się wydaje na pierwszy rzut oka. Według najnowszych mocków Bronny ma zostać wybrany z 54. pickiem, który należy do Celtics. Jeziorowcy wybierają jako następni w kolejności.

Skąd jednak w ogóle Simmons wziął taki pomysł? Jego zdaniem w Bostonie mogą najpierw zwerbować chłopaka, a potem… użyć go jako przynęty w celu wyciągnięcia jakichś ciekawych aktywów od Lakers albo innej drużyny chętnej na przejęcie Jamesa juniora, co stanowiłoby dla nich argument w możliwych negocjacjach z jego ojcem.

– Takie jest moje zdanie: wszyscy twierdzą, że ten draft jest do Bani. Celtics wybierają w samej końcówce… nikt wybrany w tym drafcie realnie dla nich nie zagra. Dlaczego więc nie wybrać Bronny’ego i zrobić z niego coś w rodzaju zakładnika? Wszystkie inne drużyny mają na niego chrapkę, prawda? Lakers, chcecie go? Cóż, my zabraliśmy Bronny’ego, więc dajcie nam w zamian Maxa Christie. Jak bardzo wam na nim zależy? Powiedziałbym, że wybrany z 30 numerem draftu Bronny jako kapitał wart jest znacznie więcej niż którykolwiek z pozostałych na tym etapie draftu zawodników – stwierdził Sports Guy.

– To nasz moment, by powiedzieć Lakersom: „Chrzańcie się!” Właśnie zdobyliśmy tytuł, teraz sprzątniemy wam sprzed nosa Bronny’ego Jamesa! Skoro LeBron wygrał z nami w czterech ostatnich seriach play-offów, w których graliśmy przeciwko niemu, teraz odbierzemy mu jego syna! – kontynuował.

Nawet gdy zwróci się uwagę na „słabość” tegorocznej klasy draftu, z której Celtics tak naprawdę nie muszą pozyskiwać nikogo, by w kolejnym sezonie walczyć o obronę tytułu, pomysł 54-letniego dziennikarza wydaje się naciągany, by nie powiedzieć wprost – niedorzeczny. Nawet jeśli rzeczywiście w Massachussets zdecydują się na wybór Bronny’ego, odbędzie się to najpewniej pod koniec drugiej rundy, a nie – jak sugeruje Simmons – z ostatnim pickiem pierwszej.

Choć reprezentujący interesy interesy 19-latka Rich Paul zapowiedział już, że nie zamierzają wyrazić zgody na jakąś pierwszą lepszą umowę typu two-way, sam jednak przyznaje, że jego klient nie jest jeszcze w pełni ukształtowanym zawodnikiem i jako taki wciąż potrzebuje rozwoju. Jeśli na przykład Boston rzeczywiście go wybierze, a nie znajdzie się nikt chętny na późniejszą wymianę, będzie to fatalna wiadomość dla obu stron. Lakers też wcale nie muszą połknąć haczyka wraz z żyłką i spławikiem, przez co Celtics zostaliby ze zmarnowanym wyborem draftu jak Himilsbach z angielskim.

Trudno sobie bowiem wyobrazić, by Bronny dostał jakiekolwiek minuty w Celtics. W takim wypadku skończyłoby się na zesłaniu poziom niżej, do G League, czego, według słów samego zawodnika, wolałby uniknąć. A może Bill Simmons po prostu – nie po raz pierwszy w swojej karierze – stara się tylko zadrwić z Lakers i ich kibiców? To chyba najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie jego słów.

PROBASKET na WhatsAppie

Czy wiesz, że PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!

Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, że jednokierunkowa, dlatego, że nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, że to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo ciekawe rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.

Dla nas ważne jest też to, że chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeśli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    4 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments