Dereck Lively jest zdecydowanie jedną z największych niespodzianek ubiegłorocznej klasy draftu. Już w swoim pierwszym sezonie na parkietach najlepszej ligi świata potrafi zrobić różnicę w drużynie walczącej o mistrzostwo NBA. Jednak w meczu otwierającym serię z Boston Celtics miał problemy, dlatego kilka słów wsparcia wysłał mu Tyson Chandler.
Już kolejnej nocy Dallas Mavericks i Boston Celtics zmierzą się w drugim meczu finałów NBA. Ekipa Jasona Kidda w starciu numer jeden dostała od rywala solidną lekcję. Jednak Mavs przyzwyczaili nas do tego, że pierwsze mecze serii zazwyczaj przegrywają. Odkąd Kidd jest trenerem drużyny z Teksasu, Mavs mają bilans 1-6 w meczach otwierających rywalizację. Między innymi dlatego Kyrie Irving w swoich pomeczowych wypowiedziach poprosił kibiców, by Ci nie martwili się na zapas.
Jednym z elementów, który powinien funkcjonować dla Mavs lepiej jest front-court, czyli gra zawodników podkoszowych. Dereck Livley miał problemy z faulami, które znacząco ograniczyły jego produktywność w starciu otwierającym serię z Celtics. Mavs doskonale wiedzą, że od młodego gracza już na tym etapie bardzo wiele zależy. W 17 meczach play-off notował 8,2 punktu, 7,1 zbiórki i 1,1 bloku trafiając 67,1% z gry. Luka Doncić wielokrotnie chwalił go za to, jak radzi sobie w swoim debiutanckim sezonie. Panowie bardzo szybko znaleźli na parkiecie wspólny język.
Jednak w meczu numer jeden Mavs stracili 15 punktów w 18 minut, jakie wysoki spędził na parkiecie. W trzeciej kwarcie sędziowie odgwizdali mu aż cztery przewinienia. Gdy po meczu schodził do szatni, na jego telefonie było już kilka wiadomości tekstowych, w tym od Tysona Chandlera – byłego gracza Mavs i mistrza z 2011 roku. Chandler pozostaje zaangażowany w życie zespołu i dla Lively’ego stał się swego rodzaju mentorem. Przed domowymi meczami, uczestniczy w rozgrzewkach młodego zawodnika.
– Zawsze powtarza mi, żebym pamiętał o detalach, m.in. o odpowiednim ustawianiu do zbiórek czy komunikacji z obwodem. Tak, abyśmy cały czas byli na parkiecie połączeni i nie zostawiali luk – mówi pierwszoroczniak. Jason Kidd ma zatem sporo szczęścia, że w procesie rozwoju tego młodego utalentowanego zawodnika, może liczyć na pomoc gościa z takim doświadczeniem i z taką mentalnością. Chandler nigdy nie był wielką gwiazdą, ale zawsze reprezentował poziom, który powodował, że rywale nie mogli go lekceważyć.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET