Wokół Larry’ego Sandersa ostatnimi czasy znów zawrzało, tym razem jednak z innego powodu. Nie chodzi o już o niedozwolone substancje, depresje, czy bójki, ale o powrót na parkiet zawodnika uznawanego jeszcze dwa lata temu za wschodzącą gwiazdę NBA. W kolejce ustawiają się między innymi Warriors i Cavs.
Larry Sanders swoją karierę rozpoczął w Milwaukee Bucks wybrany z 15. numerem w Drafcie 2010. Po trzech sezonach w lidze NBA środkowy rozwinął się na tyle, że Milwaukee postanowili w niego zainwestować, proponując mu 4-letnią umowę wartą aż 44 miliony dolarów! Na tym pozytywne powiązania zawodnika z koszykówką się kończą – rok później zakończył on karierę po tym jak dogadał się z Bucks w sprawie wykupienia pozostałych 3 lat swojego kontraktu.
Sanders znany jest ze swojego luźnego podejścia do koszykówki, co z resztą sam nie raz podkreślał. Jego problemy zaczęły się już w 2013 roku, kiedy to po bójce w nocnym klubie w Milwaukee doznał on kontuzji kciuka przez którą następnie opuścił 6 tygodni. To jednak nie koniec, w 2014 w jego organizmie wykryto marihuanę za co został zawieszony na pięć spotkań. Następnie zawodnik leczył się na depresję, po czym stwierdził, że koszykówka go ogranicza i nie chce on angażować się w ten sport w 100% zaniedbując pozostałe aspekty życia.
„Nie mogłem żyć ze świadomością, że poświęcam mojej rodzinie tak mało czasu i nie wiem ile pozostało przede mną życia. A co gdyby zabrakło mnie następnego dnia?” – wspomina Sanders, który na daną chwilę zajmuje się między innymi muzyką nagrywając pod pseudonimem L8show.
27-latek najzwyczajniej nie radził sobie w nowej roli bogatego, sławnego gwiazdora NBA, w której los postawił go pomimo tak młodego wieku. Ciągłe wyjazdy, treningi, brak czasu dla dzieci (Sanders ma ich dwójkę – przyp. red.) tylko upewniły go w przekonaniu, że musi odpocząć od koszykówki.
Ponad dwa lata po rozegraniu swojego ostatniego meczu środkowy zaczął poważnie zastanawiać się nad powrotem do NBA. Larry w tym momencie może być najlepszym koszykarzem na świecie niewykonującym swojego zawodu. Jeszcze dwa lata temu uznawany był obok DeAndre Jordana za najlepszego zawodnika w aspekcie zbiórek i defensywy. „Nie jest DeAndre Jordanem, ale brakuje mu niewiele. Jako specjalista od obrony w tym momencie jest w pierwszej piątce, może ósemce ligi. Chodzi o to, że ta lista wcale nie jest długa a zawodnicy z takimi umiejętnościami to dzisiaj wyjątek” – tak skomentował Sandersa anonimowy działacz ligi NBA. Warto dodać, że chłopak tak naprawdę dopiero wkracza w okres szczytowy dla większości koszykarzy.
Wiadomo, że zatrudnieniem środkowego poważnie zainteresowani są zarówno Golden State Warriors jak i Cleveland Cavaliers, a z pewnością znajdą się i inni.Nie jest tajemnicą, że największym problemem Cavs jak i Warriors jest pozycja środkowego. Pozyskanie zbierającego defensora niepotrzebującego piłki w ataku byłoby złotym środkiem na bolączki obydwu pretendentów do tytułu mistrzowskiego.
„Jeżeli nadejdzie odpowiedni czas to z pewnością wrócę. Jeżeli tego lata będę pewny swojej decyzji to najprawdopodobniej będę w składzie jakiejś drużyny w nadchodzącym sezonie” – skomentował Sanders.