Harrison Barnes do Dallas Mavericks przyszedł z nadmiarem pokory. Skrzydłowy doskonale rozumie, że zespół ciągle należy do Dirka Nowitzkiego, dlatego to jemu w pierwszej kolejności będzie musiał udowodnić, że może ekipie z Teksasu pomóc. Dla młodego gracza to zupełnie nowa sytuacja.
Golden State Warriors z uwagi na ściągniecie do składu Kevina Duranta nie mogli sobie pozwolić na przedłużenie współpracy ze swoim dotychczasowym wyjściowym niskim skrzydłowym – Harrisonem Barnesem. Zawodnik trafił więc na rynek wolnych agentów i dał się skusić bardzo dobrej ofercie przedstawionej przez Dallas Mavericks. Za kolejne cztery lata gry, Barnes otrzyma aż 94 miliony dolarów. Wysokość kontraktu wzbudziła sporo dyskusji w gronie ekspertów.
Jego rola w rotacji Mavericks ma być znacznie bardziej rozwinięta niż to, czego Barnes doświadczył w Oakland. Trudno znaleźć dla siebie miejsce w ataku, gdy absolutne pierwszeństwo mają Stephen Curry i Klay Thompson. W Dallas ma być inaczej, ponieważ Rick Carlisle nie dysponuje aż takim ofensywnym talentem, dlatego pozwoli swojej nowej „trójce” na nieco więcej swobody po tej stronie parkietu. Dla nowej drużyny Barnes ma być tzw. two-way playerem, czyli wsparciem w ataku i ostoją w obronie.
– Wszyscy będą od niego dużo oczekiwać, z uwagi na kontrakt jaki podpisał – mówił był kolega z drużyny Barnesa – Draymond Green. – Wiele osób twierdzi, że teraz będzie opcją nr 1 dla Mavs. To dla niego duża zamiana. Nie mam żadnych wątpliwości, że sobie z tym poradzi – dodał. Skrzydłowego Mavs czeka jednak sporo pracy, aby potwierdzić swój potencjał i zyskać zaufanie drużyny, Ricka Carlisle’a, a przede wszystkim lidera – Dirka Nowitzkiego.
W nowej roli Barnes będzie musiał przyzwyczaić się do podejmowania decyzji z piłką w ręce. W wielu sytuacjach to on będzie dyktował Mavericks jak mają prowadzić swój atak. Sytuacje jak te, pomogą mu zbudować zdrowe relacje z Nowitzkim, do którego Barnes bardzo ceni. – Z szacunku do niego – to ciągle drużyna Dirka – mówi Harrison, który w pierwszej piątce zajmie miejsce Chandlera Parsonsa, którego Niemiec wiele razy chwalił.
– Na każdym treningu muszę potwierdzać, że jestem warty tego, by na mnie stawiać. Potrzebuję to wszystko udowodnić sztabowi oraz Dirkowi. […] Muszę znać balans pomiędzy rzucaniem i rozgrywaniem. Dostałem szansę by uczyć się tego od jednego z najlepszych – mówi dalej o Nowitzkim. Barnes swój ostatni sezon w Kalifornii skończył ze średnimi 11,7 punktu, 4,9 zbiórki, 1,8 asysty i 46,6 FG%, 38,3 3PT%. Statystyki zawodnika w pierwszym sezonie z Mavs mogą podskoczyć diametralnie.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET