To drugi cios, jaki w krótkim odstępie czasu musi przyjąć Malink Monk. Najpierw jego zespół przedwcześnie odpadł z walki w fazie posezonowej, a teraz koszykarz przegrał walkę o miano najlepszego rezerwowego sezonu z Nazem Reidem. Wysoki Minnesoty Timberwolves grał znakomicie i pomógł Wolves zakończyć sezon w czołowej trójce Zachodniej Konferencji.
NBA się rozpędziła i zaraz po przyznaniu nagrody dla Tyrese’a Maxeya jako zawodnika, który poczynił największy postęp, liga ogłosiła wyniki głosowania na najlepszego rezerwowego. Rywalizacja była bardzo zacięta, ale ostatecznie więcej punktów miał na swoim koncie Naz Reid i to on otrzyma wyróżnienie. Jedyną różnicą pomiędzy koszykarzami była to, że Reid został przez głosujących umieszczony na 1. miejscu 45 razy, a Malik Monk… 43. To przełożyło się na 10 punktów w głosowaniu.
Bobby Portis z z Milwaukee Bucks z dorobkiem 81 punktów znalazł się na 3. miejscu, zatem widzimy, że walka sprowadziła się wyłącznie do zawodników Minnesoty Timberwolves oraz Sacramento Kings. Niewykluczone, że zaważył fakt, iż Reid był integralną częścią zespołu walczącego w czołówce Zachodniej Konferencji, z kolei Monk i jego Kings do samego końca drżeli o swój byt. Reid jest pierwszym graczem w historii ekipy z Minneapolis, który otrzymał to wyróżnienie.
Wychowanek LSU nie został wybrany w drafcie. Trafił do ligi tylnym wejściem i przez lata budował swoją pozycję jako opcja z ławki. W tym sezonie rozegrał 81 meczów i średnio notował na swoje konto 13,5 punktu i 5,2 zbiórki, trafiając 47,7% z gry oraz 41,4% za trzy. Jego umiejętności strzeleckie sprawiają, że trener Chris Finch traktuje go jako jeden z głównych elementów ofensywnej gry Wolves, bowiem Reid jest w stanie rozciągnąć grę i otworzyć dużo miejsca m.in. dla Anthony’ego Edwardsa. Reid jest trzecim centrem w historii z nagrodą dla najlepszego rezerwowego. Dołączył do Billa Waltona (1986) oraz Montrezla Harrella (2020).
Malik Monk był według prognoz faworytem do zdobycia tej nagrody. W 72 meczach dla Kings notował średnio 15,4 punktu i 5,1 asysty, trafiając 44,3% z gry oraz 35% za trzy. Swoimi wyjściami z ławki wiele razy ratował Kings skórę. Zawodnik nie ukrywał swojego rozczarowania wynikami głosowania. Na “X” podzielił się tylko krótkim: “Cholera”. Monk za kilka miesięcy będzie niezastrzeżonym wolnym agentem i po jego usługi ustawi się kolejka zainteresowanych.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET