Za nami ostatnie rozstrzygnięcia tegorocznego turnieju play-in. Do najważniejszej fazy sezonu awans wywalczyli New Orleans Pelicans oraz Miami Heat. Pelikany pokonały Sacramento Kings, a Brandon Ingram zdobył 24 punkty. Z Chicago Bulls łatwo poradzili sobie pozbawieni Jimmy’ego Butlera Miami Heat. W buty lidera drużyny z Florydy wszedł Tyler Herro, który zanotował 24 punkty, 10 zbiórek i dziewięć asyst.
Miami Heat – Chicago Bulls 112:91
- Przez całe spotkanie to drużyna Erica Spoelstry była stroną dyktującą warunki. Pozbawieni Jimmy’ego Butlera Heat, który w poprzednim meczu z Philadelphia 76ers doznał urazu kolana zmuszającego go do odpoczynku na kilka tygodni. Z tego powodu otrzymamy co prawda już w pierwszej rundzie powtórkę z dwóch poprzednich finałów konferencji wschodniej, jednak drużyna z Miami nie będzie prawdopodobnie w stanie w pełni wykorzystać swojego kadrowego potencjału.
- Heat już w pierwszej kwarcie zdołali wypracować sobie 20-punktową przewagę. Dominowali w kontratakach i co chwilę stawali na linii rzutów wolnych. Na najwyższe w meczu 29-punktowe prowadzenie gospodarze zdołali wyjść pod koniec trzeciej kwarty dzięki serii 14-0.
- Do zwycięstwa drużynę z Miami poprowadził Tyler Herro, który z 24 punktami, 10 zbiorkami i dziewięcioma zbiórkami otarł się o triple-double. 21 „oczek”, sześć zbiórek i sześć asyst zanotował Jaquez Jr., a 16 punktów dodał Kevin Love. Po stronie Bulls 22 punkty zdobył DeMar DeRozan, a 16 „oczek” i 14 zbiórek uzbierał Nikola Vucević.
- –Musimy grać z tą charakterystyczną kulturą, jak w poprzednich latach. Musimy grać tak twardo i ciężko dla przeciwników. Mamy dwa mecze w Bostonie. Musimy już na początku serii zaznaczyć naszą obecność i wywrzeć na nich wpływ fizycznie – przyznał Jaime Jaquez Jr.
New Orleans Pelicans – Sacramento Kings 105:98
- Pelicans bez Ziona Williamsona nadal są groźni i pokazali to w tym spotkaniu. Uraz ścięgna udowego lidera drużyny z Nowego Orleanu w spotkaniu z Los Angeles Lakers wykluczył go z rywalizacji o ósmą lokatę na Zachodzie, jednak jego gra w pierwszej rundzie play-offów wciąż pozostaje sprawą otwartą. Przypomnijmy, że Pelikany zmierzą się z rozstawionymi z „jedynką” Oklahoma City Thunder.
- Pels byli w tym sezonie 8-5 bez Ziona Williamsona w składzie. Kings ponieśli dziś porażkę za sprawą słabości fizycznych i przegranej rywalizacji w pomalowanym. Gospodarze zdobyli o 14 punktów więcej z tej strefy parkietu, dzięki czemu zanotowali aż 52% skuteczności z gry w całym meczu. Na dwucyfrowe prowadzenie NOP wyszli po wygranej 32-12 drugiej kwarcie. Od tego momentu drużyna Williego Greena aż do ostatnich minut spotkania prowadziła tempo rywalizacji.
- Gospodarzy do szóstego zwycięstwa w tym sezonie z Kings poprowadził Brandon Ingram, który zawiódł w poprzednim meczu z Los Angeles Lakers. Tej nocy skrzydłowy zanotował 24 punkty, sześć zbiórek i sześć asyst na 50% skuteczności z gry. 19 „oczek” i 12 zbiórek zapisał na swoim koncie Jonas Valanciunas, a 16 punktów, osiem zbiórek i sześć asyst padło „łupem” Trey’a Murphy’ego.
- Serię z Thunder Pelicans rozpoczną w nocy z niedzieli na poniedziałek o 3:30.