Za pierwszym podejściem było pięć sezonów, teraz skończy się na zaledwie dwóch. Jak poinformował Adrian Wojnarowski, współpraca pomiędzy Charlotte Hornets a Steve’em Cliffordem jako trenerem dobiegnie końca wraz z zakończeniem obecnych rozgrywek.
Jeśli cofnę się o mniej więcej 10 lat i wspominam Charlotte Hornets z tamtego okresu, to jest to druga najlepsza wersja tej drużyny jaką znam. Pierwszą, najlepszą jest ta z mojego dzieciństwa, gdy w zespole grali Larry Johnson, Alonzo Mourning czy Muggsy Bogues. Te niecałe 10 lat temu Steve Clifford dwa razy w ciągu trzech lat doprowadził tę drużynę do playoffs, raz nawet będąc bliski awansu do drugiej rundy. Skończyło się na porażce 3:4 z Miami Heat w 2016 roku.
Te 10 lat później niestety widzimy Hornets nijakich, do których Clifford w ogóle nie pasuje. Jest to zespół oparty o młodych, chcących grać szybko zawodników, czyli stanowiących zupełną odwrotność tego co zawsze preferował ich jeszcze obecny trener. Efekt był więc spodziewany – drużyna znajduje się blisko dna tabeli, a pozytywnych znaków za bardzo nie widać. Z bilansem 18-57 zajmują obecnie trzecie miejsce od końca.
W związku z tym rola Clifforda zmieni się od zakończenia sezonu. Poprowadzi jeszcze drużynę w pozostałych siedmiu spotkaniach, a następnie, podobnie jak Wes Unseld Jr. w Washington Wizards, zajmie bliżej nieokreślone jeszcze miejsce we władzach klubu, zwalniając miejsce głównego szkoleniowca.
Adrian Wojnarowski nie byłby sobą gdyby nie podał od razu listy kilku potencjalnych kandydatów do wzięcia udziału w walce o objęcie w przyszłości stanowiska trenera Hornets. Ci kandydaci to na razie asystenci w NBA: Jordi Fernandez (Kings), Charles Lee (Celtics), Chris Quinn (Heat) i Kevin Young (Suns).
Decyzja o zakończeniu współpracy z Cliffordem nie wynika tylko ze złych wyników drużyny. W ciągu ostatnich kilku miesięcy w Charlotte doszło do dużych przetasowań. Najpierw Michael Jordan sprzedał pakiet większościowy, a później nowe władze wybrały nowego generalnego managera, który rozpoczyna swoje porządki.
A jest co sprzątać, bo nie tylko na ławce trenerskiej są problemy. Nie wiadomo co zrobić z liderem zespołu LaMelo Ballem, który jeśli jest zdrowy to olśniewa. Ale zdrowy tylko bywa. Przez dotychczasowe cztery lata w NBA zagrał tylko 184 spotkania, z czego w obecnym sezonie tylko 22. Trudno opierać na takim zawodniku przyszłość.
Podobnie ma się sytuacja z Milesem Bridgesem, damskim bokserem, który jest niezastrzeżonym wolnym agentem w najbliższe lato. Władze klubu będą musiały zmierzyć się z decyzją czy zaoferować zawodnikowi o tak złej reputacji i przeszłości kontrakt czy zrezygnować z niego.
Nie zazdroszczę władzom klubu, ale pierwszy ruch związany z odświeżeniem pozycji szkoleniowca oceniam pozytywnie. Ta drużyna zmierzała donikąd i powiew świeżości zdecydowanie się przyda. Na kolejne ruchy w wykonaniu Hornets trzeba poczekać do czerwca. A tych ruchów powinno być dość dużo.
Chcesz wiedzieć gdzie obecnie znajdują się Hornets? Zawsze aktualną tabelę NBA znajdziesz tutaj.