W ostatnich mediach amerykańskie media sporo dyskutowały na temat cierpliwości Victora Wembanyamy. Francuz jest już prawdopodobnie gotowy do rywalizacji o najwyższe laury, ale San Antonio Spurs wciąż pozostają na dnie tabeli NBA. Wygląda na to, że pierwszy wybór minionego Draftu będzie miał spory wpływ na to, jak wyglądać będzie rotacja „Ostróg” w przyszłym sezonie.
Victor Wembanyama zdążył już udowodnić, że jest zawodnikiem jedynym w swoim rodzaju i to na nim San Antonio Spurs muszą oprzeć swoją przyszłość. W bieżących rozgrywkach Francuz notuje średnio 20,7 punktu, 10,4 zbiórki, 3,5 asysty, 1,3 przechwytu oraz 3,5 bloku na mecz i oprócz bycia murowanym faworytem do tytułu Najlepszego Debiutanta Roku, Wemby zdołał pobić jeszcze kilka historycznych rekordów.
Niesamowicie wysoki poziom gry środkowego sprawił, że amerykańscy dziennikarze zaczęli stawiać pod znakiem zapytania jego cierpliwość względem projektu Ostróg, który wymaga jeszcze nieco cierpliwości. Choć 20-latek wygląda już na zawodnika, który może walczyć jak równy z równym z gwiazdkami najwyższego kalibru, to Spurs wciąż są na etapie przebudowy.
Nadchodzące lato będzie dla kierownictwa klubu z San Antonio ogromnym wyzwaniem. Choć Wembanyama godzi się z ograniczeniami narzucanymi przez Gregga Popovicha i sztab szkoleniowy Spurs, to nie wiadomo, jak długo będzie wykazywał swoją cierpliwość, jeżeli chodzi o brak możliwości walki o najwyższe laury. Ostatnie słowa Francuza sugerują jednak, że będzie on zaangażowany w budowę składu na sezon 2024/25.
– To wymaga sporo komunikacji z trenerami i włodarzami klubu, by wiedzieć, gdzie czujemy się ze sobą najbardziej komfortowo na parkiecie, gdzie nie i jakie elementy powinniśmy dodać do zespołu. Generalny menadżer, kierownictwo, oni znają swoją pracę. Mogą zrobić niemal wszystko z zasobami, które dzisiaj mamy, ale chodzi o to, jak dobrze rozumieją nas – zawodników i trenerów – jeżeli chodzi o to, w jakim kierunku chcemy podążać i jak chcemy się rozwijać – odpowiedział na pytanie o swój udział w letnich ruchach Wemby.
Dziennikarze zapytali Francuza również o to, czy na ten moment komunikacja z kierownictwem Spurs przebiegła pomyślnie i czy ich plany na budowę zespołu się pokrywają.
– Tak, tak. I jest to bardzo dobrą rzeczą. Czuję, że nie ma między nami żadnych wewnętrznych starć. To odpowiednia droga na przyszłość – dodał Francuz.
Wygląda zatem na to, że na ten moment sympatycy Spurs mogą spać spokojnie, a plotki amerykańskich dziennikarzy o rzekomym rozczarowaniu Wembanyamy to jedynie próba zwrócenia na siebie uwagi. Cierpliwość Francuza z pewnością ma jednak swoje limity i Ostrogi muszą upewnić się, że już za kilka lat będą regularnie walczyć o mistrzowski tytuł.