Najgorszy możliwy zestaw wyników dla Golden State Warriors. W czwartek swoje mecze wygrali Phoenix Suns, Sacramento Kings oraz Dallas Mavericks. Na domiar złego Wojownicy potknęli się w starciu z Chicago Bulls przed własną publicznością. Przegrali 122:125 i mają w tej chwili ponad trzy mecze straty do szóstego miejsca w tabeli Konferencji Zachodniej, czyli ostatniej lokaty, która gwarantuje bezpośredni awans do fazy play-off.
To jednak nie koniec złych wiadomości. Czwartkowego spotkania nie dokończył Stephen Curry, który w jednej z akcji w czwartej kwarcie dość mocno podkręcił kostkę. Obrońca był w stanie zejść z parkietu o własnych siłach, ale wyraźnie utykał na jedną nogę i boisko opuszczał z grymasem bólu na twarzy:
Nie był to zresztą udany dzień dla Curry’ego, który do momentu kontuzji zebrał 15 punktów z 18 rzutów, trafiając tylko trzy z 12 prób z dystansu. Po spotkaniu Steve Kerr nie był pewien, jak poważny jest to uraz, natomiast zdradził, że Steph po meczu trzymał stopę w wiadrze z lodem. Jeżeli rozgrywający miałby z powodu skręconej kostki wypaść z gry na jakiś czas, to będzie to poważny cios dla Warriors, którzy cały czas walczą o miejsce w topowej szóstce Zachodu.
– Wiem, że będzie nam go brakować, jeśli rzeczywiście będzie potrzebował przerwy – oznajmił szczerze Klay Thompson.
Po zejściu Curry’ego kalifornijska ekipa straciła prowadzenie i przegrała z Bykami, dla których było to trzecie kolejne zwycięstwo. W końcówce bohaterem Wojowników mógł zostać Brandin Podziemski. Debiutant miał wielką szansę na doprowadzenie do remisu i być może do dogrywki. Był już pod koszem i mógł zdobyć łatwe punkty, ale przestrzelił ku rozpaczy fanów GSW:
Po meczu słowa wsparcia dla pierwszoroczniaka miał Thompson, który podkreślił, że Podziemski robi mnóstwo rzeczy, których nie widać w statystykach i dodał, że jeden niecelny rzut nie zmieni tego, jak postrzega 20-letniego obrońcę. Podziemski czwartkowe spotkanie zakończył z dorobkiem 11 punktów (4-7 z gry), czterech zbiórek oraz czterech asyst. Najlepszym strzelcem Wojowników z 25 punktami był właśnie Thompson. Dla Bulls po 33 punkty zdobyli DeMar DeRozan i Nikola Vucević.