Giannis Antetokounmpo rzucił 46 punktów, prowadząc Milwaukee Bucks do pewnej wygranej nad Chicago Bulls. Pewnie wygrali także Boston Celtics z Dallas Mavericks, którzy jednocześnie zanotowali 10 zwycięstw z rzędu. Większych emocji nie było także w spotkaniach Portland Trail Blazers z Memphis Grizzlies, New Orleans Pelicans z Indiana Pacers i Los Angeles Clippers z Washington Wizards. Apetyt na bezpośrednią grę w play-offach wciąż mają Golden State Warriors, którzy tym razem pokonali na wyjeździe Toronto Raptors. Malik Monk rzucił 39 punktów, prowadząc Sacramento Kings do wyjazdowego triumfu nad Minnesota Timberwolves. Walki o najwyższe miejsca w Konferencji Wschodniej nie odpuszczają także Cleveland Cavaliers i Philadelphia 76ers, którzy ograli odpowiednio Detroit Pistons i Charlotte Hornets.
Detroit Pistons — Cleveland Cavaliers 100:110
- Mimo braku Donovana Mitchella i Carisa LeVerta Cavaliers nie mieli dziś większych problemów z pokonaniem Pistons. Dzięki serii 14-2 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty zbudowali sobie dwucyfrową przewagę, którą przed przerwą powiększyli do 24 “oczek”. Drużyna z Motor City odpowiedziała w czwartej kwarcie, jednak czasu starczyło jedynie na zmniejszenie strat do ośmiu punktów.
- Dla drużyny z drugiem najgorszym bilansem w NBA to siódma porażka w ostatnich ośmiu meczach. 29 punktów na skuteczności 9-21 zanotował tej nocy Darius Garland, a Evan Mobley do 22 “oczek” dodał 17 zbiórek. Po stronie Pistons 21 punktów i 10 asyst zapisał na swoje konto Cade Cunningham, a 18 punktów dołożył Jaden Ivey.
Autor: Maksymilian Kaczmarek
Philadelphia 76ers — Charlotte Hornets 121:114
- Imponujący od czasu trade deadline Hornets sprawili tej nocy spore problemy 76ers. Drużyna z Charlotte w pierwszych dwóch kwartach była stroną dominującą, jednak Sixers szybko odrabiali kilkukrotnie zdobywaną, dochodzącą do 12 punktów stratę. Gospodarze inicjatywę zaczęli przejmować wraz z końcowymi fragmentami trzeciej odsłony. Decydująca dla losów końcówki meczu okazała się trójka Tobiasa Harrisa na minutę i 24 sekundy przed końcową syreną, która dała 76ers pięciopunktowe prowadzenie.
- Dla drużyny Nicka Nurse’a to czwarte zwycięstwo w ostatnich dziesięciu spotkaniach. Liderami ekipy ze wschodniego wybrzeża byli dziś Tyrese Maxey i Tobias Harris, którzy zdobyli odpowiednio 33 i 31 punktów. Rozgrywający dodał do dorobku pięć asyst, a skrzydłowy 12 zbiórek. Kyle Lowry zanotował 15 punktów i 10 asyst.
Autor: Maksymilian Kaczmarek
Boston Celtics — Dallas Mavericks 138:110
- Jayson Tatum trafił pięć razy za trzy w drodze do 32 zwycięstw i 10. wygranej z rzędu Celtics. Jaylen Brown dołożył 25 oczek i siedem zbiórek, a Kristaps Porzingis miał 24 oczka w meczu przeciwko dawnej drużynie. – Zrobiliśmy postępy, rozumiejąc, że każdy mecz będzie wyglądał inaczej. Jeśli mam podać piłkę w ośmiu kolejnych posiadaniach, ponieważ to jest najlepsze dla drużyny, to muszę zaufać, że to właśnie pomoże nam wygrać – stwierdził Tatum.
- Luka Doncić miał 37 punktów, 12 zbiórek i 11 asyst w 12. triple-double w tym sezonie. Stał się także pierwszym graczem od 2016 r., który grając w Bostonie, zanotował triple-double z przynajmniej 30 oczkami. Jako ostatni dokonał tego Russell Westbrook. Kyrie Irving miał 19 punktów, ale trafił tylko 9 z 23 prób z gry. Być może nie pomogło mu buczenie ze strony kibiców Celtics, którzy robili to za każdym razem, gdy dotykał piłki. – Przeciwko nim nie możesz sobie pozwolić na puste posiadania. Dodatkowo nie możesz mieć błędów w obronie. Sprawią, że zapłacisz za to i dokładnie tak to dzisiaj wyglądało – przyznał trener gości Jason Kidd.
Toronto Raptors — Golden State Warriors 105:120
- Pierwsza połowa spotkania w Scotiabank Arena była bardzo wyrównana. Obie drużyny grały na dobrej skuteczności i żaden z zespołów nie potrafił zbudować większej przewagi. Raptors chodzili na przerwę z niewielkim prowadzeniem (64-61).
- Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta, którą Warriors wygrali 32-19. Przyjezdni z San Francisco dominowali, a gospodarze całkowicie zgubili rytm w ataku (28 proc. z gry i 0 na 9 za trzy w tej części meczu).
- Warriors wyszli na dwucyfrowe prowadzenie (93-83), a w czwartej ćwiartce kontrolowali spotkanie, powiększając jeszcze przewagę. Dla podopiecznych Steve’a Kerra była to trzecia wygrana z rzędu. Dla Raptors porażka nie jest najgorszą wiadomością po tym meczu. W pierwszej połowie kontuzji doznał Scottie Barnes, który złamał trzecią kość śródręcza w lewej dłoni.
- Stephen Curry zdobył 25 punktów, 6 asyst i 6 zbiórek. Dobrze zaprezentował się także Jonathan Kuminga, który dołożył 24 punkty i 6 zbiórek. Dla Raptors 23 punkty zdobył RJ Barrett, a Immanuel Quickley zanotował 12 punktów i 11 asyst.
- – Oczywiście, gdy tracisz w meczu gwiazdę, to zdecydowanie zmienia wiele rzeczy. Próbowaliśmy różnych zestawień składu i daliśmy szansę wielu graczom– mówił trener Raptors Darko Rajaković.
Autor: Janusz Nowakowski
Memphis Grizzlies — Portland Trail Blazers 92:122
- Dalano Bonton rzucił najlepsze w sezonie 19 punktów, Jabari Walker dodał 19 oczek i 10 zbiórek, a Blazers przerwali serię dziewięciu porażek. Duop Reath miał 18 punktów, a Kris Murray 14. – Zrobiliśmy to wspólnie. Dobrze już o tym nie myśleć. Graliśmy naprawdę twardo i myślę, że bardzo dobrze. Po prostu nie byliśmy w stanie wygrać – stwierdził trener gości Chauncey Billups.
- Dla gospodarzy 21 oczek rzucił Jake LaRavia, Lamar Stevens dołożył 19 punktów, a GG Jackson 11. Grizzlies przegrali jednak po raz 12 w ostatnich 14 spotkaniach. – Koledzy z drużyny byli w stanie znajdować mnie w odpowiednich miejscach i kilka z nich wpadło do kosza. Miałem dobry mecz, ale nie ma to większego znaczenia, gdy przegrywasz 30 punktami – przyznał LaRavia.
Minnesota Timberwolves — Sacramento Kings 120:124 OT
- Malik Monk 35 z 39 zdobytych punktów rzucił w drugiej połowie, prowadząc Kings do wyjazdowej wygranej przeciwko najlepszej drużynie Konferencji Zachodniej. Domantas Sabonis dołożył 21 punktów, 15 zbiórek i osiem asyst. Kings grali dzisiaj bez De’Aarona Foxa, który jest ich najlepiej punktującym. – Każdy świetny zespół ma dwóch lub trzech graczy, którym nie musisz rozrysowywać zagrywki. Wystarczy im oddać piłkę i pozwolić grać. I Malik zrobił to właśnie dzisiaj – przyznał trener gości Mike Brown.
- Jeszcze w połowie dogrywki Timberwolves prowadzili trzema punktami, ale wówczas Monk trafił dwa razy z rzędu za trzy. Gospodarze mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do remisu, ale Naz Reid nie trafił z rogu, a Trey Lules po drugiej stronie parkietu trafił jeden rzut osobisty, pieczętując wygraną.
- Anthony Edwards rzucił dla Timberwolves 11 punktów w pierwszej połowie, ale ze względów osobistych nie wyszedł na drugą połowę. Jaden McDaniels dołożył 26 oczek, Karl-Anthony Towns miał 19, Reid 18 oczek, a Rudy Gobert 16 punktów i 16 zbiórek.
- Kings mieli dzisiaj 14 zbiórek ofensywnych, co dało im aż 20 punktów z ponowienia. Biorąc pod uwagę, jak wysoką drużyną pod koszem są Timberwolves, takie liczby robią wrażenie.
New Orleans Pelicans — Indiana Pacers 129:102
- Na dobrą sprawę już pierwsza kwarta rozstrzygnęła kwestię zwycięzcy tego spotkania. Pelicans wygrali ten fragment 48:26 i pobili klubowy rekord punktów zdobytych w pierwszej kwarcie. Walnie przyczynił się do tego Brandon Ingram, który zanotował 19 oczek w tym fragmencie spotkania. Pels trafili w trakcie tych 12 minut 90,9% z gry, co jest najlepszym procentem spośród wszystkich kwart tego sezonu.
- W pewnym momencie na tablicy wyników było 57:26 i stało się jasne, że Pacers będzie miała poważne problemy, by się z tego wykaraskać. Po meczu trener Rick Carlisle mówił, że prowadzenie, jakie Pels zbudowali po pierwszej kwarcie było “górą za dużą do przekroczenia”. Pels dobrze zagrali także w obronie, zatrzymując jedną z najlepszych ofensyw w NBA na 42,6% z gry i 21 punktów poniżej ich średniej.
- Dla zespołu z Indianapolis nie miał kto punktować. Z ławki 13 oczek (4/10 z gry), dwie zbiórki Benedicta Mathurina oraz kolejne 13 punktów (6/9 z gry), 11 zbiórek i dwa przechwyty Isaiaha Jacksona. Natomiast dla Pels 34 punkty (13/21 z gry, 7/9 za jeden), osiem zbiórek, sześć asyst Brandona Ingrama oraz 28 oczek (8/14 z gry, 6/12 za trzy), siedem zbiórek i dwa przechwyty z ławki Treya Murphy’ego III.
Autor: Michał Kajzerek
Chicago Bulls — Milwaukee Bucks 97:113
- Bucks ani razu w tym meczu nie przegrywali, przeważając od początku spotkania. Na przerwę schodzili z dwucyfrowym prowadzeniem (58-44), a znakomity Giannis Antetokounmpo w samej pierwszej połowie zanotował 23 punkty i 8 zbiórek.
- W drugiej połowie Bulls nie potrafili odrobić strat ani nawet zbliżyć się do rywali. Gospodarze przez większość czasu przegrywali przynajmniej 10 punktami. Bucks odnieśli łatwe i wysokie zwycięstwo, wygrywając piąty raz z rzędu.
- Bucks imponowali przede wszystkim w defensywie, nie pozwalając Bulls na zdobycie 100 punktów. Poza tym podopieczni Doca Riversa trafili 15 trójek i bardzo często stawali na linii rzutów wolnych (24 na 32).
- Giannis Antetokounmpo zagrał fantastycznie, kończąc mecz z dorobkiem 46 punktów, 16 zbiórek i sześć asyst. Słabszy mecz miał Damian Lillard, który zdobył 16 punktów na 22 proc. skuteczności i zaliczył siedem asyst. Dla Bulls 22 punkty zdobył Coby White.
Autor: Janusz Nowakowski
Los Angeles Clippers — Washington Wizards 140:115
- W lutym Wizards przegrali wszystko, co było do przegrania. Marzec zaczęli podobnie. Poprzedniej nocy ekipa z DC została całkowicie rozbita przez Clippers. Jeszcze w pierwszej kwarcie goście z DC byli w stanie podjąć rywalizację kończąc ten fragment wynikiem 30:33. Jednak w drugiej defensywa Wizards pozwoliła rzucić Clippers 46 punktów i gospodarze zaczęli budować wysokie prowadzenie.
- Czwartą kwartę Clippers otworzyli prowadzeniem 110:85 i dokładnie taką samą różnicą punktową spotkanie dobiegło końca. Podopieczni Tyronna Lue odkuli się po dwóch porażkach z rzędu przeciwko Sacramento Kings (107:123) i Los Angeles Lakers (112:116). W ostatnim czasie gracze z LA przeplatają lepsze meczem z gorszymi i te wahania formy bardzo trenera Lue niepokoją.
- Najlepiej punktującym graczem Clippers był James Harden z dorobkiem 28 punktów (9/13 z gry, 6/9 za trzy), czterech zbiórek i ośmiu asyst. Kolejne 27 oczek (9/20 z gry, 7/7 za jeden), dziewięć zbiórek i cztery asysty Kawhia Leonarda. 22 oczka (8/15 z gry, 2/6 za trzy), sześć zbiórek i trzy asysty Paula George’a. Dla Wizards 32 punkty (13/19 z gry, 5/7 za trzy), siedem zbiórek Kyle’a Kuzmy i z ławki 16 oczek (7/15 z gry), cztery zbiórki i cztery asysty Jordana Poole’a.
Autor: Michał Kajzerek
I jeszcze rzut oka na najlepsze zagrania tej nocy. Przewodzi… wielki Ricky Council IV!
***