Jalen Brunson zdecydował się opowiedzieć, jak doszło do tego, że podpisał kontrakt z New York Knicks i jak został potraktowany przez swoją poprzednią drużynę – Dallas Mavericks.
Latem 2022 roku Jalen Brunson podpisał czteroletni kontrakt z New York Knicks, dzięki któremu rozgrywający zarobi 104 mln dol. Od tamtego momentu gracz stał się jednym z najlepszych obrońców w całej lidze i można śmiało stwierdzić, że jest kluczowym ogniwem Knicks. W obecnym sezonie jego gra poprawiła się jeszcze bardziej i w rozegranych do tej pory 52 spotkaniach notuje średnio 27,6 punktu, 6,5 asysty i 3,8 zbiórki.
Przed tym, zanim Jalen podpisał kontrakt z New York Knicks, był graczem Dallas Mavericks. Organizacja z Teksasu mogła podpisać z nim latem 2021 roku 4-letnią umowę o wartości 55 mln dol., uważali oni jednak, że te pieniądze są zbyt duże. W sezonie 2021-22 rozgrywający udowodnił, że drzemie w nim duży potencjał i wraz z Luką Donciciem poprowadził zespół do finału Konferencji Zachodniej.
Jalen Brunson zdecydował się teraz opisać, jak przebiegały rozmowy z Mavericks na temat przedłużenia kontraktu. Całą historię rozgrywający opowiedział w podkaście All The Smoke, który prowadzą byli gracze NBA: Stephen Jackson oraz Matt Barnes.
– Naprawdę chciałem zostać w Dallas. Przed startem mojego czwartego sezonu w barwach Mavericks chciałem przedłużyć z nimi kontrakt. Oczekiwałem, że zgodzą się na te 55 mln dol. za cztery sezony gry. Bardzo chciałem tam zostać, był to dla mnie priorytet w tamtym momencie – opowiedział obrońca Knicks.
– Myślałem, że spędzą tam wiele sezonów i byłem zadowolony z mojej roli w drużynie. Agent powtarzał mi, że mam wiele możliwości, z których mogę skorzystać w tamtym momencie, aby zarobić większe pieniądze, jednak nie zależało mi na kombinowaniu. Chciałem zabezpieczyć siebie i swoją rodzinę finansowo, nie chciałem ryzykować, gdyż w Dallas czułem się bardzo dobrze – dodał Brunson.
Dallas Mavericks jednak nie chcieli podjąć rozmów z Brunsonem w tamtym czasie, oczekiwali, że zasiądą z rozgrywającym do negocjacji w późniejszym czasie, gdy zobaczą, jak będzie wyglądać dla nich zbliżający się sezon.
– Mavericks stwierdzili, że chcą zobaczyć, gdzie będziemy jako drużyna po 20-25 meczach sezonu regularnego. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że jeżeli nie chcą podpisać umowy teraz, to nie uczynię tego w trakcie sezonu, aby nie zaprzątać tym sobie głowy. Najważniejsza była dla mnie w tym momencie gra, a rozmowy kontraktowe chciałem zacząć po zakończeniu sezonu – powiedział Brunson.
W trakcie sezonu 2021-22 Luka Doncić doznał urazu, a Jalen Brunson zajął jego miejsce w wyjściowej piątce. Okazało się, że był to przełomowy moment w karierze rozgrywającego i zdecydował się on wtedy podjąć jeszcze jedną próbę porozumienia z Mavericks pomimo faktu, że wcześniej wspominał, że w trakcie sezonu nie chce podpisywać kontraktu.
– Luka złapał kontuzję, a ja zacząłem grać w pierwszej piątce w jego miejsce. Grałem naprawdę dobrze, myślę, że zdobywałem średnio 20 punktów i może 6 asyst. Postanowiłem po 20-25 meczach wrócić do nich z pytaniem o mój kontrakt, mimo że wcześniej twierdziłem, że w trakcie sezonu nie chcę rozmawiać na ten temat. Nie było jednak odzewu. Pomyślałem wtedy, że jeśli nie chcą dać mi umowy, to być może wymienią mnie do innej drużyny – zdradził.
– Po przegranym finale Konferencji Zachodniej zobaczyłem na Twiterze informację, że właściciel Mavericks stwierdził, że mogą zapłacić mi duże pieniądze, żebym został w Dallas. Na tym skończyła się ich chęć, abym pozostał w organizacji, od tamtego momentu nie skontaktowali się ze mną. Knicks za to pokazali, jak bardzo zależy im, abym stał się częścią ich rodziny. Zdecydowałem się podpisać kontrakt z zespołem z Nowego Jorku i teraz wiem, że to była bardzo dobra decyzja – dodał Brunson.
Dla Dallas Mavericks przez pryzmat czasu decyzja o nieprzedłużeniu kontraktu z Jalenem Brunsonem jest jedną z najgorszych w historii organizacji. Rozgrywający z sezonu na sezon rozwija swoją grę i prowadzi Knicks do lepszych wyników. Wszyscy wiedzieli, że ma on duży potencjał, jednak nikt nie spodziewał się, że rozwinie się on tak bardzo w tym krótkim czasie.
W Dallas mogą teraz żałować, że nie zdecydowali się podpisać z nim kontraktu, gdyż jego współpraca z Luką wyglądała naprawdę dobrze i kto wie, gdzie byliby teraz Mavericks, gdyby ta dwójka stanowiła o sile ich organizacji.