To dopiero jego pierwszy sezon w NBA, więc jeszcze nie zobaczyliśmy wszystkiego, na co Victora Wembanyamę stać. Nie mamy jednak wątpliwości, że to koszykarz, który za parę lat będzie twarzą ligi. Jest w trakcie swojego pierwszego sezonu pod okiem Gregga Popovicha, ale już wydaje się przekonany, że nie mógł trafić lepiej.
Sezon na pewno nie toczy się tak, jak sobie to Victor Wembanyama wyobrażał. San Antonio Spurs są w trakcie przebudowy i obecność Francuza w rotacji drużyny nie przyczyniła się do znaczącej poprawy. W kolejnym drafcie SAS znów będą wybierać z wysokim numerem i znów spróbują dołączyć do składu zawodnika, który otworzy dla drużyny ciekawą przyszłość. Ta w dużej mierze będzie budowana wokół Wemby’ego. Francuz wielokrotnie podkreślał, że nie lubi przegrywać, ale wydaje się pogodzony z procesem.
– Powtarzam to cały czas. San Antonio to dla mnie najlepsze miejsce – przyznał w rozmowie z San Antonio Express News. – Nie mógłbym wymarzyć sobie lepszego – dodał. Wembanyama dobrze radzi sobie z presją i można odnieść wrażenie, że łapie coraz więcej luzu, który ułatwi mu funkcjonowanie w lidze.
Oczekiwania wraz z kolejnymi sezonami będą regularnie rosły. Francuz ma wszystko, czego potrzebuje, by je udźwignąć. W 49 meczach debiutanckich rozgrywek notował średnio 20,5 punktu, 10 zbiórek, 3,2 asysty i 3,2 bloku, trafiając 46,8% z gry i 32% za trzy.
– Jako gracz Spurs musisz mieć pewne standardy – kontynuuje. – Nie wystarczy, że będziesz dobrym koszykarzem, musisz być także dobrym człowiekiem. Dlatego właśnie byli gracze są cały czas wokół drużyny i jej pomagają. To są wartości, które bardzo cenię – mówi dalej. W tym roku Wemby wziął udział w Weekendzie Gwiazd jako zawodnik meczu wschodzących gwiazd oraz uczestnik konkursu umiejętności. To powinno się zmienić w nadchodzących latach, bowiem jest mocnym kandydatem do regularnej gry w All-Star Game.
Jednym z celów na resztę sezonu jest przebicie liczby zwycięstw z poprzednich rozgrywek, które SAS skończyli z bilansem 22-60. W międzyczasie Wemby musi sobie radzić z całą falą pochwał ze strony gwiazd. – Czuję się zaszczycony tym, że w ten sposób wypowiadają się o mnie gracze, których jako dziecko bardzo podziwiałem – przyznaje. – Te wszystkie komplementy mówią wiele na temat tego, jak się czuję z moją karierą i moim rozwojem. Doceniam to, bo jest to miłe, ale staram się tym za bardzo nie ekscytować – skończył.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET