Po tym, jak Grant Williams został wytransferowany przez Dallas Mavericks do Charlotte Hornets, zaliczył udany debiut w barwach nowego klubu. Później ni stąd, ni zowąd zaczął mówić o tym, że w Charlotte piłka krąży pomiędzy graczami zupełnie inaczej, niż ma to miejsce w zespole, gdzie główne skrzypce grają Luka Doncić i Kyrie Irving. W zespole z Karoliny Północnej skrzydłowy z pewnością będzie mógł liczyć na większą rolę w rotacji, niż miało to miejsce w Teksasie.
Dallas Mavericks uważani są za jednych z wygranych ostatniego zamknięcia okienka transferowego po tym, jak władze klubu zdecydowały się oddać Granta Williamsa, Setha Curryego i Richauna Holmesa w osobnych wymianach do Charlotte Hornets i Washington Wizards. W zamian pozyskali odpowiednio P.J. Washingtona i Daniela Gafforda.
Gafford, Washington i Williams zaliczyli bardzo udane debiuty w nowych zespołach, ale tylko ostatni z nich postanowił wbić szpilkę w stronę byłego klubu. Po tym, jak Hornets ograli trapionych kontuzjami Memphis Grizzlies, Williams, który zdobył 15 punktów i osiem zbiórek, podkreślił, że w Charlotte piłka lepiej krąży wśród zawodników. Niemal natychmiast wyłapano aluzję do Luki Doncicia.
— Każdy dotykał piłki, ufaliśmy sobie wzajemnie. Drużyna, która nigdy nie grała, nie ćwiczyła razem, wydawało się, że każdy każdego wspiera — powiedział Williams, cytowany przez „Sports Illustrated”. Williams nie może zaliczyć pobytu w Dallas do udanych, ale z pewnością nie było to spowodowane tym, że nie dostawał zbyt wielu akcji w ataku.
W ostatnich 34 meczach w barwach Mavericks Williams trafiał zaledwie 38,4 proc. rzutów z gry i 31,9 proc. prób zza łuku (przy 6,2 próby na spotkanie). Trudno spodziewać się, by przy większej liczbie akcji jego statystyki uległyby drastycznej poprawie.