Dzięki ostatniej serii zwycięstw Golden State Warriors wrócili do rywalizacji o play-offy i można odnieść wrażenie, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, jak ważny dla ewentualnego sukcesu zespołu będzie Stephen Curry. Poprzedniej nocy jego rzut dał drużynie zwycięstwo w prestiżowym starciu z Phoenix Suns.
Zespoły od samego początku wymieniały się ciosami. Wszystko wskazywało na to, że będziemy oglądali zaciętą końcówkę. Na 35 sekund przed końcem spotkania, Devin Booker trafił z półdystansu przełamując remis i dając Phoenix Suns prowadzenie 112:110. Bradley Beal mógł powiększyć prowadzenie swojej drużyny, ale spudłował na 4 sekundy przed końcem. Piłka trafiła w ręce Golden State Warriors i Steve Kerr poprosił o przerwę na żądanie. Suns doskonale wiedzieli, do kogo trafi piłka.
Brandin Podziemski wyprowadził grę z linii bocznej podając pomarańczową prosto do Stephena Curry’ego. Ten się obrócił kreując dodatkowe miejsce i oddał rzut za trzy, który przeciął siatkę i dał jego drużynie jednopunktowe prowadzenie (113:112). Na to Suns nie mieli już odpowiedzi i Warriors wygrali po raz czwarty z rzędu.
– W końcu trafiłem rzut, który dał nam zwycięstwo – mówił po meczu wyraźnie zadowolony ze swojej postawy lider Warriors. – Wcześniej w tym sezonie oddałem kilka rzutów, które były nieudane, więc bardzo tego potrzebowaliśmy – dodał.
– Musimy dalej naciskać, wykorzystać dobry moment i wygrać kolejny mecz – mówił Steph. Z bilansem 25 zwycięstw i 25 porażek, ekipa z San Francisco zajmuje 10. miejsce w tabeli Zachodniej Konferencji i ma niewielką stratę do Los Angeles Lakers. Musi się mieć jednak na baczności, bo tuż za plecami są Utah Jazz. Większym wyzwaniem będzie walka o miejsca gwarantującej bezpośredni awans, bowiem tutaj Warriors tracą aż 4,5 meczu do Suns.
Potrzebują zatem kolejnej serii zwycięstw i więcej takich rzutów, jak ten poprzedniej nocy Curry’ego. Skończył zawody z dorobkiem 30 punktów (10/22 z gry, 9/16 za trzy), dziewięciu zbiórek i sześciu asyst. W przekroju całego sezonu 35-letni lider Warriors notuje na swoje konto średnio 28 punktów, 4,3 zbiórki i 4,8 asysty, trafiając 46,4% z gry oraz 41,7% za trzy. Wkrótce zagra w Meczu Gwiazd, choć w nietypowej dla siebie roli, bowiem jako rezerwowy. Steph przegrał rywalizację o miejsce w pierwszej piątce z Shaiem Gilgeousem-Alexandrem.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET