Los Angeles Lakers pokonali na własnym parkiecie New Orleans Pelicans i zagrali zjawiskową pierwszą połowę spotkania. Nieco wcześniej Sacramento Kings rozbili Denver Nuggets, a szczególnie aktywny był Domantas Sabonis, który miał swój własny cel na to spotkanie. Trae Young pomógł Atlancie Hawks ograć przerzedzoną Philadelphię 76ers, a Boston Celtics mieli nie lada problemy z Washington Wizards. Swój drugi mecz u sterów Milwaukee Bucks wygrał trener Doc Rivers.
PHILADELPHIA 76ERS – ATLANTA HAWKS 121:127
- Trae Young trafił kilka ważnych rzutów w czwartej kwarcie i Atlanta Hawks utrzymała prowadzenie w starciu z Philadelphią 76ers, która w ostatnim czasie musi sobie radzić bez wsparcia kilku zawodników. Dla zespołu Nicka Nurse’a to ósma porażka w ostatnich dziewięciu meczach i nie ma tutaj innego powodu niż utrata Joela Embiida. Konieczność tworzenia rotacji na kolanie spowodowała, że Sixers mieli duże problemy w obronie.
- Atlanta Hawks w samej pierwszej połowie trafiła 73 punkty i zbudowała 17-punktowe prowadzenie. W trzeciej odsłonie prowadzenie urosło do 22 oczek. Hawks grali na dobrej skuteczności za trzy. W trakcie finałowych 12 minut Sixers kilka razy schodzili do -6, ale za każdym razem z odpowiedzią przychodził Young agresywnie atakując rywala. Poza grą dla Sixers był także Tyrese Maxey z powodu choroby.
- Trae zanotował na swoje konto 37 punktów (10/21 z gry, 5/12 za trzy) oraz 12 asyst. Kolejne 21 oczek (9/12 z gry), osiem zbiórek, dwie asysty i dwa bloki Onyeki Okongwu. Dla 76ers z kolei 28 punktów (8/19 z gry, 10/14 za jeden), 12 zbiórek Kelly’ego Oubre Jr’a. Na parkiecie pojawili się także pozyskani w trade-deadline Buddy Hield oraz Cameron Payne. Obaj zanotowali po 20 punktów trafiając po cztery rzuty za trzy.
BOSTON CELTICS – WASHINGTON WIZARDS 133:129
- Zadanie okazało się trudniejsze, niż mogli w Bostonie przypuszczać. Dopiero trzecia kwarta i drugi bieg wrzucony przez Jaysona Tatuma pozwolił Boston Celtics zebrać odpowiedni kapitał, by ostatecznie ten mecz wygrać. Dla Washington Wizards to piąta porażka z rzędu. Zespół jest w bardzo dziwnym położeniu, bowiem jego przyszłość na ten moment nie gwarantuje żadnej ciekawej perspektywy.
- Jednak poprzedniej nocy Wiz podjęli walkę. W całym meczu rzucili 20/47 za trzy i bardzo długo prowadzili. Kluczowa okazała się trzecia kwarta, w trakcie której defensywa C’s zatrzymała rywala na 16 punktach. W ataku z kolei, głównie za sprawą Tatuma, Celtics rzucili 36 punktów i ta różnica pozwoliła im stworzyć przewagę przed rozpoczęciem ostatnich 12 minut. W ostatnich fragmentach Wiz zbliżyli się na parę punktów, ale gospodarze zamknęli mecz dobrą skutecznością z linii rzutów wolnych.
- Tatum zanotował na swoje konto 35 punktów (12/22 z gry, 3/10 za trzy), 10 zbiórek, osiem asyst i dwa bloki. Kolejne 34 oczka (9/18 z gry, 14/14 za jeden), 11 zbiórek autorstwa Jaylena Browna. Dla Wizards z kolei 24 punkty (7/10 z gry, 3/5 za trzy), 11 zbiórek, cztery asysty i dwa przechwyt Deni Avdiji. Z ławki 24 oczka (9/14 z gry, 3/6 za trzy), sześć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty Coreya Kisperta.
TORONTO RAPTORS – HOUSTON ROCKETS 107:104
- Po serii ośmiu porażek w dziewięciu meczach, poprzedniej nocy Toronto Raptors wygrali swoje drugie spotkanie z rzędu. Na taką serię zespół z Kanady czekał od 3 stycznia. Trener Darko Rajaković chwalił po meczu Scottiego Barnesa za to, że potrafił obsłużyć podaniami swoich kolegów. Jego osiem asyst to najlepszy wynik zawodnika w bieżących rozgrywkach. Na pewnym etapie Raptors prowadzili już różnicą 22 punktów.
- Rywalowi udało się jednak odrobić niemal całą stratę. Dillon Brooks na 30 sekund przed końcem trafił za trzy i na tablicy wyników było 105:104, co zwiastowało interesujące ostatnie sekundy tej rywalizacji. Houston Rockets faulowali w kolejnej akcji Barretta i ten skutecznie wykorzystał obie próby za jeden punkt. Na pięć sekund przed końcem, Aaron Holiday spudłował próbę za trzy, która doprowadziłaby do remisu. Rockets odzyskali jeszcze piłkę, ale poprawka Jeffa Greena też była nieskuteczna.
- Goście zagrali bez kontuzjowanego Freda VanVleeta (lewy przywodziciel). 20 punktów (6/13 z gry, 4/5 za trzy), trzy asysty i dwa bloki Dillona Brooksa. Kolejnych 17 oczek (5/9 z gry) i trzy zbiórki Cama Whitmore’a. Dla Raptors 25 punktów (9/19 z gry, 4/9 za trzy), cztery zbiórki i dwie asysty Immanuela Quickleya oraz 21 oczek (8/12 z gry), pięć zbiórek, siedem asyst R.J.-a Barretta.
MILWAUKEE BUCKS – CHARLOTTE HORNETS 120:84
- To dopiero drugie zwycięstwo Milwaukee Bucks pod wodzą Doca Riversa. Zespół z Wisconsin całkowicie zdemolował bezradnych Charlotte Hornets. Do dziesiąta porażka z rzędu graczy Steve’a Clifforda. Do gry po dwumeczowej absencji wrócił Damian Lillard. W przerwie prowadzenie Bucks zatrzymało się na 28 punktach. Po powrocie do gry Bucks dalej naciskali i w pewnym momencie byli już +42.
- Dla Riversa to wygrana 1099 w karierze – przesunął się na 8. miejsce w historii. Lillard zanotował na swoje konto 26 punktów (9/18 z gry, 2/8 za trzy), cztery zbiórki, osiem asyst i trzy przechwyty. 15 oczek (5/10 z gry), 14 zbiórek i trzy asysty Giannisa Antetokounmpo. Dla Hornets 16 punktów (7/9 z gry), 11 zbiórek Nicka Richardsa i kolejne 16 oczek (6/18 z gry), sześć zbiórek i trzy asysty pierwszoroczniaka Brandona Millera.
SACRAMENTO KINGS – DENVER NUGGETS 135:106
- Przed meczem Domantas Sabonis oraz Nikola Jokić byli wspólnie na 1. miejscu w liczbie triple-double sezonu 2023/24. Zawodnik Sacramento Kings potraktował bezpośrednie starcie jako szansę na przeskoczenie rywala i rozegrał fantastyczny mecz, prowadząc swój zespół do spektakularnego zwycięstwa. Mistrzowie NBA mieli ogromne problemy, by złapać w tym spotkaniu jakikolwiek rytm.
- Goście z Kolorado stracili szansę na przeskoczenie Minnesoty Timberwolves, czyli lidera Zachodniej Konferencji. Tam o 1. miejsce biją się cztery drużyny. Kings zbudowali 32-punktowe prowadzenie. Wymusili aż 20 strat rywala i wygrali 65:42 w punktach z ławki rezerwowych. Dla ekipy Michaela Malone’a był to drugi mecz w back-to-back po zwycięstwie z Los Angeles Lakers. Niewykluczone, że zmęczenie odegrało swoją rolę.
- Sabonis zanotował na swoje konto 17 punktów (7/9 z gry), 17 zbiórek i 10 asyst. Z ławki dobre zawody rozegrał Malik Monk dokładając 23 oczka (9/13 z gry, 3/7 za trzy) i dwie asysty. 15 oczek (7/15 z gry), 10 zbiórek i pięć asyst De’Aarona Foxa. Dla Nuggets 23 punkty (9/17 z gry), osiem zbiórek, siedem asyst i trzy przechwyty Nikol Jokicia. 14 oczek (5/8 z gry), trzy zbiórki i dwie asysty Aarona Gordona.
LOS ANGELES LAKERS – NEW ORLEANS PELICANS 139:122
- Gdyby Los Angeles Lakers utrzymali poziom ofensywnej aktywności w drugiej połowie, mogli w tym meczu dobić do 170 punktów. Zespół prowadzony przez Darvina Hama rozegrał spektakularna wręcz pierwszą połowę meczu notując na swoje konto 87 punktów. New Orleans Pelicans przyjechali do LA i zapomnieli zabrać z Luizjany swojej defensywy. Próbowali się bronić w drugiej połowie, ale szkody były zbyt duże.
- Dla Lakers to czwarte zwycięstwo w ostatnich pięciu meczach. Widzimy zatem, że gra Lakers układa się falami – potrafią seriami wygrywać i seriami przegrywać. Przy okazji gospodarze przerwali serię czterech zwycięstw Pels. W drugiej kwarcie Lakers zanotowali 51 punktów i wyrównali rekord klubu. Rzucili w trakcie tych 12 minut 11 trójek. Po raz kolejny wysoką formę potwierdził D’Angelo Russell. Jego lepsza gra spowodowała, że Lakers zdecydowali się nim nie handlować w ostatnich godzinach okienka.
- Russell zanotował 30 punktów (9/19 z gry, 6/13 za trzy) i pięć asyst. 27 oczek (10/15 z gry, 3/4 za trzy) i cztery asysty autorstwa Austina Reavesa. 21 oczek (6/13 z gry), 14 asyst i cztery zbiórki zapewnił LeBron James. Dla Pels 30 punktów (12/19 z gry), dziewięć zbiórek, pięć asyst Ziona Williamsona oraz 22 oczka (7/17 z gry, 8/8 za jeden), siedem zbiórek, siedem asyst i trzy bloki Brandona Ingrama.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET
Wspieraj PROBASKET
