W przeszłości fani New York Knicks z pewnością niejednokrotnie wyobrażali sobie LeBrona Jamesa w barwach ukochanej drużyny. Okazuje się, że nie tylko oni myśleli o tym, co by było, gdyby LBJ dołączył do ekipy z Madison Square Garden. I choć w ostatnich kilku dniach pomysł ewentualnej zmiany drużyny przez gwiazdora Los Angeles Lakers pojawił się w amerykańskich mediach, to wydaje się to mało realne. Jeszcze mniej prawdopodobne jest to, że przed zakończeniem kariery LBJ wyląduje w Wielkim Jabłku.
LeBron James był łączony z przejściem do New York Knicks przynajmniej kilka razy w trakcie długiej, 20-letniej już kariery. Najmocniej w 2010 r., gdy ostatecznie w pogoni za tytułami mistrzowskimi opuścił Cleveland Cavaliers i „przeniósł talenty” do Miami Heat. Czteroletnia przygoda z ekipą z Florydy skończyła się dla niego dwoma mistrzowskimi pierścieniami.
Teraz James nie ukrywa, że blisko 15 lat temu realnie rozważał grę w Madison Square Garden.
— Miałem taką myśl w trakcie mojej kariery — przyznał gwiazdor Los Angeles Lakers w siedzibie Nike na Manhattanie, cytowany przez „The New York Post”.
W ostatnich dniach dużo zaczęło się mówić w amerykańskich mediach o ewentualnej zmianie drużyny przez Jamesa. Skrzydłowy ma na kolejny sezon zapisaną w kontrakcie opcję zawodnika, z której może, ale nie musi skorzystać. Lakers są aktualnie dalecy od walki o kolejne mistrzostwo NBA — z bilansem 25-25 kręcą się wokół miejsc gwarantujących jedynie udział w turnieju play-in.
Plotki transferowe jednoznacznie skomentował agent Jamesa Rich Paul. — LeBron nie zostanie wytransferowany, a my o to nie prosimy — powiedział w rozmowie z ESPN. Knicks z kolei bez LBJ-a w składzie radzą sobie niezwykle dobrze. Aktualnie mają bilans 32-17 i zajmują 3. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Mają zaledwie pół spotkania straty do Milwaukee Bucks i najlepszą w lidze serię dziewięciu wygranych.
***