Jeremy Sochan nie wystąpi w tegorocznym meczu wschodzących gwiazd NBA. Jest jednym z trzech ubiegłorocznych debiutantów wybranych do meczu Rising Stars, których zabraknie za dwa tygodnie w Gainbridge Fieldhouse w Indianapolis. Jego kolega z zespołu Devin Vassell wierzy, że to tylko zmotywuje polskiego zawodnika do większego wysiłku na treningach i lepszej gry.
W statystykach naszego rodaka widać znaczący postęp w porównaniu z jego debiutanckim sezonem. Polak poprawił się w niemal wszystkich kategoriach. Największy progres widać w rzutach za trzy punkty, Jeremy Sochan nie tylko rzuca skuteczniej, ale też częściej. Jego skuteczność zza łuku wynosi obecnie 37,3%, co w porównaniu z zeszłym rokiem, kiedy trafiał ledwie co czwarty trzypunktowy rzut, jest ogromną poprawą. W obecnym sezonie oddaje też o 0,4 rzutów trzypunktowych więcej niż w poprzednim. Poprawiły się też przegląd pola i podania Sochana, który obecnie zdobywa niecałe 4 asysty na mecz w porównaniu z 2,5 w debiutanckim sezonie.
– Dałem powody, by mnie wybrać, ale też by mnie pominąć. Mam ważniejsze rzeczy do osiągnięcia i teraz jest czas, by to udowodnić – oznajmił reprezentant Polski po środowym spotkaniu z Magic, w którym popisał się bardzo efektownym wsadem już w pierwszej kwarcie. Zagranie to zostało nawet wybrane najlepszą akcją całej nocy. Sochan zawody zakończył z dorobkiem 18 punktów (8-13 z gry), 12 zbiórek, dwóch asyst i dwóch bloków.
– Nie wiem, jakie są kryteria wyboru i kto o tym decyduje, ale Jeremy gra świetnie i był istotnym elementem naszego zespołu. Spisuje się doskonale po obu końcach parkietu, niewielu graczy w dzisiejszej NBA może się tym pochwalić. Znacznie się rozwinął, nikt się nie spodziewał, że będzie tak skuteczny zza łuku. Uważam, że powinien zostać wybrany do meczu Rising Stars – powiedział w rozmowie z San Antonio Express-News trener San Antonio Spurs Gregg Popovich.
Dwa lata temu, w podobnej sytuacji, co Sochan, znalazł się jeden z obecnych liderów Spurs – Devin Vassell. Amerykanin w swoim drugim sezonie w NBA zaliczył jeszcze większy skok niż Polak w tym roku. Liczba zdobywanych przez niego punktów wzrosła z 5,5 do 12,3.
– Chyba nie jesteśmy lubiani, jeśli chodzi o nominacje do meczu Rising Stars. W moim drugim sezonie poczyniłem znaczący progres i czułem, że zasłużyłem na udział – mówił Vassell. W meczu z 2022 roku wystąpił na przykład Isaac Okoro z Cleveland Cavaliers czy Jaden McDaniels z Minnesoty Timberwolves, którzy na papierze grali słabiej od gracza Spurs.
16 lutego w Indianie zagra Dyson Daniels z New Orleans Pelicans. Będzie to jego drugi występ w turnieju wschodzących gwiazd, ponieważ w 2022 roku był jednym z graczy reprezentujących G League. Australijczyk, delikatnie mówiąc, nie zachwyca na parkietach najlepszej ligi świata. Jego statystyki z tego sezonu to 5,5 punktu, 3,7 zbiórki i 2,6 asysty na mecz. Do tego dochodzi dramatyczna skuteczność zza łuku, która wynosi mierne 28%. Przy liczbach Sochana nie wygląda to imponująco. Jednak Vassell nie ma wątpliwości, że to tylko zmotywuje Polaka do dalszej pracy.
– Takie sytuacje tylko dodatkowo motywują, a przynajmniej tak było w moim przypadku. To poczucie, że inni uważają, że jesteś gorszy, że na to nie zasługujesz sprawia, że chcesz wyjść na parkiet i pokazać całemu światu, że nie ma racji, że zasługujesz na występy w takich meczach – mówił Vassell.
Obrońcę Spurs zdecydowanie to zmotywowało, bo rok później poczynił kolejny znaczący skok i razem z Keldonem Johnsonem był wyraźnym liderem ofensywy Gregga Popovicha. Teraz, gdy w drużynie pojawił się Victor Wembanyama, komukolwiek będzie trudno wyjść na pierwszy plan, jednak Sochan zdecydowanie może pójść drogą Vassella i w swoim trzecim sezonie w Ostrogach stać się jedną z kluczowych postaci zespołu, na co bardzo liczymy.
Miniturniej wschodzących gwiazd będzie atrakcją pierwszego dnia tegorocznego Weekendu Gwiazd w Indianapolis i odbędzie się w piątek 16 lutego. Początek zmagań o godz. 3:00 czasu polskiego w nocy z piątku na sobotę.