Reprezentacja Polski rozpoczęła turniej w Austrii od zwycięstwa z Islandią. Najlepszym graczem polskiego zespołu był Maciek Lampe notując 18 punktów i zbierając 8 piłek. Polacy grali nierówno, lepsze momenty przeplatając z gorszymi. Rywal wbrew pozorom był bardzo wymagający.
POLSKA – ISLANDIA 82:71
Mecz rozpoczęliśmy od szybkiego 7:0, ale choć wyglądaliśmy jak drużyna, która szybko zbuduje przewagę i będzie kontrolowała przebieg spotkania, to kolejne minuty przyniosły wyraźnie rozluźnienie i Islandia odpowiedziała runem 7:0 doprowadzając do remisu. Mike Taylor na pierwszy mecz turnieju w Austrii zmienił wyjściową piątkę. Zamiast Łukasza Koszarka na jedynce wyszedł A.J. Slaughter, natomiast Olka Czyża zastąpił świetnie radzący sobie w Wałbrzychu – Tomek Gielo. Islandia miała problem z przebiciem się pod naszą obręcz i swoją ofensywę postawiła na obwodzie, skąd trafili kilka prób. W ten sam sposób grali na zeszłorocznym EuroBaskecie.
Polacy momentami wyglądali, jakby po drodze stracili koncentrację. Nie mieliśmy kontrataku, a akcjom pozycyjnym brakowało płynności. Pierwszą kwartę rywal skończył akcją 2+1 z niewykorzystanym rzutem wolnym. Jarosław Mokros faulował rywala przy wejściu pod kosz i niestety przy okazji doznał kontuzji kostki. Druga kwarta dla zespołu Taylora była już znacznie lepsza. Po kontrataku zakończonym skutecznym rzutem z półdystansu Koszarka, wyszliśmy na 3-punktowe prowadzenie 23:20. W kolejnych minutach powiększaliśmy przewagę grając lepiej w obronie i kończąc akcje w szybkiej ofensywie. Lepiej czytaliśmy to, jak Islandia chce rozgrywać.
Trener Taylor skorzystał z ciekawego ustawienia Lampe-Hrycaniuk. Gra dwójkowa Maćka z drugim wysokim stała się częścią ofensywnego planu amerykańskiego szkoleniowca. Gdy Lampe ściąga podwojenie, gdzieś w pobliżu jest drugi wysoki, który dostaje szansę by skończyć pod obręczą z łatwymi punktami. Pod koniec drugiej kwarty Hrycaniuka zastąpił Olek Czyż, który wykorzystał właśnie jedno z takich podań Lampe. Do szatni schodziliśmy z wynikiem 37:29. Potrzebujemy znacznie więcej porządku w ataku pozycyjnym i spokoju w kontratakach. Widać, że ta grupa zawodników ciągle uczy się ze sobą grać i poznaje swoje przyzwyczajenia.
W trzeciej kwarcie udawało nam się utrzymać przewagę, na pewnym etapie powiększając ją do 11 punktów po dwóch rzutach wolnych Adama Waczyńskiego. Jednak Islandia już w kolejnym posiadaniu trafiła jeszcze jedną trójkę karcąc nas za brak odpowiednio szybkiej reakcji. Rywal po dobrej akcji pozycyjnej na minutę przed końcem tej odsłony zmniejszył przewagę do 7 oczek. Polska miała gotową odpowiedź. Najpierw Łukasz Koszarek trafił ze szczytu, a chwilę później Waczyński po dobrym podaniu Koszara w kontrze wykorzystał miejsce na lewym skrzydle i zrobił to, co robi najlepiej powiększając przewagę Polski do 12 oczek.
Bardzo dużo ataku Polaków przechodzi przez Lampego. Kluczowe będzie to, by Maciek zawsze miał otwartych strzelców, gdy przeciwnicy zaczynają go podwajać. Generalnie brakowało nam skutecznych akcji pick-and-roll. Nasi kozłujący rzadko organizowali posiadanie z wykorzystaniem rolującego środkowego. Niewykluczone, że to część planu, jaki Mike Taylor przygotował na te spotkanie. W czwartej kwarcie meczu z Islandią przewaga sięgnęła 15 oczek. Przez kilka minut kontrolowaliśmy swoją dwucyfrową przewagę, nie pozwalając przeciwnikowi przejąć inicjatywy. Na 5 minut przed końcem Islandia po trójce w kontrze zmniejszyła starty do 6 oczek (62:68).
Nieco spokoju przywróciły dwie dynamiczne akcje Ponitki, który najpierw podał do rozciągającego w lewym rogu Slaughtera, a potem skończył w kontrze wsadem. Odzyskaliśmy dwucyfrowe prowadzenie 77:66. Do końca spotkania pozostawały jeszcze 2:30. Trener Islandii poprosił o czas, by przerwać dobry moment Polaków i rozpisać zagrywkę na trójkę. Przeciwnik skutecznie wyegzekwował akcję, ale mieliśmy na to swoją odpowiedź w postaci rzutu z półdystansu A.J. Slaughtera. Islandia nie była już w stanie nic zrobić. Maciek Lampe zdobył 18 punktów i 8 zbiórek. 13 oczek dołożył Tomek Gielo.
Niestety do końca meczu na parkiet nie wrócił Jarosław Mokros, który kontuzjował kostkę w pierwszej odsłonie. Jutro o godzinie 20:15 gramy ze Słowenią. Ten mecz również będziecie mogli obejrzeć za pośrednictwem laola1.tv.
Obserwuj @mkajzerek
Obserwuj @PROBASKET