Sacramento Kings przegrali poprzedniej nocy z Milwaukee Bucks po bardzo emocjonującym meczu zakończonym dogrywką. Końca spotkania nie doczekał jednak wyrzucony przez sędziego trener Mike Brown. Malik Monk musiał powstrzymać szkoleniowca, by nie doszło do rękoczynów. Na pomeczową konferencję prasową coach Brown przyszedł z laptopem i… pretensjami.
Bohaterem nocy był Damian Lillard. Weteran składu równo z syreną trafił trójkę, która dała jego drużynie zwycięstwo. Mike Brown opuścił parkiet na początku czwartej kwarty, gdy zaczął nacierać na sędziego Intae Hwanga. Jego reakcja nie pozostawiła młodemu sędziemu innej możliwości. Odesłał szkoleniowca do szatni. Ten zaraz po zakończeniu spotkania opanował swoje emocje, ale nie chciał przejść obojętnie obok pewnych spraw, które najwyraźniej spędzają mu sen z powiek. Problemem jest przede wszystkim brak regularności.
– Sędziowie są ludźmi i też popełniają błędy – zaczął trener Sacramento Kings. – Liczysz jednak na to, że będą konsekwentni i będą się ze sobą komunikować. Dzisiaj komunikowali się ze mną cały wieczór, ale nie zachowali konsekwencji swoich decyzji – dodał. Wtedy na scenę wszedł laptop. Brown postanowił przybliżyć wszystkim sytuację z trzeciej kwarty, gdy faulowany Lillard otrzymał trzy rzuty wolne, choć – według szkoleniowca Kings – wcale nie był faulowany przy rzucie, lecz wyraźnie przed, zanim zaczął się składać do wypuszczenia piłki z rąk.
Trener miał także pretensje o brak gwizdka w czwartej kwarcie na De’Aaronie Foxie oraz o to, że niejasne jest dla niego, kiedy sędziowie gwiżdżą faul, gdy zawodnik wyskakuje w górę próbując zatrzymać rywala blisko obręczy. – Reguły NBA mówią mi, że jeśli wyskakujesz w górę, to musisz mieć uniesione obie ręce. Domas [Sabonis] często dostaje gwizdki, za to, że jedną rękę ma niżej. Dzisiaj z kolei usłyszałem, że ręką może być niżej, dopóki nie jest wystawiona do przodu. Sam już nie wiem, jakie są w takim razie przepisy – dodał.
Milwaukee Bucks, w zestawieniu z Kings, w całym meczu oddali 14 rzutów więcej z linii wolnych. W czwartej kwarcie ekipa z Sac-Town odrobiła straty wracając z -12. Doprowadzili do remisu, ale ostatecznie o wygranej Bucks zdecydował fantastyczny rzut Lillarda. – Mieliśmy szansę na to, by wygrać, ale nam się nie udało. Ciężko mi się jednak pogodzić z tym brakiem regularności w decyzjach sędziowskich – skończył Brown. Te słowa najprawdopodobniej będą go słono kosztowały, ale w ten sposób Brown chce zwrócić uwagę na problem.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET