Sporo grania poprzedniej nocy na parkietach NBA. Najciekawiej było jednak w Denver, gdzie miejscowi Nuggets w drugim meczu back-to-back podejmowali Magic. O zwycięstwie gości zadecydowały trafienia Paolo Banchero. Pacers rzucili aż 150 punktów w blow-oucie przeciwko Hawks. Knicks poważnie zbili na wyjeździe 76ers osiągając różnicę 36 punktów. Do rotacji Bulls wrócili Zach LaVine i Nikola Vucević. Suns pokonali Heat po dziewięciu trójkach Graysona Allena, z kolei Grizzlies poradzili sobie z Lakers, którzy nie potrafią wyjść z kryzysu. Na koniec dnia Domantas Sabonis zanotował triple-double w wygranej Kings z Raptors.
BOSTON CELTICS – UTAH JAZZ 126:97
- Deklasacja, bo tylko tak można to spotkanie nazwać. Celtics ani razu tej nocy nie przegrywali, już po 18 minutach meczu osiągając 36-punktowe prowadzenie.
- Dla Celtów to dziewiąte kolejne spotkanie, w którym dobywają co najmniej 120 punktów i jednocześnie siódma wygrana w ośmiu ostatnich pojedynkach. 30 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst zanotował lider gospodarzy Jayson Tatum. 19 oczek dodał Kristaps Porzingis, a mecz z 13 punktami na koncie zakończył Jrue Holiday.
- Jazz osiągnęli dziś najniższe w sezonie 36% skuteczności z gry i 18% zza łuku, rzucając o 11 trójek mniej od przeciwników. Drużyna z Salt Lake City zdecydowała się „poddać” spotkanie już w końcówce trzeciej kwarty, ze względu na co żaden z jej starterów nie spędził na parkiecie dłużej niż 26 minut. 17 punktów wraz z 5 zbiórkami i 5 asystami zanotował Lauri Markkanen, a 13 oczek zdobył Collin Sexton.
Maks Kaczmarek
INDIANA PACERS – ATLANTA HAWKS 150:116
- Spotkanie zdominowane przez Pacers, którzy po wyjściu na dwucyfrowe prowadzenie już po 9 pierwszych minutach meczu, w pewnym momencie prowadzili nawet 38 punktami. To drugi raz w tym sezonie, gdy drużyna z Indianapolis przekracza granicę 150 punktów, i pierwszy raz w historii, gdy osiąga w meczu 50 asyst.
- –Liczba asyst naszej drużyny może robić wrażenie i z pewnością jest to coś, co należy celebrować – przyznał po meczu trener Rick Carlisle. – Ale w tej lidze nie należy świętować zbyt długo. Jutro kolejne zadanie dla nas do wykonania – dodał o spotkaniu back-to-back z Celtics sobotniej nocy. Do szóstej wygranej z rzędu Pacers poprowadził Tyrese Haliburton, który do 10 punktów dodał 18 asyst i 8 zbiórek. 27 oczek uzyskał Myles Turner, a 18 oczek na koncie zapisał Bennedict Mathurin.
- Dla Hawks to piąta porażka w siedmiu ostatnich spotkaniach. – Nie uważam, że zrobiliśmy wszystko, co powinniśmy, aby wygrać z tą drużyną na wyjeździe – przyznał po meczu Quin Snyder. 30 punktów na skuteczności 13-19 zanotował Dejounte Murray, 16 oczek dodał Bogdan Bogdanović, a na 13 punktach na skuteczności 4-18 z gry zatrzymany został Trae Young.
Maks Kaczmarek
BROOKLYN NETS – OKLAHOMA CITY THUNDER 124:115
- Przerwanie serii 5 porażek z rzędu i pierwsza wygrana w 2024 roku na koncie Nets. Thunder do głosu zdołali dojść dziś jedynie w 4. kwarcie, gdzie odrobili część strat, co sprawia, że wynik nie oddaje wyglądu tego spotkania. Wcześniej gospodarze potrafili wyjść na 32-punktowe prowadzenie w trzeciej odsłonie, po pierwszą połowę kończąc wynikiem 75-47.
- -Od czegoś trzeba zacząć – przyznał Dennis Smith Jr. – Dobrze jest wygrać z zespołem, który pokonał nas kilka dni wcześniej i do tego z jedną z najlepszych drużyn na Zachodzie – dodał autor 13 punktów, 12 zbiórek i 7 asyst. Po 23 oczka zanotowali Spencer Dinwiddie i Nic Claxton, a 19 oczek padło łupem wchodzącego z ławki Cama Thomasa.
- 34 punkty na skuteczności 11-19 dla Thunder uzbierał wraz z 9 zbiórkami i 6 asystami Shai Gilgeous-Alexander. 20 oczek zdobył Jalen Williams, a 17 Chet Holmgren.
Maks Kaczmarek
CLEVELAND CAVALIERS – WASHINGTON WIZARDS 114:90
- Cleveland Cavaliers od początku spotkania byli stroną przeważającą. Świetnie dysponowani byli Donovan Mitchell i Jarrett Allen, którzy napędzali ofensywę swojego zespołu i mieli walny wpływ na wypracowanie dwucyfrowej przewagi już po kilku minutach gry (22:11).
- Druga kwarta to prawdziwy popis nieskuteczności w wykonaniu obu zespołów. Dość powiedzieć, że zakończyła się ona wynikiem 16:14. Zawodnicy Cleveland trafili jedynie 5 z 17 prób z gry, z kolei Czarodzieje wykorzystały zaledwie 6 z 19 rzutów (52:40).
- Trzecia odsłona była kluczowa dla losów pojedynku. Po wznowieniu gry po przerwie ofensywa Washington Wizards w dalszym ciągu nie prezentowała się najlepiej. Cavs – przede wszystkim za sprawą Mitchella – bezlitośnie wykorzystali kiepską dyspozycję rywala i powiększyli swoją przewagę do nawet do 28 punktów (82:54), co w dużej mierze przesądziło o końcowym rezultacie.
- –To, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to nasz początek. Nie pozwoliliśmy, by poprzednie spotkanie [wygrane z Wizards komfortowo 140:101, przyp. red.] zostało w naszych głowach – chwalił swój zespół trener J.B. Bickerstaff.
- Na wysokości zadania stanął tej nocy wspominany dwukrotnie Donovan Mitchell, autor 26 punktów. Double-double w postaci 12 punktów i 12 zbiórek dołożył Jarrett Allen. Po stronie Wizards najlepszym punktującym był Tyus Jones, autor 16 „oczek”. Rozczarował Jordan Poole, który w 23 minuty zdobył tylko dwa punkty (0/4 z gry).
Krzysztof Dziadek
PHILADELPHIA 76ERS – NEW YORK KNICKS 92:128
- To nie była najłatwiejsza noc dla sympatyków Philadelphia 76ers. Ich ulubieńcy weszli co prawda w mecz nie najgorzej, bo jeszcze w pierwszej kwarcie wypracowali sobie dwucyfrową przewagę (26:16), ale od tamtego momentu błyszczeli przede wszystkim New York Knicks.
- Ekipa z Wielkiego Jabłka najpierw zniwelowała straty, by w drugiej odsłonie zaaplikować rywalom aż 41 „oczek”. Nie do zatrzymania był wówczas Jalen Brunson, który w duecie z bezbłędnym w ataku Isaiahem Hartensteinem (3/3) odpowiadał za ponad połowę punktów Knicks, którzy schodzili do szatni z 20-punktową zaliczką (55:75).
- Po przerwie obie strony miały problem z odnalezieniem odpowiedniego rytmu w ofensywie. Odpowiedzialność za Sixers dźwigał na swoich barkach Joel Embiid, ale brakowało mu wsparcia partnerów. NYK z kolei pudłowali rzut za rzutem, trafiając jedynie 5 z 18 prób, ale cały czas utrzymywali względnie bezpieczną przewagę (76:93).
- W ostatniej części gry role nieco się odwróciły. Tym razem to 76ers nie mogli się wstrzelić (6/21), podczas gdy Knicks kontynuowali swoje popisy. Cztery trafienia za trzy zaliczył wówczas Quentin Grimes, który tylko w czwartej kwarcie zdobył 19 punktów i w efektownym stylu przypieczętował przekonujące zwycięstwo gości.
- Zwycięstwo różnicą 36 punktów jest największą wygraną New York Knicks w Filadelfii od 1972 roku. Knicks do zwycięstwa poprowadził przede wszystkim Jalen Brunson, który zdobył w końcowym rozrachunku 29 „oczek”. Co ciekawe, wskaźnik +/- Josha Harta, autora podwójnej zdobyczy w postaci 10 punktów i 15 zbiórek, wyniósł ostatecznie aż +46.
- Dwoił się i troił Joel Embiid, ale jego 30 punktów, 10 zbiórek i trzy bloki to za mało, by uratować tej nocy Philly. Tyrese Maxey otarł się o double-double, zdobywając 27 punktów i dziewięć asyst.
Krzysztof Dziadek
CHICAGO BULLS – CHARLOTTE HORNETS 104:91
- Po siedemnastu meczach absencji spowodowanej kontuzją prawej stopy Zach LaVine wrócił do składu Chicago Bulls. Skrzydłowy Byków w ciągu 30 minut zdobył 15 punktów (6/11 z gry, 55%), 5 zbiórek i 4 asysty. – Fizycznie jest już w porządku. Muszę tylko złapać oddech, ale czułem się dobrze. Postaram się uspokoić po kilku kolejnych meczach – powiedział LaVine. Po pięciomeczowej przerwie do gry powrócił również Nikola Vucevic. Środkowy Bulls zdobył 11 punktów i 7 zbiórek.
- Najwięcej punktów dla Byków zdobył Coby White (22), który dołożył 10 zbiórek, 6 asyst, ale też 5 strat. Wtórował mu DeMar DeRozan, autor 17 punktów (6/10 z gry) i 6 asyst. Bulls z bilansem 16-21 zajmują dziesiąte miejsce w konferencji wschodniej.
- Dla Charlotte Hornets był to kolejny mecz w dużym osłabieniu. Poza grą są między innymi LaMelo Ball, Gordon Hayward czy Mark Williams. W starciu z Bulls najwięcej punktów zdobył Mikal Bridges (28). Skrzydłowy trafił 12 z 18 rzutów z gry (67%) i miał 5 zbiórek. 15 punktów i 7 asyst dołożył Terry Rozier. Natomiast 13 oczek i 5 zbiórek padło łupem Cody’ego Martina.
Mateusz Malinowski
HOUSTON ROCKETS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 95:122
- Houston Rockets nie znaleźli żadnego sposobu na fantastycznie dysponowanych w tym sezonie Wilków. Najwszechstronniej zaprezentował się Karl-Anthony Towns, zdobywca 22 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Jednak najwięcej punktów dla Wolves zanotował Anthony Edwards (24). Po 16 punktów zaliczyli Jaden McDaniels i Naz Reid (7 zbiórek). Double-double odnotował Rudy Gobert (13 punktów i 12 zbiórek).
- –Wszyscy zagrali dziś świetnie, wszyscy byli szczęśliwi – powiedział Edwards. – To było wspaniałe zwycięstwo naszego zespołu – dodał. Minnesota Timberwolves umacniła się na pozycji lidera konferencji zachodniej. Z bilansem 25-9 zajmują drugie miejsce w całej NBA, tuż za Boston Celtics.
- W szeregach Rakiet 20 punktów i 5 zbiórek zdobył Jalen Green. Jedno oczko mniej zaliczył Alperen Sengun (19). 16 punktów i 9 zbiórek zanotował Jabari Smith Junior. Zaledwie 7 punktów przy słabej skuteczności z gry (2/9, 22%) zdobył Fred VanVleet. Houston Rockets notują bilans 17-16 i zajmują 9. miejsce w konferencji zachodniej.
Mateusz Malinowski
NEW ORLEANS PELICANS – LOS ANGELES CLIPPERS 95:111
- To 14 zwycięstwo w ostatnich 16 meczach Los Angeles Clippers. W czwartej kwarcie podopieczni Tyronna Lue prowadzili już różnicą 31 punktów. Przy okazji LAC zatrzymali czteromeczową serię zwycięstw New Orleans Pelicans. Kluczem do wygranej okazało się całkowite odcięcie Ziona Williamsona oraz Brandona Ingrama. Liderzy Pels skończyli mecz z dorobkiem po 12 punktów każdy.
- Tak szybko, jak szybko któryś z nich miał piłkę w ręce, zjawiało się podwojenie zmuszające do szukania innej opcji. Strategia Tyronna Lue podziałała bardzo skutecznie. W drugiej kwarcie Pels trafili 5/24 z gry. LAC wygrali tę odsłonę 30:15 i na dobre przejęli kontrolę nad tym, co działo się na parkiecie. Do przerwy Pels zanotowali 41 punktów, co jest ich najgorszym wynikiem w sezonie.
- Najlepiej punktującym graczem Clippers był Paul George z dorobkiem 24 punktów (9/15 z gry, 6/10 za trzy) oraz siedmiu zbiórek. 19 oczek (7/15 z gry), dziewięć zbiórek i dwie asysty Kawhiego Leonarda oraz 15 punktów (6/7 z gry), osiem zbiórek i dwa bloki Ivicy Zubaca. Dla Pels 13 oczek (6/12 z gry), 11 zbiórek Jonasa Valanciunasa. Żaden z graczy nie miał na swoim koncie większego dorobku punktowego.
DALLAS MAVERICKS – PORTLAND TRAIL BLAZERS 139:103
- Jedyną zmienną dla Dallas Mavericks była nieobecność Luki Doncicia, ale wynik sugeruje, że sztab szkoleniowy Mavs podjął słuszną decyzję odsuwając Słoweńca od gry. Ten w ostatnim czasie narzekał na problematyczną kostkę, więc miał okazję odpocząć. Lejce przejął Kyrie Irving i poprowadził Mavs do jednej z najłatwiejszych wygranych w sezonie.
- To drugie z rzędu tak wysokie zwycięstwo Mavs przeciwko Portland Trail Blazers. W obu tych meczach PTB popełnili 41 start, z których Mavericks zdobyli 47 punktów. – Rzadko jestem do tego stopnia rozczarowany – mówił po meczu trener Chauncey Billups, który nie potrafił zmotywować swoich zawodników do podjęcia walki. Do przerwy Blazers przegrywali różnicą 9 punktów, ale już trzecią kwartę Mavs wygrali 40:16.
- Jerami Grant zanotował 18 punktów (6/11 z gry, 2/3 za trzy), trzy asysty i trzy przechwyty. Kolejnych 17 oczek (7/15 z gry, 3/7 za trzy), 10 asyst pierwszoroczniaka Scoota Hendersona. Dla Mavericks 24 punkty (10/18 z gry, 3/7 za trzy), dziewięć zbiórek, pięć asyst, dwa przechwyty i dwa bloki Kyriego Irvinga oraz 19 oczek (8/14 z gry, 3/7 za trzy), dziewięć zbiórek i dziewięć asyst Jadena Hardy’ego.
DENVER NUGGETS – ORLANDO MAGIC 120:122
- Tym razem wysiłek Paolo Banchero – nowej gwiazdy NBA, nie poszedł na marne. Lider Orlando Magic trafił w końcówce kluczowe punkty, które zapewniły jego drużynie zwycięstwo i przy okazji zanotował na swoje konto pierwsze triple-double w karierze. Na 9,7 sekund przed końcem spotkania to właśnie on skutecznie wykorzystał dwa rzuty wolne i pozwolił Magic odnieść 20 wygraną w sezonie.
- W trzeciej kwarcie Magic przegrywali już różnicą 18 oczek i można było odnieść wrażenie, że mistrzowie NBA – grając swój drugi mecz w back-to-back – mają wszystko pod kontrolą. Nic bardziej mylnego. Przy stanie 120:120 to Nuggets mieli okazję na punkty, ale Moritz Wagner przechwycił piłkę po podaniu Kentaviousa Caldwella-Pope’a i podał do Banchero, który faulowany staną na linii wolnych. Nuggets w ostatniej akcji mogli doprowadzić do remisu, ale rzut Jamala Murraya był nieskuteczny.
- Banchero skończył mecz mając na swoim koncie 32 punkty (8/21 z gry, 15/19 za jeden), 10 zbiórek, 11 asyst i trzy przechwyty. Kolejnych 27 oczek (7/9 za trzy), cztery zbiórki Jalena Suggsa i z ławki 23 oczka (8/15 z gry, 3/8 za trzy), cztery asysty Cole’a Anthony’ego. Dla Denver Nuggets 29 punktów (13/19 z gry), cztery zbiórki, osiem asyst i trzy przechwyty Nikoli Jokicia oraz 22 oczka (9/14 z gry, 4/6 za trzy), trzy zbiórki, dwa przechwyty Michaela Portera Jr’a.
PHOENIX SUNS – MIAMI HEAT 113:97
- Grayson Allen wykorzystał fakt, że obrona Miami Heat zorientowała się na liderach składu i w efekcie pomógł Phoenix Suns odnieść ważne zwycięstwo pod nieobecność kontuzjowanego Kevina Duranta. W całym meczu Allen trafił dziewięć trójek, czym ustanowił swój własny rekord i wyrównał rekord Suns. Ekipa z Arizony wygrała pięć ze swoich ostatnich sześciu spotkań.
- Suns rozpoczęli czwartą kwartę z prowadzeniem 94:75 i utrzymali dwucyfrową przewagę do samego końca. Zespół prowadzony przez Franka Vogela miał dotąd problemy z defensywą, dlatego zatrzymanie Miami Heat na 97 punktach jest krokiem w dobrą stronę. Poza grą cały czas jest Jimmy Butler, który ma problem ze stopą. Nie ma pewności, kiedy wróci na parkiet. To samo dotyczy KD, który walczy z urazem ścięgna podkolanowego.
- Heat próbował ciągnąć Bam Adebayo, który zanotował 28 punktów (11/19 z gry) oraz 10 zbiórek. Z ławki 20 oczek (6/9 z gry, 3/6 za trzy), siedem zbiórek oraz dwie asysty Kevina Love’a. Dla Suns 31 punktów (9/14 za trzy), cztery zbiórki, cztery asysty i dwa bloki Allena oraz 25 oczek (11/18 z gry), osiem zbiórek, dziewięć asyst Bradleya Beala. 20 oczek (9/19 z gry), 10 asyst, dwa przechwyty Devina Bookera.
GOLDEN STATE WARRIORS – DETROIT PISTONS 113:109
- Stephen Curry rzucił 26 punktów, w tym 12 w ostatnich 90 sekundach spotkania. W tym czasie trafił m.in. dwa razy zza łuku, zapewniając Warriors wygraną nad najgorszymi w NBA Pistons. Klay Thompson dołożył 19 oczek, a Dario Sarić 17 punktów z ławki.
- Dla Pistons to kolejna porażka po zaciętym widowisku. Do hali Warriors wrócił James Wiseman po tym, jak zespół, który wybrał go w drafcie, oddał go do Detroit w lutym. Podkoszowy został ciepło przyjęty przez kibiców zgromadzonych w Chase Center.
- Dla Warriors to zwycięstwo okupione dużymi stratami – kontuzji dłoni doznał Chris Paul, który uszkodził dłoń i będzie musiał przejść operację. Powinien wrócić do gry jeszcze w tym sezonie. Do zdarzenia doszło w połowie trzeciej kwarty, gdy doświadczony rozgrywający złapał się za rękę i poszedł do szatni.
- Podczas nieobecności Paula na większą rolę będzie mógł liczyć Brandin Podziemski, który dzisiaj zanotował 11 punktów, pięć zbiórek i pięć asyst.
- Dla Pistons 30 oczek zanotował Cade Cunningham, a 18 oczek z ławki dorzucił Kevin Knox II. 13 punktów i 12 zbiórek miał z kolei Jalen Duren.
Dominik Kołodziej
LOS ANGELES LAKERS – MEMPHIS GRIZZLIES 113:127
- Trwa niemoc Los Angeles Lakers. To już czwarta porażka z rzędu podopiecznych trenera Darvina Hama i coraz głośniej mówi się o tym, że wkrótce dojdzie w zespole do gruntownych zmian, a kozłem ofiarnym zostanie szkoleniowiec. LeBron James i Anthony Davis robią co mogą, by stworzyć dla swojej drużyny przewagę, ale w ostatnim czasie nie dostają odpowiedniego wsparcia od swoich kolegów.
- Na 7 minut przed końcem meczu, Memphis Grizzlies rozpoczęli serię 24:10, dzięki której przejęli kontrolę nad wydarzeniami. Lakers udało się wyjść na prowadzenie w pierwszej fazie tego spotkania, ale goście z Memphis odpowiedzieli dziewięcioma trafieniami za trzy i bardzo szybko sobie ze stratą poradzili. Skuteczność Grizz z dystansu stworzyła dla nich kluczową przewagę w tym spotkaniu.
- Jaren Jackson Jr zanotował 31 punktów (11/14 z gry, 5/6 za trzy), dziewięć zbiórek oraz trzy bloki. Kolejnych 29 oczek (8/14 za trzy), pięć asyst Marcus Smarta. 24 punkty (8/14 z gry, 5/8 za trzy), 13 asyst zapewnił Desmond Bane. Dla Lakers 31 punktów (13/22 z gry), sześć zbiórek, cztery asysty i dwa bloki AD oraz 32 oczka (11/24 z gry, 4/9 za trzy) pięć zbiórek, siedem asyst i pięć przechwytów LBJ-a. 19 oczek, 12 asyst zapewnił Austin Reaves.
SACRAMENTO KINGS – TORONTO RAPTORS 130:125
- Domantas Sabonis zanotował drugie triple-double z rzędu, tym razem złożone z 24 punktów, 15 zbiórek i 11 asyst. De’Aaron Fox dołożył 24 oczka, a Kings wygrali po raz czwarty w ostatnich pięciu meczach. Keegan Murray miał 18 punktów i 12 zbiórek.
- Dla Raptors po 20 punktów zdobyli Scottie Barnes i Immanuel Quickley, a Dennis Schroeder i Pascal Siakam dodali po 18 oczek. Wszyscy starterzy w obu ekipach skończyli zawody z dwucyfrową zdobyczą punktową.
- Raptors przegrywali po pierwszej połowie różnicą 20 punktów, ale dzięki dobrze zagranej trzeciej kwarcie udało im się zmniejszyć straty do 10 oczek. W kolejnych minutach sukcesywnie zmniejszali dystans, a na mniej niż dwie minuty przed końcem trójka Quickleya sprawiła, że przegrywali już zaledwie różnicą dwóch oczek. Nowy nabytek Raptors mógł nawet doprowadzić do dogrywki, ale jego próba zza łuku na dziewięć sekund przed ostatnią syreną nie znalazła drogi do kosza.
Dominik Kołodziej
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET