Knicks wygrali w derbach Nowego Jorku, w końcu pokonując Nets w Barclays Center, natomiast Heat wygrali derby Florydy ogrywając na wyjeździe Magic. Z bardzo dobrej strony zaprezentował się Joel Embiid, który rzucił 51 punktów na drodze do wygranej z Minnesotą Timberwolves. Kolejny mecz po zwycięstwie w turnieju przegrali Los Angeles Lakers, którzy tym razem musieli uznać wyższość Chicago Bulls. Trwa za to seria zwycięstw Los Angeles Clippers, którzy ograli Lukę Doncicia i spółkę. Świetnie w ostatnich meczach wyglądał Trae Young prowadząc Hawks do wygranych.
CLEVELAND CAVALIERS – UTAH JAZZ 124:116
- Wyrównane spotkanie przez trzy kwarty Cavaliers przełamali serią 17-2 na starcie czwartej odsłony, wychodząc w ten sposób na prowadzenie, które zapewniło im komfort w końcówce. Głównego podtekstu rywalizacji niestety nie było – Donovan Mitchell, był zawodnik drużyny z Salt Lake City, nie wyszedł tej nocy na parkiet z powodu choroby.
- – Dorastałem jako fan Jazz w Utah, więc możliwość rozegrania takiego meczu przeciwko nim jest jeszcze bardziej wyjątkowa. To jest coś takiego, o czym marzysz jako dziecko – przyznał na konferencji dzisiejszym bohater Cavs. Sam Merill rzucając 27 punktów, trafiając przy tym 8 trójek, ustanowił w obu statystykach nowe rekordy kariery. 23 oczka dla drużyny z Cleveland dodał Caris LeVert, 18 Max Strus, a 17 Jarrett Allen.
- Dla Jazz było to pierwsze pięciu kolejnych spotkań wyjazdowych. 26 punktów i 10 zbiórek zanotował Lauri Markkanen. 20 oczek padło łupem Collina Sextona, a 19 Talena Horton-Tuckera, który dokładając do dorobku 11 asyst, wyrównał swój rekord kariery.
Maks Kaczmarek
INDIANA PACERS – CHARLOTTE HORNETS 144:113
- Przeżywający po turnieju in-season regres formy Pacers przełamali dziś serię czterech porażek z rzędu. – Nasz atak wyglądał lepiej – przyznał po spotkaniu Tyrese Haliburton. – Mieliśmy wiele dobrych okazji. Na treningach popracowaliśmy nad podstawami kilku wariantów i to podziałało – dodał.
- Hornets zagrali dzisiaj po raz kolejny bez LaMelo Balla i Marka Williamsa, co zakończyło się szóstą porażką z rzędu. Ciężar gry po raz kolejny zmuszony był wziąć na siebie Terry Rozier, który do 25 punktów dodał 9 zbiórek i 7 asyst. 21 oczek zdobył Brandon Miller, a 19 wracający do gry niewpuszczony na ostatnie spotkanie w Kanadzie Miles Bridges.
- Pacers do zwycięstwa poprowadził Buddy Hield, który wraz z 25 punktami zanotował 4 zbiórki i 3 bloki. Po 19 punktów zdobyli Aaron Nesmith i Tyrese Haliburton, który dodał do dorobku drużyny 13 asyst. 18 punktów padło łupem Myles Turnera.
Maks Kaczmarek
ORLANDO MAGIC – MIAMI HEAT 106:115
- Do zwycięstwa nad Magic poprowadził Tyler Herro, zdobywca 28 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst. 23-letni obrońca trafił 10 z 17 rzutów z gry (59%) i 4 z 5 prób za trzy (80%). – Czuję, że im więcej meczów rozegram, tym będę się czuł się bardziej komfortowo – powiedział Herro. – Nie jestem jeszcze w pełnej formie, ale chciałbym dodać, że jestem w stanie wznieść się na jeszcze wyższy poziom – dodał.
- 18 punktów i 7 zbiórek uzyskał Bam Adebayo. Bardzo dobrze zaprezentowali się rezerwowi Miami Heat, którzy zdobyli łącznie 53 punkty. Wśród nich najwięcej punktów osiągnął Haywood Highsmith (15). Po 12 oczek dołożyli Duncan Robinson (6 asyst), Thomas Bryant (5 zbiórek) i Josh Richardson. – Nasza ławka doprowadziła nas do tego zwycięstwa – powiedział trener, Erik Spoelstra. – Zakończyli drugą kwartę i większości zamknęli mecz – dodał.
- W szeregach Heat zabrakło Jimmy’ego Butlera, który zmaga się z kontuzją lewej łydki oraz Kevina Love’a, pauzującego z powodu choroby.
- Po stronie Orlando Magic brylował rezerwowy, Cole Anthony, autor 20 punktów. Rozgrywający Magików trafił 8 z 13 rzutów (62%). 15 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst zaaplikował Franz Wagner. 10 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst. Skuteczność jednego z liderów Magic pozostawiała wiele do życzenia, gdyż Banchero trafił zaledwie 2 z 12 rzutów z gry (17%). Dla klubu z Orlando była to trzecia porażka z rzędu.
Mateusz Malinowski
PHILADELPHIA 76ERS – MINNESOTA TIMBERWOLVES 127:113
- Joel Embiid pobił swój punktowy rekord sezonu, notując 51 oczek i 12 zbiórek. Gwiazdor Philly trafił 17 z 25 rzutów (68%) i 17 z 18 wolnych (94%). – Grając w ataku czułem się jakbym niczego na siłę nie wymuszał – powiedział Embiid, który w ostatnich 12 meczach zdobywa średnio 38,3 punktu, a w czterech z pięciu ostatnich meczów zdobywał co najmniej 40 punktów.
- Przyjąłem to, co mi dano. Próbowałem dowiedzieć się, kiedy należy zachować się agresywnie, a kiedy pozwolić kolegom z drużyny robić, co do nich należy – dodał. – Wygrywamy i tylko to się liczy. Statystyki są świetne i wspaniale jest je zamieszczać. Ale jeśli wiąże się to z przegraną, to inna historia. Jeśli wiąże się to zwycięstwem, to wiele znaczą – podkreślił.
- Dla Embiida był to siódmy mecz w karierze, w którym zdobył co najmniej 50 punktów. Zanotował także swój 12. mecz z rzędu, w którym zdobył 30 i więcej punktów i ponad 10 zbiórek. To najdłuższa taka passa w NBA od czasu, gdy Kareem Abdul-Jabbar zrobił to w 16 meczach z rzędu dla Milwaukee Bucks w sezonie 1971-72.
- Kapitalne spotkanie rozegrał również Tyrese Maxey, autor 35 punktów i 5 asyst. Obrońca Sixers trafił 12 z 24 rzutów (50%) i 5 z 12 prób za zza łuku (42%). Trzeci najlepszy wynik Szóstek to zaledwie 9 punktów Tobiasa Harrisa.
- Dla Wolves najwięcej punktów zdobył Anthony Edwards (27). Lider Wilków miał też 7 zbiórek i 5 asyst. Double-double zanotował Karl-Anthony Towns (23 punkty i 13 zbiórek). 21 oczek zainkasował Jaden McDaniels.
Mateusz Malinowski
BROOKLYN NETS – NEW YORK KNICKS 102:121
- Dla New York Knicks to pierwsze zwycięstwo na Brooklynie od czterech lat! Gdy Kevin Durant i Kyrie Irving byli w mieście, NYK przegrali w Barclays Center dziewięć kolejnych meczów. – Wydaje mi się, że wszystko wróciło do normy – przyznał Julius Randle. Knicks od początku mieli zdecydowanie więcej energii i prowadzili spotkanie od jego pierwszych minut.
- Dla podopiecznych Jacque’a Vaughna to czwarta porażka z rzędu. Nets spudłowali 11 z 13 pierwszych rzutów i relatywnie wcześnie pozwolili Knicks objąć prowadzenie. W przerwie meczu gracze Toma Thibodeau prowadzili 61:50. Drugą połowę otworzyli serią 11:0. Brooklyn Nets zbliżyli się na 13 punktów, ale kolejna seria Knicks w czwartej kwarcie pozwoliła im odłożyć mecz na półkę.
- W rotacji Nets brakuje Bena Simmons, Dennis Smitha Jr’a i Lonniego Walkera IV. 20 punktów (8/14 z gry, 4/6 za trzy), cztery zbiórki i dwie asysty Cama Johnsona i kolejnych 20 oczek (8/18 z gry, 4/17 za trzy), pięć asyst Cama Thomasa. Z kolei dla Knicks 26 punktów (9/20 z gry, 8/9 za jeden), siedem zbiórek i cztery asysty Juliusa Randle’a oraz 23 oczka (9/15 z gry, 5/10 za trzy), osiem zbiórek i trzy przechwyty Donte DiVincenzo.
TORONTO RAPTORS – DENVER NUGGETS 104:113
- To piąta wygrana Denver Nuggets w ostatnich sześciu meczach. W tym momencie podopieczni Michaela Malone’a mają wyjazdowy bilans 8-8. Po tym meczu Nikola Jokić przeciwko wszystkim zespołom w NBA rzucił 30 lub więcej punktów. Dla Jamala Murraya natomiast była to pierwsza wygrana w Kanadzie od grudnia 2018 roku. Na pewnym etapie przewaga Toronto Raptors urosła do 21 punktów.
- Jednak rzut za trzy Preciousa Achiuwy sprowadził prowadzenie do 5 oczek (91:95) na 6 minut przed końcem spotkania. Wtedy jednak w buty lidera ponownie wszedł Jokić, który przed końcem zdobył jeszcze dziewięć punktów i zabezpieczył wygraną swojego zespołu. – Ten mecz nagle stał się bardziej interesujący niż powinien – mówił po meczu trener Malone.
- Joker skończył noc mając na swoim koncie 31 punktów (13/23 z gry, 3/5 za trzy), 15 zbiórek, sześć asyst oraz dwa bloki. 20 oczek (9/22 z gry), cztery zbiórki, sześć asyst i dwa bloki zapewnił od siebie Jamal Murray. Natomiast dla Raptors 30 punktów (31/21 z gry), 10 zbiórek i pięć asyst Scottiego Barnesa oraz 18 oczek (7/16 z gry), pięć zbiórek Pascala Siakama.
CHICAGO BULLS – LOS ANGELES LAKERS 124:108
- Cały czas trwa poturniejowy kryzys Los Angeles Lakers. Odkąd ekipa z Miasta Aniołów zdobyła puchar, nie potrafi wrócić do formy, jaką prezentowała w trakcie ostatnich tygodni. Z kolei Chicago Bulls nabierają wiatru w żagle i pomimo absencji Zacha LaVine’a, prezentują coraz lepszą koszykówkę. W całym meczu gospodarze trafiali na 55% skuteczności z gry i aż ośmiu graczy zanotowało dwucyfrowy wynik punktowy.
- Poprzedniej nocy odnieśli trzecie zwycięstwo w ostatnich czterech meczach. Do listy kontuzjowanych dołączył niestety Torrey Craig, który opuści około 10 tygodni z powodu urazu stopy. W drugiej kwarcie strata Los Angeles Lakers sięgnęła 18 punktów, ale gościom udało się wrócić i zredukować ją do 2 oczek. Gospodarze szybko jednak odzyskali kontrolę i pod koniec meczu trenerzy opróżniali swoje ławki rezerwowych.
- Bulls są 7-2 pod nieobecność LaVine’a. Poprzedniej nocy najlepiej punktującym graczem Byków był DeMar DeRozan z 27 punktami (12/16 z gry), siedmioma zbiórkami i dziewięcioma asystami. Kolejnych 17 oczek (7/18 z gry, 3/6 za trzy), siedem zbiórek i pięć asyst Coby’ego White’a. Dla Lakers 25 punktów (10/18 z gry), 10 zbiórek i dziewięć asyst LeBrona Jamesa i 19 oczek (7/15 z gry), 14 zbiórek, trzy asysty, dwa bloki Anthony’ego Davisa.
HOUSTON ROCKETS – ATLANTA HAWKS 127:134
- Gdyby tylko Trae Young grał na takim poziomie regularnie, to Atlanta Hawks mogłaby myśleć o tym, by naprawdę włączyć się do walki z czołówką Wschodniej Konferencji. Goście wytrzymali napór Houston Rockets w końcówce spotkania i tym samym przerwali ich 11-meczową serię zwycięstw przed własną publicznością. Chociaż seria 14:0 miejscowych w samej końcówce trochę Hawks nastraszyła.
- Na 90 sekund przed końcem gospodarze zeszli do 123:127. Wtedy jednak trójka Saddiqa Beya przywróciła Hawks na bezpieczny dystans, gdy na tablicy wyników pozostawało 35 sekund. – To był najważniejszy rzut tego meczu – mówił zaraz po spotkaniu trener Quin Snyder. Hawks w pierwszej kwarcie rzucili osiem trójek i prowadzili różnicą 20 punktów. W kolejnych częściach nie byli już tak skuteczni, ale długimi fragmentami kontrolowali wydarzenia.
- Trae Young zanotował 30 punktów (10/18 z gry, 5/8 za trzy) i 14 asyst. To jego piąty meczu z rzędu z dorobkiem 30+ punktów i 10+ asyst. Wcześniej taką serię mieli tylko Russell Westbrook w 2017 i Michael Jordan w 1989. Z ławki 22 oczka (8/14 z gry, 4/8 za trzy), cztery zbiórki i pięć asyst Bogdana Bogdanovicia. Dla Rockets 34 punkty (8/14 z gry, 4/7 za trzy, 14/14 za jeden), 13 zbiórek i cztery bloki Jabariego Smitha. Kolejne 32 oczka (10/20 z gry, 9/9 za jeden), 15 asyst Freda VanVleeta.
DALLAS MAVERICKS – LOS ANGELES CLIPPERS 111:120
- To już dziewiąta wygrana z rzędu Los Angeles Clippers. Zespół wygląda w ostatnim czasie bardzo dobrze i przedstawia się jako jeden z głównych pretendentów do tego, by na koniec sezonu podnieść trofeum Larry’ego O’Briena. Na pewnym etapie starcia z Dallas Mavericks prowadzenie gości z LA urosło do 22 punktów. Gracze Tyronna Lue to utrzymywali i wygrali dziewiąty mecz z rzędu.
- Poza grą był Paul George, którego zmogła choroba. Koledzy wzięli jednak obowiązki związane ze zdobywaniem punktów na siebie. W rotacji Mavs cały czas brakuje natomiast Kyriego Irvinga, który leczy kontuzjowaną stopę. W końcówce czwartej kwarty LAC prowadzili jednym punktem, gdy Kawhi Leonard trafił lay-up po podaniu George’a Powella. Seria 9:0 sprawiła, że LAC dokończyli mecz bez niepotrzebnych nerwów.
- Kawhi zanotował na swoje konto 30 punktów (12/22 z gry), 10 zbiórek oraz pięć asyst. Z ławki 21 oczek (7/10 z gry, 3/6 za trzy), trzy zbiórki i dwie asysty Powella, który przejął na siebie obowiązki PG 13. Dla Mavs 28 punktów (9/25 z gry, 8/11 za jeden), 10 zbiórek i 10 asyst autorstwa Luki Doncicia oraz 21 oczek (8/21 z gry, 3/11 za trzy), trzy asysty i trzy przechwyty Tima Hardawaya Jr’a.
SACRAMENTO KINGS – BOSTON CELTICS 119:144
- Pomimo absencji Jaysona Tatuma, który potrzebował odpocząć z uwagi na obolałą kostkę, Boston Celtics odkuli się po porażce z Golden State Warriors i całkowicie zdominowali Sacramento Kings. Dla podopiecznych Joe Mazzulli to szósta wygrana w ostatnich siedmiu meczach. C’s zepsuli zatem imprezę urodzinową De’Aarona Foxa, który liczył na czwarte zwycięstwo z rzędu swojej drużyny. Gdy przestały dla Sacramento Kings wpadać rzuty za trzy, goście z Bean-Town przejęli kontrolę nad spotkaniem.
- Trójki Derricka White’a i Jrue Holidaya pozwoliły Celtics otworzyć 21-punktowe prowadzenie w trzeciej kwarcie spotkania. Po tym gospodarze się już nie podnieśli. 28 punktów (10/13 z gry, 6/9 za trzy), siedem asyst White’a i kolejne 28 oczek (11/21 z gry, 6/7 za jeden), pięć zbiórek oraz sześć asyst Jaylena Browna. Do tego 24 punkty (7/11 z gry, 3/4 za trzy), dziewięć zbiórek i sześć bloków Kristapsa Porzingisa. Dla Kings 29 punktów (9/16 z gry, 6/8 za trzy), trzy asysty i trzy przechwyty Foxa oraz 13 oczek (6/14 z gry), 10 zbiórek i osiem asyst Domantasa Sabonisa.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET