Trwa seria porażek San Antonio Spurs. W zasadzie osiągnęła już historyczne rozmiary. W poniedziałek Spurs przegrali po raz 17 z rzędu, ustanawiając tym samym nowy niechlubny rekord klubu. Poprzedni rekord wynosił 16 kolejnych meczów bez zwycięstwa i został ustanowiony… w poprzednim sezonie.
To już ponad miesiąc, odkąd fani San Antonio Spurs cieszyli się ze zwycięstwa swojego zespołu. W poniedziałek teksańska drużyna przegrała 82:93 z Houston Rockets i zaliczyła tym samym 17 porażkę z rzędu, co jest nowym niechlubnym rekordem klubu. Na nic zdał się solidny występ Spurs po bronionej stronie parkietu, bo bardzo mocno szwankowała tym razem ofensywa. Podopieczni trenera Gregga Popovicha w drodze do zaledwie 82 punktów trafili tylko pięć z 41 trójek.
Kolejny dobry indywidualnie występ zaliczył Victor Wembanyama, który do 15 punktów dodał 18 zbiórek oraz pięć bloków. Miał też spektakularne momenty jak choćby ten plakat z udziałem Alperena Senguna z trzeciej kwarty:
Jednak nawet Wembanyama nie jest w stanie przerwać serii porażek Spurs, którzy w tej chwili z bilansem 3-19 zajmują ostatnie miejsce w tabeli konferencji zachodniej. Kibice SAS mogą przynajmniej pocieszać się, że zła passa ich klubu nie jest na ten moment najdłuższą aktywną serią porażek w NBA, bo Detroit Pistons w poniedziałek przegrali… 20 kolejne spotkanie, tym razem ulegając w starciu z Indiana Pacers przed własną publicznością.
Kolejna szansa dla Spurs na przerwanie złej passy w środę, ale łatwo nie będzie, bo do Teksasu przyjedzie ekipa Los Angeles Lakers, czyli zwycięzcy pierwszej edycji turnieju NBA. Co więcej, Spurs i Lakers zagrają ze sobą także w piątek. W meczach tych nie zobaczymy już Jeremy’ego Sochana w roli podstawowego rozgrywającego Spurs, bo Popovich przynajmniej na razie od tego eksperymentu zdecydował się odejść, co przekazał w poniedziałek Shams Charania.