Przez lata Tom Thibodeau był wielokrotnie krytykowany za to, że nie ściąga z parkietu najważniejszych zawodników w momencie, gdy wynik spotkania jest już w zasadzie rozstrzygnięty. Wielu wciąż przypomina sytuację z 2012 roku, kiedy w takich właśnie okolicznościach poważnej kontuzji doznał Derrick Rose. Mimo tego Thibs nadal się nie nauczył. W piątek doszło do kolejnego tego typu incydentu.
Do końca spotkania zostało 20 sekund. Boston Celtics mieli 10 punktów przewagi, a dodatkowo Derrick White stanął na linii rzutów wolnych, aby tę przewagę powiększyć. Mimo wszystko Tom Thibodeau nie zdecydował się wtedy ściągnąć z parkietu swoich najważniejszych zawodników. Tymczasem po drugim rzucie wolnym White’a w bardzo przypadkowy sposób kostkę podkręcił Jalen Brunson. Stanął bowiem na nodze Paytona Pritcharda, co spowodowało uraz, przez który Brunson musiał natychmiast udać się do szatni.
W zasadzie od razu po tej sytuacji pojawiły się komentarze krytykujące Thibodeau za to, że w rozstrzygniętym już meczu wciąż trzymał na parkiecie takich zawodników jak Brunson czy Julius Randle. Szkoleniowiec Knicks po spotkaniu wprost stwierdził jednak, że „nie żałuje”, że zostawił tych graczy na boisku. Fani nowojorskiego zespołu szybko przypomnieli sytuację sprzed dwóch lat, gdy w podobnych okolicznościach kontuzji doznał RJ Barrett.
Na razie nie wiadomo, czy Brunson z powodu skręcenia kostki będzie zmuszony pauzować. Obrońca w sobotę wziął udział w ceremonii absolwentów na uniwerku Villanova przy okazji meczu z UCLA i nie było po nim widać, aby kostka mu dokuczała. Można więc przypuszczać, że tym razem udało się uniknąć nieszczęścia i podstawowy rozgrywający New York Knicks miał sporo szczęścia, a wszystko skończy się tylko na strachu.
Niektórzy kibice Knicks uznali jednak, że kolejny taki incydent to wystarczający powód, aby nawoływać do zwolnienia Thibodeau. Pozostaje on więc bardzo elektryzującą postacią wśród fanów NYK, gdyż nie sposób nie docenić też faktu, że odkąd objął zespół, to Knicks notują dobre wyniki. W poprzednim sezonie po raz pierwszy od 10 lat udało im się nawet dotrzeć do drugiej rundy fazy play-off NBA, gdzie jednak odpadli w rywalizacji z zespołem Miami Heat.