Po przerwie związanej z ćwierćfinałowymi spotkaniami turnieju w trakcie sezonu, do gry wróciły pozostałe zespoły. Wielki popis zaprezentował Luka Doncić, który potrzebował niespełna 20 minut w pierwszej połowie, by odnotować triple-double, a jego Dallas Mavericks pokonali Utah Jazz różnicą 50 punktów. Emocji nie zabrakło w Atlancie, gdzie po wymianie ciosów w ostatnich sekundach Brooklyn Nets ograli Hawks. Gorszą noc ma za sobą Jeremy Sochan. Reprezentant Polski zaczął mecz na ławce rezerwowych i nie zaliczył najlepszego występu. Błysnął natomiast Joel Embiid, którego 50 punktów poprowadziło Sixers do zwycięstwa nad Wizards. Równie efektowny był Desmond Bane, który odnotował 49 „oczek” i również dał swojej ekipie zwycięstwo.



Cleveland Cavaliers – Orlando Magic 121:111

Statystyki na PROBASKET

  • Już pierwsza kwarta wskazała, kto jest tej nocy lepiej dysponowanym zespołem. Cleveland Cavaliers świetnie weszli w mecz i już po kilkunastu minutach cieszyli się komfortowym prowadzeniem (37:20).
  • W drugiej kwarcie Orlando Magic zdołali finalnie rzucić wyzwanie przeciwnikom, a pojedynek strzelecki z Donovanem Mitchellem urządził sobie Paolo Banchero. Do przerwy obaj panowie zdobyli odpowiednio 23 oraz 20 punktów. Starania 21-letniego skrzydłowego pozwoliły przyjezdnym zmniejszyć stratę, ale tylko w nieznaczny sposób (65:52).
  • Świetny fragment trzeciej „ćwiartki” w wykonaniu przyjezdnych pozwolił im zbliżyć się nawet na pięć punktów (75:70). W porę odpowiedzieli jednak Donovan Mitchell i Darius Garland, a po chwili przewaga Cavs znów była dwucyfrowa. Magic nie udało się już powtórzyć tego wyczynu i zawodnicy Cleveland do ostatniej syreny utrzymywali bezpieczne prowadzenie.
  • Kluczem do zwycięstwa Cavs była przede wszystkim postawa Donovana Mitchella (35 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst; 5/10 za trzy) oraz Dariusa Garlanda (26 punktów, 9 asyst). Evan Mobley dorzucił 16 „oczek”, a Max Strus do 17 dołożył jeszcze sześć asyst i pięć zbiórek.
  • Pomimo porażki fantastyczny mecz rozegrał Paolo Banchero, autor 42 punktów, sześciu zbiórek i dwóch bloków. Był on również jedynym zawodnikiem Magic z dodatnim wskaźnikiem +/- (+2). Wspierali go m.in. mający ogromne problemy ze skutecznością Franz Wagner (14 punktów, 9 asyst, 3 przechwyty; 3/16 z gry) oraz wchodzący z ławki Cole Anthony (19 punktów, 7 zbiórek).

Detroit Pistons – Memphis Grizzlies 102:116

Statystyki na PROBASKET

  • Choć naprzeciwko siebie stanęły zespoły z dna tabeli NBA, to emocji nie zabrakło. Od początku meczu ciężar gry Memphis Grizzlies nieśli na swoich barkach Jaren Jackson Jr. oraz Desmond Bane, którzy do przerwy zdobyli po 17 punktów. Po drugiej stronie odpowiadali jednak Bojan Bogdanović, Kilian Hayes czy Cade Cunningham i to Detroit Pistons prowadzili po dwóch kwartach nieznaczną różnicą (56:52).
  • W trzeciej kwarcie przyjezdni z Tennessee byli w stanie tylko nieznacznie zbliżyć się z wynikiem, choć w pewnym momencie wydawało się nawet, że „Tłoki” będą mogły odskoczyć z wynikiem (69:61). Obraz gry całkowicie zmienił się jednak w ostatniej „ćwiartce”.
  • Ostatnia część przebiegła pod dyktando podopiecznych Taylora Jenkinsa. Grizzlies wygrali tę odsłonę 34:18 i uniknęli tym samym walki o pozytywny rezultat w ostatnich minutach. Raz jeszcze kluczowe okazały się trafienia Desmonda Bane’a, który swój występ tej nocy zakończył z dorobkiem 49 punktów (rekord kariery), sześciu zbiórek i ośmiu asyst.
  • Oprócz Bane’a dobrze wypadł też Jaren Jackson Jr., który dołożył 24 „oczka” i cztery zbiórki. Kluczowa okazała się również obecność Johna Konchara, autora dziewięciu punktów i siedmiu zbiórek, którego wskaźnik +/- wyniósł +22.
  • Po stronie Pistons najlepszym punktującym był Bojan Bogdanović (22 punkty, 7 asyst, 3 przechwyty). Double-double popisali się natomiast Cade Cunningham (16 punktów, 10 asyst; 6/14 z gry) oraz Jalen Duren (17 punktów, 11 zbiórek).

Washington Wizards – Philadelphia 76ers 126:131

Statystyki na PROBASKET

  • Choć wyraźnym faworytem tego pojedynku byli Philadelphia 76ers, to spotkanie przebiegało w bardzo wyrównany sposób (29:25). W pierwszej odsłonie to Washington Wizards zdołali wypracować sobie przewagę i choć do przerwy dwoił się i troił Joel Embiid (26 punktów, 6 zbiórek), to przyjezdni z Miasta Braterskiej Miłości musieli gonić wynik (62:60).
  • Po powrocie na parkiet Sixers nieznacznie odskoczyli (95:99), ale wszystko i tak miało rozstrzygnąć się w końcówce, do której w lepszym położeniu podeszli goście. Na 40,1 sekundy przed końcem Deni Avdija zmniejszył stratę Wizards do czterech punktów (121:125). Szóstki wykorzystały niemal cały należny im czas na rozegranie kolejnej akcji i zakończyli ją punktami Embiida.
  • Po przerwie na żądanie kolejne trafienie dołożył Tyus Jones i Washington cały czas był w zasięgu dwóch posiadań. Ostatecznie musieli jednak posiłkować się taktycznymi przewinieniami, ale na linii rzutów wolnych bezbłędny był De’Anthony Melton (4/4), który pomimo trójki Danilo Gallinariego przypieczętował zwycięstwo swojego zespołu.
  • Fantastyczną noc ma za sobą Joel Embiid, autor 50 punktów, 13 zbiórek, siedmiu asyst, jednego przechwytu i jednego bloku (19/29 z gry; 11/13 z linii). Tyrese Maxey dołożył 26 „oczek” i siedem asyst, z kolei De’Anthony Melton odnotował 19 punktów.
  • Po stronie Wizards solidnie wypadł Jordan Poole, który skończył pojedynek z dorobkiem 23 punktów. Tyus Jones otarł się o tripe-double, zdobywając 20 punktów i osiem asyst. Daniel Gafford dorzucił 18 „oczek”.

Atlanta Hawks – Brooklyn Nets 113:114

Statystyki na PROBASKET

  • W mecz lepiej weszli zawodnicy Atlanta Hawks, ale kiedy to za sprawą przede wszystkim Camerona Johnsona i Mikala Bridgesa Brooklyn Nets zdołali odrobić straty, wynik przez długi czas oscylował w granicach remisu. To właśnie wspomniany duet napędzał ataki nowojorczyków, ale po drugiej stronie za ofensywę odpowiadali Trae Young i Dejounte Murray, a ich skuteczność dała Jastrzębiom nieznaczną przewagę do przerwy (56:53).
  • Po wyrównanej walce w kolejnych minutach o końcowym rezultacie miała zadecydować końcówka. Przy wyniku 110:112 na korzyść Nets zawodnicy Atlanty mieli 22 sekundy na rozegranie ostatniej akcji po przerwie na żądanie. Trae Young potrzebował jednak niespełna pięciu sekund, żeby zaliczyć trafienie za trzy i wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.
  • To dało jednak szansę przyjezdnym. Ciężar gry na swoje barki wziął Mikal Bridges, który po indywidualnym ataku i rzucie z półdystansu zapewnił Brooklynowi zwycięstwo. Hawks mieli jeszcze czas na jedną próbę, ale okazała się ona nieskuteczna.
  • Autor zwycięskiego rzutu Mikal Bridges poprowadził swój zespół do zwycięstwa z dorobkiem 32 punktów, pięciu zbiórek i sześciu asyst (7/13 z gry, 3/4 za trzy). Cam Johnson dołożył 17 „oczek”, z kolei wchodzący z ławki Dorian Finney-Smith 15.
  • Trae Young odnotował ostatecznie 30 punktów, z kolei Saddiq Bey dołożył 21. Bliski triple-double był Dejounte Murray, który zakończył mecz z dorobkiem 13 „oczek”, 10 zbiórek i dziewięciu asyst. O podwójną zdobycz otarł się z kolei Clint Capela (9 punktów, 12 zbiórek).

Minnesota Timberwolves – San Antonio Spurs 102:94

Statystyki na PROBASKET

  • Gregg Popovich zdecydował się na kolejne rotacje składem i tym razem ucierpiał na tym Jeremy Sochan. Po raz pierwszy w tym sezonie reprezentant Polski rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a w wyjściowej piątce San Antonio Spurs pojawili się Devin Vassell, Keldon Johnson, Cedi Osman, Victor Wembanyama oraz Zach Collins.
  • Dla 20-latka nie była to niestety zmiana przynosząca (jak dotąd) pozytywny rezultat. Do przerwy Sochan miał problemy ze wstrzeleniem się w ofensywę (1/7 z gry; 1 asysta). Jego partnerzy wykorzystali z kolei kiepską dyspozycję Minnesota Timberwolves i po dwóch kwartach do „Ostrogi” cieszyły się prowadzeniem (46:53).
  • W drugiej połowie Leśne Wilki przejęły jednak inicjatywę i choć wciąż nie prezentowały swojej najlepszej formy (przede wszystkim Anthony Edwards, który miał tej nocy spore problemy ze skutecznością), to udało im się odzyskać prowadzenie (84:79). Po odskoczeniu z wynikiem w czwartej kwarcie za sprawą serii 11:0 Spurs nie mieli już szans na nawiązanie walki.
  • Jako rezerwowy Jeremy Sochan spędził ostatecznie na parkiecie 22 minuty i w tym czasie zanotował 6 punktów (3/10 z gry), dwie zbióki i jeden blok. Zdecydowanie lepiej wypadli przede wszystkim autor double-double Keldon Johnson (24 punkty, 10 zbiórek) oraz Devin Vassell (22 punkty). Podwójną zdobycz odnotował też Victor Wembanyama (12 punktów, 10 zbiórek).
  • Bardziej efektowne double-double zaliczył jednak Rudy Gobert, który tej nocy skompletował 16 punktów i 21 zbiórek. Karl-Anthony Towns dołożył 14 „oczek” i 10 zebranych piłek. Mike Conley był natomiast najlepszym punktującym swojego zespołu z dorobkiem 18 punktów.

Toronto Raptors – Miami Heat 103:112

Statystyki na PROBASKET

  • Od początku spotkania wyjątkowo aktywny był Caleb Martin, który do przerwy skompletował aż 23 „oczka” i był jednym z głównych architektów ofensywy Miami Heat. W pierwszej kwarcie goście z Florydy zdobyli 37 punktów i na wiele pozwolili również swoim rywalom (32:37).
  • W drugiej odsłonie było już nieco gorzej, co wykorzystali przede wszystkim Pascal Siakam i OG Anunoby. Trójka pierwszego z wymienionych pozwoliła ostatecznie zniwelować straty i po odrobieniu ośmiu punktów straty wyprowadzić Toronto Raptors na prowadzenie (66:64).
  • Po powrocie na parkiet ofensywy obu ekip miały problemy z odnalezieniem optymalnego rytmu i trafiały mniej niż 38% swoich rzutów z gry. Dobrze odnajdywał się jednak Jimmy Butler, który sprawił, że to Heat zamknęli trzecią część z przewagą (84:87).
  • Na niespełna cztery minuty przed końcową syreną wydawało się, że walka o zwycięstwo potrwa do ostatnich sekund (94:97). Na wysokości zdania stanęli wówczas jednak Duncan Robinson i Orlando Robinson. Ich dziewięć „oczek” dla swojego zespołu i seria punktowa 9:2 dały Heat dziesięciopunktową przewagę, której już nie wypuścili z rąk.
  • Wyjściowa piątka Heat była tej nocy niezwykle efektywna. Duncan Robinson zakończył mecz ze wskaźnikiem +/- na poziomie +33 (21 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst). Równie imponujący pod tym względem był Orlando Robinson (+27; 15 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty). Double-double dołożył też Caleb Martin (24 punkty, 12 zbiórek).
  • Ofensywę Raptors napędzali przede wszystkim Pascal Siakam (30 punktów, 4 zbiórki, 6 asyst; 11/11 z linii) oraz OG Anunoby (23 punkty, 8 zbiórek, 5 asyst). Solidnie wypadł też wchodzący z ławki Gary Trent Jr. (15 pkt).

Chicago Bulls – Charlotte Hornets 111:100

Statystyki na PROBASKET

  • Chicago Bulls znów bez Zacha LaVine’a nie miały najłatwiejszej przeprawy po zwycięstwo z Charlotte Hornets. Szerszenie sprawiły im problemy przede wszystkim w pierwszej połowie, a to głównie za sprawą dobrze dysponowanego wówczas Gordona Haywarda. Jego trafienia utrzymywały gości w grze (48:44).
  • Ogromny wpływ na końcowy rezultat miała trzecia kwarta, którą Byki wygrały 35:20, a ich przewaga wynosiła już nawet 19 „oczek” (83:64). W ostatniej części Hornets ponownie wrzucili wyższy bieg, ale zdołali jedynie zmniejszyć rozmiary swojej porażki.
  • DeMar DeRozan wziął na siebie odpowiedzialność za zespół i w końcowym rozrachunku zdobył 29 punktów i sześć asyst. Double-double w postaci 20 punktów i 12 zbiórek odnotował z kolei Nikola Vucević. Bliski podwójnej zdobyczy był Coby White, autor 19 punktów i dziewięciu zbiórek.
  • Dobry mecz zaliczył Gordon Hayward, który przygasł co prawda w trzeciej, kluczowej dla losów pojedynku odsłonie, ale zdobył łącznie 27 punktów, cztery zbiórki oraz cztery asysty i jako jedyny zawodnik Charlotte miał dodatni wskaźnik +/-. Terry Rozier dołożył 25 „oczek” i siedem asyst, ale trafił tylko 1 z 11 rzutów za trzy.

Houston Rockets – Oklahoma City Thunder 110:101

Statystyki na PROBASKET

  • Od pierwszych minut Houston Rockets utrzymywali się na prowadzeniu i skutecznie ograniczali ofensywny potencjał Oklahoma City Thunder. W pojedynku z Alperenem Sengunem, który do przerwy skompletował 14 punktów i był najlepszym punktującym swojego zespołu, kiepsko wypadał Chet Holmgren. Sytuację próbował ratować Shai Gilgeous-Alexander, ale do przerwy to „Grzmoty” musiały gonić wynik (55:50).
  • Po przerwie niewiele się zmieniło. Rakiety rozpoczęły od ucieczki, Thunder zdołali odpowiedzieć, ale w dalszym ciągu to gospodarze utrzymywali się na nieznacznym prowadzeniu (80:74). Dopiero w czwartej odsłonie za sprawą trafień m.in. Aarona Holidaya czy Tariego Easona przewaga Houston wzrosła nawet do 17 „oczek” i losy spotkania były już wówczas przesądzone.
  • Trzech zawodników Rockets przekroczyło tej nocy granicę 20 „oczek”: Dillon Brooks (23 punkty, 4 zbiórki), Alperen Sengun (21 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst) oraz rezerwowych Aaron Holiday (22 punkty, 6 zbiórek, 4 asysty). Na wyróżnienie zapracowali też Jalen Green (15 punktów, 7 zbiórek) oraz Jabari Smith Jr. (6 punktów, 18 zbiórek).
  • Dwoił się i troił Shai Gilgeous-Alexander, autor 33 punktów, sześciu asyst i sześciu przechwytów, ale brakowało mu wsparcia. Jalen Williams dołożył 13 „oczek”, a Aaron Wiggins 11. Zawiedli Josh Giddey (8 punktów, 6 asyst; 3/11 z gry) i Chet Holmgren (4 punkty, 5 zbiórek, 6 bloków; 2/9 z gry).

Dallas Mavericks – Utah Jazz 147:97

Statystyki na PROBASKET

  • To było show zarówno Luki Doncicia, jak i całych Dallas Mavericks. Słoweniec był motorem napędowym swojego zespołu – przede wszystkim w pierwszej połowie – i jeszcze przed przerwą zdołał skompletować triple-double. Luka potrzebował bowiem niespełna 20 minut na odnotowanie 29 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst na fantastycznej skuteczności (62% z gry, 66% za trzy).
  • Dla Doncicia było to pierwsze triple-double w karierze wywalczone do przerwy. Było to też pierwsze triple-double do przerwy w historii, w którym zawodnik zdobył co najmniej 25 „oczek”. Dodatkowo, w ciagu ostatnich 25 lat tylko jednemu zawodnikowi udało się odnotować triple-double w postaci co najmniej 40-10-10 po trzech kwartach, tak jak dziś zrobił to Doncić. Dwukrotnie (w 2016 i 2019) dokonał tego James Harden.
  • W końcowym rozrachunku Doncić zdobył dokładnie 40 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst, a w czwartej kwarcie nie pojawił się już na parkiecie. Kyrie Irving dołożył 26 punktów i rozdał cztery asysty. Cenne wsparcie dostarczył też Tim Hardaway Jr., autor 17 „oczek”.
  • Mavs całkowicie zdominowali swojego przeciwnika, wygrywając każdą z kwart różnicą kolejno 11, 12, 12 i 15 punktów. Po stronie Utah Jazz najlepszym punktującym był Ochai Agbaji, zdobywca 21 punktów. Trudno jednak doszukiwać się tej nocy większych pozytywów w grze Jazzmanów.

Golden State Warriors – Portland Trail Blazers 110:106

Statystyki na PROBASKET

  • Od początku spotkania liderzy Golden State Warriors prezentowali fatalną dyspozycję. Do przerwy Stephen Curry i Klay Thompson trafili łącznie tylko 1 z 13 rzutów z gry, a najlepszym punktującym Wojowników był Draymond Green (10 pkt). Po drugiej stronie parkietu błyszczał natomiast Shaedon Sharpe, który razem z Anfernee Simonsem, dla którego był to dopiero drugi mecz w tym sezonie z uwagi na kontuzję, napędzał ofensywę Portland Trail Blazers (48:55).
  • Podczas gdy problemy ze skutecznością Klaya Thompsona i Andrew Wigginsa wciąż się ciągnęły, przebudził się nieco Curry, który miał ogromny wpływ na zwycięstwo 34:31 w trzeciej kwarcie i zbliżenie się z wynikiem (82:86), choć w pewnym momencie GSW tracili już nawet tylko jedno „oczko” do rywala.
  • Kiedy Anfernee Simons wykorzystał dwa rzuty osobiste na 3:43 przed końcem, dał on tym samym Blazers ostatnie prowadzenie tej nocy (100:101). Chwilę później odpowiedział Jonathan Kuminga, a po dwóch z rzędu pudłach gości kolejne trafienie dołożył Klay Thompson.
  • Na 10 sekund przed ostatnią syreną Stephen Curry zaliczył kluczowe trafienie zza łuku, którym powiększył przewagę Wojowników do czterech punktów. Simons odpowiedział za dwa zaledwie po pięciu sekundach, ale zawodnicy Portland musieli już ratować się taktycznymi przewinieniami. Tym razem nie Thompson nie zawiódł i skutecznie wyegzekwował dwie próby i przypieczętował tym samym zwycięstwo GSW.
  • Po kiepskiej pierwszej połowie Stephen Curry w porę się przebudził i w końcowym rozrachunku odnotował 31 punktów i pięć zbiórek. Wsparcie zapewnili mu przede wszystkim zmiennicy. Dario Sarić i Jonathan Kuminga zdobyli po 13 „oczek”, z kolei Moses Moody 12. Brandin Podziemski spędził na parkiecie 21 minut i w tym czasie odnotował trzy punkty, pięć zbiórek i jedną asystę (1/3 z gry). Zawiódł Klay Thompson, który zdobył 11 punktów, ale był bardzo nieskuteczny (3/13 z gry, 1/8 za trzy).
  • Po stronie Blazers dobry występ zaliczyli Anfernee Simons (28 punktów, 4 asysty; 6/13 za trzy) oraz Shadeon Sharpe (26 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst). Wchodzący z ławki rezerwowych 2. wybór tegorocznego Draftu Scoot Henderson zdobył 9 „oczek” i cztery asysty, ale miał najgorszy wskaźnik +/- z całego zespołu (-15).

Los Angeles Clippers – Denver Nuggets 111:102

Statystyki na PROBASKET

  • Jeden z najciekawiej zapowiadających się pojedynków tej nocy. Dwa zespoły z mistrzowskimi aspiracjami dostarczyły nam interesujący pojedynek, w który zdecydowanie lepiej weszli jednak Denver Nuggets. Goście wygrali pierwszą kwartę 36:21, ale w drugiej odsłonie byli już nie do poznania.
  • Druga część należała bowiem do Los Angeles Clippers, którzy odpowiedzieli wynikiem 40:21 i skromnym prowadzeniem do przerwy (61:57). Spora w tym zasługa Normana Powella, który skutecznie pracował w ofensywie i w najlepszy możliwy sposób wspierał Jamesa Hardena i Paula George’a.
  • Po powrocie na parkiet po przerwie LAC wyraźnie brakowało skuteczności w wykończeniu ataków, co doprowadziło do zdobycia jedynie 18 punktów. Nuggetes nie byli jednak w stanie w pełni wykorzystać momentu słabości rywala i choć odzyskali prowadzenie, to nie odskoczyli z wynikiem (79:82).
  • Świetnie ostatnią „ćwiartkę” od pięciu kolejnych punktów rozpoczął Russell Westbrook, a po dwóch trójkach Paula George’a to Clippers ponownie byli na prowadzeniu. Chwilę później kilka trafień dorzucili Kawhi Leonard i Harden, dzięki czemu przewaga przyjezdnych wzrosła do sześciu „oczek” (103:97). W kluczowym momencie zawodnikom Denver zabrakło skuteczności, przez co nie mogli nawiązać już walki.
  • Paul George był najlepiej punktującym zawodnikiem gospodarzy z dorobkiem 25 punktów i ośmiu zbiórek. Double-double w postaci 20 „oczek” i 11 asyst dołożył James Harden. Norman Powell i Kawhi Leonard zakończyli mecz, zdobywając po 17 punktów.
  • Pomimo porażki triple-double odnotował Nikola Jokić, choć jego skuteczność pozostawia wiele do życzenia (22 punkty, 15 zbiórek, 10 asyst; 9/32 z gry). Jamal Murray zdobył 23 punkty i rozdał sześć asyst, z kolei Michael Porter Jr. dorzucił 18 „oczek”.

Wspieraj PROBASKET

  • Robiąc zakupy wybierz oficjalny sklep adidas.pl
  • Albo sprawdź ofertę oficjalnego sklep Nike
  • Zarejestruj się i znajdź świetne promocje w sklepie Lounge by Zalando
  • Planujesz zakup NBA League Pass? Wybierz nasz link
  • Zobacz czy oficjalny sklep New Balance nie będzie miał dla Ciebie dobrej oferty
  • Jadąc na wakacje sprawdź ofertę polskich linii lotniczych LOT
  • Lub znajdź hotel za połowę ceny dzięki wyszukiwarce Triverna




  • Subscribe
    Powiadom o
    guest
    18 komentarzy
    najstarszy
    najnowszy oceniany
    Inline Feedbacks
    View all comments