Miami Heat byli gotowi zapłacić więcej za pozyskanie Jrue’a Holidaya niż Damiana Lillarda — wynika z informacji przedstawionych przez Ethana J. Skolnickiego z portalu 5 Reasons Sports. Dziennikarz wymienił kilka powodów, dla których Heat tak wysoko cenią Holidaya. Ostatecznie Portland Trail Blazers doszli do porozumienia z Milwaukee Bucks, gdzie w tym sezonie występuje Lillard. Holiday z kolei to najnowszy nabytek Boston Celtics, do których trafił kilka dni po transferze do Blazers.
Według wielu doniesień Miami Heat zrobili wiele, by pozyskać Damiana Lillarda z Portland Trail Blazers — klub z Florydy był preferowanym przez rozgrywającego kierunkiem, gdy latem poprosił władze Blazers o wymianę. Ostatecznie jednak lepszą ofertę z perspektywy zespołu z Oregonu zaprezentowali Milwaukee Bucks i to do nich trafił 33-latek. Heat wyżej mieli cenić Jrue’a Holidaya, który był częścią tej wymiany.
Holiday został oddany do Blazers w zamian za Lillarda, ale po kilku dniach nowy klub wysłał go do Boston Celtics. Z najnowszych informacji wynika, że w tym czasie zainteresowani transferem rozgrywającego byli także Heat, którzy mieli oferować więcej, niż za Lillarda. Tak wynika ze słów dziennikarz portalu 5 Reasons Sports Ethana J. Skolnickiego.
— Kontrakt Jrue’a jest bardziej przyjazny. Gra w obronie, co bardzo cenią Heat. Jednocześnie władze klubu twierdziły, że Lillard tego nie robi — przekazał Skolnick.
Kontrakt Holidaya obowiązuje jeszcze tylko przez dwa lata — na następne rozgrywki ma zapisaną opcję zawodnika wartą 39 mln dol., z której może, ale nie musi skorzystać. Z kolei umowa Lillarda gwarantuje mu pieniądze do 2027 r. – do końca kontraktu Bucks wypłacą mu ponad 170 mln dol.
Bez dwóch zdań Holiday jest także dużo lepszym obrońcą od Lillarda, o czym Bucks mogą przekonać się na początku sezonu. Nie ulega jednak wątpliwości, że Lillard dorobił się reputacji jednego z najlepszych zawodników w NBA głównie ze względu na umiejętności ofensywne, którymi zdecydowanie przerasta Holidaya.
***