NBA uraczyła nas tej nocy dwunastoma spotkaniami. Wieczorne spotkanie Warriors-Clippers game-winnerem podsumował Paul George. Powrót Luki Doncicia i 30 punktów z rzędu w czwartej kwarcie nie uchroniło Mavericks przed porażką z Thunder. W pozostałych meczach Hornets przegrali z Timberwolves, Lakers pokonali zdecydowanie Rockets, Nets wygrali z Magic, Pacers ponownie błysnęli skutecznością w meczu z Heat, a Kings okazali się lepsi od Nuggets.
Los Angeles Clippers – Golden State Warriors 113:112
- Golden State Warriors bardzo szybko przejęli kontrolę nad meczem. Wojownicy dobrze dzielili się piłką i trafiali dużo rzutów z otwartych pozycji (19 asyst i 12 trafionych trójek w samej pierwszej połowie). Pod koniec pierwszej kwarty Warriors wyszli na dwucyfrowe prowadzenie, a w kolejnych minutach powiększali przewagę i po pierwszej połowie prowadzili blisko 20 punktami (67-48).
- Trzecia kwarta należała do Los Angeles Clippers. Gospodarze w znacznym stopniu odrobili straty (w pewnym momencie zaliczając run 17 2) i wrócili do meczu. Przed decydującą czwartą ćwiartką Clippers przegrywali 92-85. W czwartej kwarcie Wojownicy przez długi czas pozostawali na prowadzeniu, ale ich przewaga stopniowo topniała.
- Na 20 sekund przed końcem Warriors mieli piłkę i prowadzili 112-110. Stephen Curry po akcji indywidualnej spudłował z półdystansu. Russell Westbrook zanotował zbiórkę i Clippers mieli jeszcze szansę. Piłka trafiła do Paula George’a, który trafił step-backa za trzy, dając swojej drużynie prowadzenie. W ostatniej akcji meczu, Curry podał do czekającego w narożniku Draymonda Greena. Green oddał rzut, ale spudłował i Clippers cieszyli się z wygranej po emocjonującym finiszu.
- Najlepszy na parkiecie był Paul George, który zakończył spotkanie z dorobkiem 25 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. James Harden miał 21 punktów i 9 asyst, a Kawhi Leonard zdobył 20 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst. W Warrios Stephen Curry zanotował double-double (22 punkty i 11 asyst), a Draymond Green i Moses Moody dołożyli po 21 punktów.
Autor: Janusz Nowakowski
Charlotte Hornets – Minnesota Timberwolves 117:123
- Twin towers z Minnesoty wreszcie nie zawodzą. I to nie tylko w tym meczu, ale i w całym sezonie. W kolejnym spotkaniu po kontuzji LaMelo Balla Hornets postawili rywalom wysoko poprzeczkę. Timberwolves zdołali ją jednak pokonać dzięki dobrej dyspozycji swoich starterów w końcówce spotkania. Od 4:53 do syreny Karl-Anthony Towns i Rudy Gobert zdobyli 8 z 13 punktów drużyny w kolejnych dwóch minutach, gwarantując jej w ten sposób przewagę przed końcowym gwizdkiem.
- W całym meczu Towns zanotował 28 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst, a Rudy Gobert zapisał na swoim koncie 26 oczek na skuteczności 10-12, wraz z 12 zbiórkami. 23 punkty z ławki zdobył Naz Reid, a 14 oczek i 10 asyst padło łupem Mike’a Conley’a.
- Dla Hornets 23 punkty zdobył Terry Rozier, a 22 Miles Bridges.
Brooklyn Nets – Orlando Magic 129:101
- Koszykarze z Nowego Jorku zatrzymali ośmiomeczową serię zwycięstw zespołu z Florydy, prowadząc już po pierwszej kwarcie różnicą 21 punktów (43:22). Z każdą kolejną minutą gracze Jacque’a Vaughna powiększali swoją przewagę. –To wymaga wiele pracy – powiedział trener Nets. –Chodzi o przygotowanie się do gry i zrobienie wszystkiego, co niezbędne, aby wygrać – dodał.
- -Do zwycięstwa nad Magic poprowadził Mikal Bridges, zdobywca 42 punktów i 5 zbiórek. Lider Nets trafił 12 z 20 rzutów z gry (60%). –Byłem gotowy do gry. Po prostu nie podobała mi się ta ostatnia porażka z Charlotte Hornets… Chciałem tylko wygrać mecz – powiedział bohater spotkania.
- -22 punkty zanotował Spencer Dinwiddie, zaś 20 oczek, 7 zbiórek i 5 asyst zaliczył Cam Thomas. Obrońca Nets miał też 4 trójki (najwięcej w swojej drużynie). 14 punktów i 7 zbiórek dołożył Cameron Johnson. 10 oczek, 11 zbiórek i 6 asyst padło łupem Dennisa Smitha Juniora. Nets mieli ogromną przewagę na tablicach, wygrywając w zbiórkach 57:36.
- -W szeregach Magic najwięcej punktów (po 20) zdobyli Franz Wagner (7 zbiórek i 5 asyst) i Cole Anthony (5 zbiórek). Bliski triple-double był Paolo Banchero, autor 19 punktów, 10 zbiórek i 8 asyst. 18 oczek uzyskał Moritz Wagner.
Autor: Mateusz Malinowski
Detroit Pistons – Cleveland Cavaliers 101:110
- Dla Pistons była to 17. porażka z rzędu. –Kiedy przegrywasz tak wiele meczów, robisz wszystko co w twojej mocy, żeby wygrać mecz – powiedział trener Monty Williams. Do wygranej nad Pistons poprowadzili Max Strus (22 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst) oraz Darius Garland (22 punkty i 5 asyst). 20 punktów zaliczył Donovan Mitchell. Double-double uzyskał Jarrett Allen (19 punktów i 11 zbiórek).
- -Po stronie Pistons najlepiej zaprezentował się Cade Cunningham, autor 23 punktów, 8 zbiórek i 11 asyst. 22 punkty uzyskał Bojan Bogdanović, dla którego był to pierwszy mecz w obecnym sezonie. Double-double zdobył Jalen Duren (17 punktów i 11 zbiórek).
Autor: Mateusz Malinowski
Miami Heat – Indiana Pacers 129:144
- Kolejne historyczne spotkanie na koncie Indiana Pacers. Drużyna z Indianapolis zanotowała tej nocy 66% skuteczności z gry, co było drugim najlepszym spotkaniem pod tym względem w historii organizacji. Od momentu dołączenia Heat do NBA nikt ponadto nie zanotował przeciwko nim meczu na tak wysokiej skuteczności. I to wszystko bez Tyrese Haliburtona.
- Lider Pacers wstrzymany został od gry z powodu choroby. W szeregach gości aż czterech zawodników zanotowało co najmniej 20 punktów. 30 oczek na skuteczności 11-16 zdobył Bruce Brown, 22 oczka padły łupem Obi Toppina, a po 20 punktów zapisali na koncie rezerwowi Aaron Nesmith i T.J. McConnell, który rozdał dodatkowo 11 asyst.
- Z powodu urazu biodra w meczu nie wystąpił Bam Adebayo. 33 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst zanotował Jimmy Butler, 18 oczek dodał Caleb Martin, a 17 Duncan Robinson.
Chicago Bulls – New Orleans Pelicans 124:118
- Po piątkowym zwycięstwie z Milwaukee Bucks kolejna wygrana Bulls z faworyzowanym przeciwnikiem. Po wygranej 36-21 trzeciej kwarcie Byki odrobiły pełnię strat z pierwszej połowy spotkania, wychodząc dodatkowo na blisko dwucyfrowe prowadzenie. Pozwoliło im to przetrwać kryzys w końcówce, gdy od 3:27 na zegarze do końca spotkania dali sobie rzucić 14 punktów.
- Pod nieobecność Zacha LaVine’a po pierwszej piątki wprowadzony został Coby White, który zanotował 31 punktów, 9 zbiórek i 6 asyst. 24 punkty i 10 asyst dodał DeMar DeRozan, a po 15 oczek zapisali na swoim koncie Torrey Craig i Ayo Dosunmu.
- Po stronie Pelicans 27 punktów zdobył Zion Williamson, a 23 Brandon Ingram.
Milwaukee Bucks – Atlanta Hawks 132:121
- Blisko 60-procentowa skuteczność i doskonała końcówka spotkania. Po wyrównanym meczu Bucks, wygrywając 16-7, zdominowali ostatnie 5 minut czwartej kwarty, zapisując na swoim koncie 9. zwycięstwo w ostatnich 11 meczach.
- Pierwsze triple-double w sezonie zanotował Giannis Antetokounmmpo – autor 32 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst. 25 punktów, 6 zbiórek i 9 asyst zdobył Damian Lillard, a 16 oczek dodał Cameron Payne. Dla Hawks 32 punkty i 12 asyst zapisał na koncie Trae Young, a 30 oczek dodał Dejounte Murray.
Dallas Mavericks – Oklahoma City Thunder 120:126
- Po koniec trzeciej kwarty Thunder prowadzili już 23 punktami i niewiele wskazywało na to, że w meczu będziemy jeszcze świadkami jakichkolwiek emocji. Wraz z początkiem czwartej odsłony goście jednak stanęli, a Mavericks dzięki serii 30-0 (!) wyszli na prowadzenie. Od tego momentu, na 4:18 przed końcową syreną, drużyna z Dallas zdobyła jednak zaledwie trzy punkty, przy 15 po stronie rywali.
- 23 punkty dla zwycięzców zdobył Jalen Green. 17 punktów na skuteczności 6-13, 9 asyst i 5 przechwytów dodał Shai Gilgeous-Alexander, a po 15 oczek zanotowali Davis Bertans i Cason Wallace.
- Po dnu przerwy otrzymanym ze względu na narodziny swojego pierwszego dziecka Luka Doncić zanotował tej nocy potężne triple-double w postaci 36 punktów, 15 zbiórek i 18 asyst. Derrick Jones Jr zdobył 24 punkty, a Dereck Lively 20 wraz z 16 zbiórkami.
- W nowożytnej historii NBA najwięcej punktów z rzędu (29) do tej pory zanotowali w 2009 roku Cleveland Cavaliers w meczu przeciwko Milwaukee Bucks.
Phoenix Suns – Memphis Grizzlies 116:109
- Po wyrównanej pierwszej połowie Suns podkręcili tempo, po przerwie wychodząc na dwucyfrowe prowadzenie. Wygrana 34-21 trzecia kwarta dała zespołowi komfort, a różnica blisko 10 punktów utrzymywała się do ostatniej minuty czwartej odsłony.
- 34 punkty, 10 zbiórek i 7 asyst zanotował wracający do gry po jednomeczowej absencji spowodowanej skręceniem kostki Devin Booker. Kevin Durant dodał 27 punktów i 5 asyst, a Jusuf Nurkić 14 oczek i 9 zbiórek. Po stronie 37 punktów zdobył Jaren Jackson Jr, a Desmond Bane 20 ze swoich 27 oczek zanotował w czwartej kwarcie.
Utah Jazz – Portland Trail Blazers 118:113 (po dogrywce)
- Przez większość spotkania Jazz utrzymywali inicjatywę po swojej stronie. Wraz z rozpoczęciem czwartej kwarty Trail Blazers zaczęli jednak stopniowo doganiać przeciwników, dzięki serii 9-0 doprowadzając do wyrównanej końcówki. W niej brak skuteczności przykrył blok Toumaniego Camary w ostatniej sekundzie regulaminowego czasu gry na Collinie Sextonie. Nerwową dogrywkę podsumował dwoma rzutami osobistymi John Collins.
- Sexton pod nieobecność Jordana Clarksona zdobył dla Jazz 25 punktów, a 21 oczek zanotował pierwszoroczniak Keyonte George. Dla Trail Blazers po 25 punktów zdobyli Malcolm Brogdon i Shaedon Sharpe.
Sacramento Kings – Denver Nuggets 123:117
- Grający dzień po dniu Nuggets byli zmuszeni przez większość spotkania oglądać plecy rywali. Wraz z biegiem meczu drużyna z Denver sukcesywnie odrabiała dochodzące do nawet 20 punktów straty, w czwartej kwarcie łapiąc 2-punktowy kontakt z przeciwnikami. Kluczowa dla losów meczu okazała się trójka Malika Monka na minutę przed końcem.
- 26 punktów i 16 asyst dla zwycięzców zdobył De’Aaron Fox. 26 oczek zdobył także wspomniany już Monk, a 17 punktów, 15 zbiórek i 7 asyst dodał Domantas Sabonis.
- Pozbawionym ponownie Jamala Murray’a Nuggets nie pomogło nawet ósme triple-double w sezonie Nikoli Jokicia, który zanotował tej nocy 36 punktów, 13 zbiórek i 14 asyst. 20 oczek dodał Reggie Jackson.
Los Angeles Lakers – Houston Rockets 107:97
- Ósma porażka Rockets w ósmym spotkaniu na wyjeździe w tym sezonie. Za sprawą serii 20-0 Lakers wyszli na dwucyfrową przewagę w drugiej kwarcie, która zagwarantowała im komfort na resztę spotkania.
- Dla Jeziorowców 27 punktów i 14 zbiórek zanotował Anthony Davis. LeBron James dodał 16 oczek, 4 zbiórki i 7 asyst, a Austin Reaves 18 punktów z ławki. Po stronie Rockets 22 punkty zdobył Fred VanVleet, a 21 wraz z 13 zbiórkami Alperen Sengun.