Dillon Brooks nie rozstał się z Memphis Grizzlies w dobrych stosunkach — to na niego spadła w głównej mierze wina za porażkę w pierwszej rundzie play-offów z Los Angeles Lakers. Teraz to szczęśliwy zawodnik Houston Rockets i w rozmowie z Houston Chronicle” stwierdził, że jest jak była dziewczyna, którą doceniło się dopiero po tym, jak już ją straciliśmy. W nowym klubie Brooks radzi sobie bardzo dobrze, a już za chwilę będzie mógł pokazać dawnemu pracodawcy, jak bardzo się w stosunku do niego pomylił.
Zapraszamy na nowy podcast PROBASKET LIVE – czwartek 23 listopada godz. 21:00.
Już w nocy ze środy na czwartek i później w grudniu Dillon Brooks będzie mógł spotkać się z dawnymi kolegami z zespołu — jego Houston Rockets zmierzą się wtedy z Memphis Grizzlies. Kilka miesięcy temu koszykarz był wprost wypychany z Memphis po tym, jak został kozłem ofiarnym i na niego spadła największa krytyka po przegranej w pierwszej rundzie play-offów z Los Angeles Lakers, późniejszymi finalistami Konferencji Zachodniej.
Brooks oberwał za wypowiedzi, w których zapewniał, że nie boi się Lebrona Jamesa, a nawet będzie go w stanie zatrzymać. Rzeczywistość była zupełnie inna. Teraz jednak jest on już w Houston Rockets, gdzie powoli stara się nadrobić swoją reputację — latem podpisał tam lukratywny kontrakt, dzięki któremu za cztery lata gry zarobi 86 milionów dolarów. Jeszcze przed pierwszym starciem z byłym klubem postanowił wbić szpilkę dawnemu pracodawcy.
Wydaje się mu, że w Memphis za nim tęsknią. — To jak z dziewczyną, z którą kiedyś byłeś. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak dobra jest, dopóki jej nie stracisz — powiedział Brooks w rozmowie z „Houston Chronicle”. Grizzlies nie mogą zaliczyć początku sezonu regularnego do udanych/ Zawieszenie Ja Moranta i liczne kontuzje ważnych graczy sprawiły, że zespół ma bilans 3-10.
Nieco lepiej prezentuje się sytuacja Rockets, którzy z bilansem 6-6 nie zajmują dolnych rejonów tabeli Konferencji Zachodniej, jak miało to miejsce w ostatnich latach. Sam Brooks odgrywa znaczącą rolę w poprawie sytuacji w Houston. Do tej pory notował średnio 13,9 punktu, 3,9 zbiórki i 1,3 przechwytu na mecz, spędzając na parkiecie średnio niemal 32 minuty.
Uważa także, że wraz z jego odejściem Grizzlies stracili wiele ze swojego charakteru. — Teraz widać, że tego im brakuje. W Houston mamy tożsamość, którą cały czas budujemy. Z każdym meczem prezentujemy się coraz lepiej — podkreślił Brooks. Obie drużyny zmierzą się ze sobą jeszcze 13 i 15 grudnia.