Próbował rok temu w play-offach i choć zrobił wokół siebie sporo zamieszania, ostatecznie poległ. Teraz jest jedną z gwiazd rotacji Houston Rockets i najwyraźniej wychodzi z założenia, że wyciągnął wnioski. Tym razem Brooks nie pozwoli LeBronowi Jamesowi wygrać tej rywalizacji? Panowie wkrótce spotkają się ponownie w ramach starcia sezonu regularnego.
Najwyraźniej Dillon Brooks nie uczy się na własnych błędach. Zawodnik latem zmienił barwy. Opuścił Memphis Grizzlies, którzy nie byli skłonni przedstawić mu satysfakcjonującej oferty, i trafił do Houston Rockets, gdzie stał się jedną z najjaśniejszych postaci składu trenera Ime Udoki. Rockets po sześciu meczach sezonu mają bilans 3-3 i w opinii wielu są jedną z pozytywnych niespodzianek pierwszych tygodni rywalizacji. Już w środę zmierzą się z Los Angeles Lakers, którzy dotąd nie grali na miarę swoich możliwości.
W ostatnich play-offach Lakers mierzyli się z Grizzlies i jedną z głównych historii tej serii były bezpośrednie starcia Dillona Brooksa z LeBronem Jamesem. Rywal próbował wyprowadzić LBJ-a z równowagi swoimi słownymi przepychankami. Ostatecznie jednak na parkiecie musiał uznać wyższość lidera Lakers. Brooks przez swoje zuchwałe zachowanie stał się obiektem żartów. Teraz chce zmienić narrację, choć nie przestaje Jamesa prowokować. W swojej ostatniej wypowiedzi podkreślił, że “jest gotowy”.
– Jestem gotowy go zatrzymać – zaczął swoją wypowiedź Brooks. – Gramy na dobrej skuteczności i dobrze się prezentujemy, więc muszę go zmęczyć i sprawić, by poczuł moją obecność już na początku czwartej kwarty – przyznał Brooks. Tym razem Brooks wyraźnie gryzł się w język i przede wszystkim podkreślił przewagę wynikającą z dobrej gry jego zespołu. Mimo wszystko cały czas da się dostrzec, iż zależy mu na tym, aby przedstawić zakres swoich możliwości na tle jednego z najlepszych zawodników w historii koszykówki.
Brooks był jednym z autorów sukcesu reprezentacji Kanady latem tego roku, gdy ekipa z Kraju Klonowego Liścia ograła Amerykanów w meczu o brąz mistrzostw świata. Bardzo szybko także zaznaczył swoją obecność w składzie trenera Udoki. W sześciu dotąd rozegranych meczach wychowanek Oregonu notował na swoje konto średnio 16,3 punktu, 4,7 zbiórki, 2,2 asysty i 1,3 przechwytu trafiając znakomite 56,5% z dystansu. Ani LeBron James, ani LA Lakers nie mogą zlekceważyć siły rażenia, jaką dysponuje Brooks w tym sezonie.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET