Nie da się ukryć, że w ubiegłym sezonie Golden State Warriors mieli sporo kłopotów. Obrona mistrzowskiego tytułu totalnie się nie udała. Jednym z głównych tego powodów była słaba chemia w zespole. Co więcej, cieniem na całe rozgrywki rzuciło się wydarzenie sprzed startu rozgrywek, kiedy to w trakcie treningu Draymond Green udanie wyprowadził cios w kierunku Jordana Poole’a. Nie został on za to w zasadzie ukarany, a Warriors bardziej przejęli się wtedy tym, że nagranie tego „incydentu” wyciekło do mediów.
Poole, który w mistrzowskim sezonie 2021-22, był jedną z kluczowych postaci w zespole (to dlatego Warriors po zdobyciu mistrzostwa przedłużyli z nim kontrakt o cztery lata za 120 milionów dolarów), po tym wydarzeniu jakby stracił pewność siebie i znacząco obniżył loty. Wojownicy mieli też inne problemy, w tym m.in. wydłużoną absencję Andrew Wigginsa, a wszystko to przełożyło się na przeciętny sezon zasadniczy, a następnie porażkę w drugiej rundzie fazy play-off NBA w starciu z Los Angeles Lakers.
Latem w klubie doszło do sporych zmian. Z drużyną pożegnał się m.in. Poole, nowy kontrakt podpisał Draymond, a do zespołu dołączył Chris Paul. Dziś po udanym początku rozgrywek i czterech zwycięstwach w pięciu spotkaniach Green nie ukrywa już, że w ubiegłym sezonie chemia w szatni kalifornijskiego klubu była fatalna.
– Ciężko było w ogóle przychodzić na treningi. Nie było w tym frajdy. W tym roku widać natomiast wielką radość na twarzy zawodników, gdy pojawiają się na sali treningowej. Niektórzy zostają 2-3 godziny dłużej, aby tylko pogadać. Inni przyjeżdżają 2-3 godziny wcześniej. Zaczynasz to obserwować i myślisz sobie, że ta grupa naprawdę lubi spędzać ze sobą czas – oznajmił weteran GSW po środowej wygranej nad Sacramento Kings.
Warriors budowanie chemii zaczęli tak naprawdę latem, gdy do składu dołączył CP3. Zawodnicy właśnie wtedy zaczęli umawiać się na wspólne treningi czy kolacje — zarówno w Las Vegas, jak i w Los Angeles czy San Francisco. Dzisiaj widać tego efekty, bo Wojownicy znów mają sporo frajdy na parkiecie. – Chemia zawsze była naszą mocną stroną. W zeszłym roku była do bani. Ale to tylko anomalia, to trwało tylko jeden sezon. Teraz jesteśmy z powrotem w miejscu, w którym powinniśmy być – zakończył Draymond.